Temat: Dać mu kolejną szansę, czy to osobnik niereformowalny?

Jestem z chłopakiem już 3,5 roku. poznaliśmy się na studiach kiedy jeszcze i ja i on byliśmy w innych związkach. Teraz mamy po 23 lata.rok temu mieliśmy warunek z jednego przedmiotu na ostatnim semestrze, co skutkowało praktycznie rokiem w plecy. od czerwca zeszłego roku do lutego mieliśmy wolne,a w kolejnym semestrze musieliśmy się raptem tylko kilka razy pokazać na uczelni.

ja jeszcze przede studiami starałam się zachaczyć na wakacje o jakąś pracę dorywczą, żeby mieć na swoje jakieś małe wydatki, a to kosmetyki, czy jakiś wypad na miasto ze znajomymi żeby ciąglenie nie brać od rodziców. na studiach pracowałam dorywczo jako sprzedawca. pracowałam po 6godzin dwa - trzy razy w tygodniu gównie w weekendy.kiedy dowiedziałam się że będe miałam rok w plecy akurat zwolnił się u nas etat wiec wskoczyłam na miejsce koleżanki i teraz pracuję co drugi dzień po 12 godzin. moj chlopak od miasta w którym się uczyliśmy, mieszka w odległości 20km na takiej małej wiosce. 4 lipca mieliśmy obrone. od kąd jesteśmy razem on ani razu nie pracował.mieszka cały czas z rodzicami i ciągle od nich na wszystko bierze. na prawdziwej randce nigdy nie byłam...

czasami dorabia sobie u kolegi na caterringach ale to żadko i w sumie to są jakieś może 100-200 zł miesięcznie z czego wszystko potrafi wydać na palenie z koleżkami... rece mi się łamią bo już sama nie wiem co mam robić. zwłaszca że dobiła mnie dzisiejsza rozmowa z mamą :(

ja ciągle odkładam pieniądzę.marzę o mieszkaniu i o usamodzielnieniu się,  kiedy z nim rozmawiam twierdz że on też tego chce, ale nic w tym kierunku nie robi. obiecywał rok temu że znajdzie prace na okres tego roku do obrony. w rzeczywistości rok czasu przebimbał siedząc w domu a co drugi dzień u mnie stołując się... później znów z nim rozmawiałam prosiłam żeby po obronie zaczął czegoś szukać, żebyśmy mogli myśleć o wspólnej przyszłości, obiecywał że tak zrobi i co i dupa.jest połowa wrześniaa on jak nic nierobił tak dalej w domu siedzi :( jest mi strzasznie przykro.mam wrażenie że mi życie przez palce ucieka. na imprezy na studiach nie chodziliśmy bo ile razy można  go sponsorować... nigdzie nie wychodzimy.... za wszystko ja płace, czy to wypad  do kina czy na jakiś obiad do restauracji... ale ile tak można. kocham go i wiem że on kochamnie. jest bardzo uczuciowym i wrażliwym człowiekiem. jest dobry, ale nie czuję się przy nim jak kobieta,nie mam poczucia bezpieczeństwa. nie wiem co dalej robić, czy trwać dalej w tym związku wierząc że coś się zmieni, czy po prostu to zakończyć???? niby planuje otworzyć jakąś firmę po nowym roku... ale jaką mam gwarancję że nasze życie ulegnie zmianie.

jak wiadomo rodzice chcą dla nas dobrze, a moja mama poprostu się o mnie martwi. wie czego ja pragnęi widzi co się dzieje... a dzisiejsze słowa mnie dobiły. powiedziała że nie widzi dla nas przyszłości, że on się nie zmieni, i że będzie dla mnie ciężarem na który będę musiała charować... w głębi serca dopuszczam taką myśl, ale tak żyć nie chcę, bo dlaczego tylko jedna strona ma dawać??? rodzice bardzo Go lubią, jest fajnym i sympatycznym człowiekiem, lecz pragną abym ja byłą szczęśliwa i nie mówią tego żeby mi przykrość sprawić tylko chcą abym byłą pewna swojego wyboru.

napiszcie mi proszę czy byliście kiedyś w takiej sytuacji i jak to u was się skończyło. Czy powinnam jeszzce czekać i dalej prosić czy zamknąć ten rozdział i rozstać się z Nim???

Pasek wagi
Oczywiście, tylko ja jeszcze nie zdążyłam wtedy odczytać, ze bohaterzy wątku są młodymi studentami, którzy maja jeszcze trochę czasu na obowiązki-a na prace, całe życie ;). Zbulwersowal mnie fakt 'uciekania' w używki i niskiej dojrzałości partnera. To jest wybór autorki, jak i z kim chce żyć i jak tym życiem pokieruje ;)

cancri napisał(a):

Może i tak, ale się rozpędziłaś, bo nie mówimy o związku, gdzie żona jest wykorzystywana w domu, a mąż obibokiem, tylko o zupełnie innej sytuacji, w której chłopak jest na utrzymaniu rodziców i postępuje tak, żeby oni byli zadowoleni- a oni nie życzą sobie, żeby on pracował w sklepie z dywanami. A planowanie wspólnej przyszłości to nie stawianie stanowczo- ja marzę o mieszkaniu, więc ty porzuć swoje życie i idź do pracy, bo jak ja odkładam, to ty też musisz.

