- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
30 września 2013, 14:05
30 września 2013, 22:55
30 września 2013, 23:17
tu nie chodzi o glany i kaptury tylko o kulture ubioru... czyste sztruksy sa super, podarte sztruksy z przyschnietymi kawalkami obiadu z przed miesiaca juz nie sa az tak fajne ...
30 września 2013, 23:30
mnie najbardziej wkurza nie to jak wygląda, ale to że ma w d... moje zdanie o nim i nie przeszkadza mu, że musze go w tych dziurawych szmatach oglądać.
1 października 2013, 00:30
Wyrzucam sukcesywnie, albo je tnę, rozrywam, przecieram papierem ściernym... Kiedy mu mówię, że coś wyrzucam, bo dziura ''się zrobiła'', on się na to zgadza. W tej chwili ma chyba tylko pięć koszulek, bo pozostałe wywaliłam. On chętnie wkłada to, co mu kupię (pewnie dlatego, że dalej ma w nosie co na garba zakłada), więc tyle dobrego. Tylko że co, do końca życia mam mu ubrania kupować i ganić za to, co sam wynajdzie? Męczy mnie właśnie to że on ma tak bardzo gdzieś to, jak wygląda. Nie potrafi zrozumieć tego, że w dzisiejszych czasach wygląd mówi o człowieku bardzo dużo, dla niego on nie ma znaczenia. I tak sobie odbijamy piłeczkę, ja się czepiam, od odpowiada: ale jakie to ma znaczenie?Codziennie wyzywam go od wieśniaków, mówię, żeby poprawił koszulkę, kaptur w kurtce, on na to nic - bo co go to obchodzi...Jest nam razem dobrze, kością niezgody są te jego szmaty, ale z tego powodu go przecież nie rzucę, bez przesady :) No i - widziały gały co brały, od początku zachwycona jego ubiorem nie byłam, tylko że jego koszulka cztery lata temu wyglądały... cóż, o cztery lata lepiej :)
Wybacz, ale czyj to jest problem: jego czy twój? jemu nie przeszkadza jak wyglada, dlatego jak ci zalezy na tym to mu kupuj te ubrania i nie narzekaj, ze to robisz. On bez twojej pomocy tez bedzie szczesliwy.
Dla mnie tez troche chore jest twoje podejscie - twoj najwiekszy problem w zwiazku i cos co tak strasznie przezywasz to to, ze nie podoba ci sie jak twoj facet sie ubiera? Bo co bo komus obcemu moze sie nie spodobac to, ze ma krzywo kaptur i brudne spodnie? I? Jego wyglad wlasnie o nim duzo mowi - dla niego nie jest wazny ubiór i tyle. Ma inne zmartwienia i wartosci chłopak. a twoja wypowiedź brzmi typu, ze ojoj bo co inni pomysla. no straszne..
1 października 2013, 10:07
a on musi 20 kg zbędnego tłuszczu nago oglądać. kto ma gorzej ?laski, ogarnijcie się czasem bo trudno uwierzyć w to co sie czyta.mnie najbardziej wkurza nie to jak wygląda, ale to że ma w d... moje zdanie o nim i nie przeszkadza mu, że musze go w tych dziurawych szmatach oglądać.
sorry, ale ja staram się schudnąć, biegam, teraz wykupiłam dietę i trzymam się jej - czyli mimo słabości walczę, żeby lepiej wyglądać. Zresztą co to za argument " może chodzić brudny i dziurawy, bo Ty jesteś gruba"....
Mimo, że mam tłuszcz to ubieram się ładnie, dbam o siebie i nawet po domu nie chodze w brudnych ciuchach.
1 października 2013, 17:44
Wybacz, ale czyj to jest problem: jego czy twój? jemu nie przeszkadza jak wyglada, dlatego jak ci zalezy na tym to mu kupuj te ubrania i nie narzekaj, ze to robisz. On bez twojej pomocy tez bedzie szczesliwy.Dla mnie tez troche chore jest twoje podejscie - twoj najwiekszy problem w zwiazku i cos co tak strasznie przezywasz to to, ze nie podoba ci sie jak twoj facet sie ubiera? Bo co bo komus obcemu moze sie nie spodobac to, ze ma krzywo kaptur i brudne spodnie? I? Jego wyglad wlasnie o nim duzo mowi - dla niego nie jest wazny ubiór i tyle. Ma inne zmartwienia i wartosci chłopak. a twoja wypowiedź brzmi typu, ze ojoj bo co inni pomysla. no straszne..Wyrzucam sukcesywnie, albo je tnę, rozrywam, przecieram papierem ściernym... Kiedy mu mówię, że coś wyrzucam, bo dziura ''się zrobiła'', on się na to zgadza. W tej chwili ma chyba tylko pięć koszulek, bo pozostałe wywaliłam. On chętnie wkłada to, co mu kupię (pewnie dlatego, że dalej ma w nosie co na garba zakłada), więc tyle dobrego. Tylko że co, do końca życia mam mu ubrania kupować i ganić za to, co sam wynajdzie? Męczy mnie właśnie to że on ma tak bardzo gdzieś to, jak wygląda. Nie potrafi zrozumieć tego, że w dzisiejszych czasach wygląd mówi o człowieku bardzo dużo, dla niego on nie ma znaczenia. I tak sobie odbijamy piłeczkę, ja się czepiam, od odpowiada: ale jakie to ma znaczenie?Codziennie wyzywam go od wieśniaków, mówię, żeby poprawił koszulkę, kaptur w kurtce, on na to nic - bo co go to obchodzi...Jest nam razem dobrze, kością niezgody są te jego szmaty, ale z tego powodu go przecież nie rzucę, bez przesady :) No i - widziały gały co brały, od początku zachwycona jego ubiorem nie byłam, tylko że jego koszulka cztery lata temu wyglądały... cóż, o cztery lata lepiej :)