to nie jest tak że oni nie rzyczą sobie żeby pracował w sklepie.w ogóle nie o to chodzi... ani o miejsce ani o zadowalanie rodziców. a po za tym z tym mieszkaniem to też nie tak. ja nie każe mu odkłądać pieniędzy czy iść do pracy bo ja chcę spełnić swoje marzenie nie zważając na jego uczucia. to on ciągle powtarza że chce się wyprowadzić, a co za tym idzie nie chce wynajmować mieszkania tylko uzbierać i kupić. To on ciągle powtarza że chciałby ze mną zamieszkać, a ja po prostu nie jestem w stanie zrozumieć dlaczego nic w tym kierunku nie robi. zanim pojechał do dziadków to wszyscy byli zadowoleni że pracy szuka, nawet rodzice mówili że dobrze robi że powinnie się gdzieś zachaczyć.pojechał na wakacje i wszystko się zmieniło. z tego co mi mówił to rodzina wszystko przedyskutowała i zaczeli mu wkładać do głowy pomysł z prowadzeniem  firmy. tylko że akurat to co chce otworzyć to w okolicach naszego miasta jest mnóstwo. im się wszystkim wydaje że nagle bedzie kokosy zbijał ijemy samemy też, że nagle zacznie niewiadomo ile zarabiać...a realia wyglądają inaczej... teraz czas ma wolny. śpi do 12-13 wstanie coś zje, pokręci się w okól domu a później idzie na dwór z kolegami posiedzieć i tak wygląda nasza rzeczywistość. jak narazie jest dużo gadania o firmie a nawet w tej kwesti nic nie robi ani on ani jego rodzice....

Pasek wagi
mam taki związek za soba  z tym, że tam nie bylo powaznego planu na wspolna przyszlosc wiec jak płacilismy na pol za wszystko (ja pracowalalm i studiowalam on bral od mamusi) bylo ok... ale w wieku 25 lat zaczelam myslec o tym jak ma wyglądać nasza wspólna przyszłość i do tego stopnia mnie to przeraziło, że poszłam dalej do przodu bez niego... ludzie nie zmieniają się za bardzo

Wisterya napisał(a):

galaksy napisał(a):

Stereotypy, stereotypy. Jak kobieta siedzi w domu na utrzymaniu męża to jest cacy  a jak mąż na utrzymaniu żony to jest be. A niby dlaczego?
Bo: kobieta na utrzymaniu męża to 9-miesięczny inkubator, a potem 12-miesięczny laktator tylko jednego nowego osobnika na świecie. Jest, oprócz tego jedyna osoba zdolna to wytworzenia Nowego Życia. Poświęca na to wygląd, zdrowie, skórę i narządy. Ponadto najczęściej to ona potrafi robić 5 rzeczy na raz i wywiazywac sie z nich dokładnie. Zazwyczaj siedząc w domu dba o zapewnienie dobrego pożywienia oraz zabiewnienia równowagi ustrojowej. Jest, nader często jednocześnie odpowiedzialna za utrzymywanie czystości i porządku w otoczeniu (rownież utrzymujacego ja samca) A facet: niepracujacy facet, to zazwyczaj pasożyt, cechujacy sie totalna bezproduktywnoscia oraz marudzeniem. Zazwyczaj przyjmuje pozycje kanapowa, a jego głównym atrybtem jest pilot. Przejawia tez wysokie zdolności do uzależnienia sie od używek. Ot i co.

No nie do konca prawda. jest całkiem duzo kobiet, które siedza w domu a wcale nie maja dzieci lub tak małych dzieci by je potrzebowały. Poza tym sa ludzie, którzy jakos sami zajmuja sie swoim domem i pracuja. A niepracujacy facet to zaden pasozyt, co to za głupie opowiesci. Sa faceci, którzy tez potarfia sprzatac i gotowac, chyba trafiałas na samych dziwnych typow... No i tutaj nie ma mowy o malzenstwie z dziecmi, tu jest dójka młodych ludzi utrzymywanych przez rodzicow i nie mieszkajacych razem. 

Pasek wagi

Wisterya napisał(a):

galaksy napisał(a):

Stereotypy, stereotypy. Jak kobieta siedzi w domu na utrzymaniu męża to jest cacy  a jak mąż na utrzymaniu żony to jest be. A niby dlaczego?
Bo: kobieta na utrzymaniu męża to 9-miesięczny inkubator, a potem 12-miesięczny laktator tylko jednego nowego osobnika na świecie. Jest, oprócz tego jedyna osoba zdolna to wytworzenia Nowego Życia. Poświęca na to wygląd, zdrowie, skórę i narządy. Ponadto najczęściej to ona potrafi robić 5 rzeczy na raz i wywiazywac sie z nich dokładnie. Zazwyczaj siedząc w domu dba o zapewnienie dobrego pożywienia oraz zabiewnienia równowagi ustrojowej. Jest, nader często jednocześnie odpowiedzialna za utrzymywanie czystości i porządku w otoczeniu (rownież utrzymujacego ja samca) A facet: niepracujacy facet, to zazwyczaj pasożyt, cechujacy sie totalna bezproduktywnoscia oraz marudzeniem. Zazwyczaj przyjmuje pozycje kanapowa, a jego głównym atrybtem jest pilot. Przejawia tez wysokie zdolności do uzależnienia sie od używek. Ot i co.



Super wypowiedź
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.