- Dołączył: 2007-02-20
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 258
14 września 2013, 12:46
Dziewczyny doradźcie...
Moje małżeństwo się sypie, nie wiem co robić. Nie jestem maltretowana czy poniżana ale jest to dla mnie równie trudny i przykry temat więc proszę potraktujcie to poważnie. I tak jestem w proszku i nie chciałabym czytać obraźliwych uwag. jesteśmy z mężem w sumie 10 lat. Po ślubie 3, 5 lat ze sobą mieszkamy. Osoby z zewnątrz uważają nas za wspaniałą parę. Mówią, że miłość aż kipi, że A. taki wpatrzony we mnie, że zazdroszczą... Tak, miłość między nami zawsze była ale... ostatnio A. się zmienił. Usłyszałam, że nim rządzę i że on chce robić co mu się podoba. Ok, było mi przykro ale stwierdziłam, że może przechodzi jakiś kryzys. Od zawsze wszystkie decyzje podejmowaliśmy razem. Zawsze wiedziałam gdzie jest, co robi bo w ciągu dnia odbieram od niego sporo telefonów. Nie jest to wymuszone. to nie obowiązek. Po prostu dzwoni zapytać co słychać, jak mi dzień mija. Po tych słowach odsunęłam się od niego. Nie chciałam go przytłaczać. Po kilku dniach dostałam wielki bukiet róż, tłumaczył się, że nie wie co mu odbiło, że jest mu ze mną cudownie i nie chce nic zmieniać. W tym tygodniu coś znowu mu odwaliło. Wykrzyczał mi, że go osaczam i że mam odpuścić, nie tylko w domu ale i w pracy... (nie wiem co mu do tego? - nigdy pracy do domu nie przynosiłam, a przez te moje "nieodpuszczanie" ostatnio wpadła mi niezła premia, która zasiliła nasz budżet). Mamy ciche dni. Jest mi przykro. Wychodzi z domu o różnych porach, nie wiem gdzie jest, co robi. Najgorsze jest to, że zdarzało mu się w przeszłości popełniać głupie błędy (np. jeździć autem po alkoholu). Wiele razy nadszarpnął moje zaufanie w różnych kwestiach. Teraz jak to analizuje to wydaje mi się, że właśnie te sytuacje z przeszłości były ucieczką ode mnie, zrobił coś niemądrego, żeby mi pokazać, że jest wolny jak ptak a ja go nie zatrzymam. Później wracał z podkulonym ogonem a ja wybaczałam. Mam wrażenie, że dla niego małżeństwo to klatka i co jakiś czas próbuje z niej uciec. Kiedy proponuje mu wyjście ze znajomymi on nie chce, mówi że beze mnie nie pójdzie. Ja czasami wychodzę, rzadko ale się zdarza. Jemu imponują kumple, którzy gdzieś po kryjomu, w garażu piją, włóczą się gdzieś po nocach. Ja raz poszedł na taką impreze, to go policja do domu przywiozła, znaleźli go na chodniku w innym mieście. Cholera wie co robił i co się stało. W tej chwili się nie odzywamy. Nie ma go w domu. Co mam zrobić? Jak wytłumaczyć mu, że małżeństwo to życie razem, kompromisy a nie ucieczki co jakiś czas? Chciałabym mieć dziecko, on mówi że nie mamy warunków, ale też nie robi nic żeby te warunki stworzyć. Wszystko na mojej głowie. On jest zainteresowany bardziej nowym sprzętem audio niż ceną dachówki potrzebną nam na dokończenie domu. to chyba nie ma sensu. On nie daje mi poczucia bezpieczeństwa. Cały czas czekam na kolejną ucieczkę... Boję się, że kiedyś zrobi coś czego mu się będę w stanie wybaczyć...
- Dołączył: 2012-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 1940
14 września 2013, 12:52
kurczę, emocjonalnie jest niedojrzały z tym nic nie zrobisz, jak sam się nie ogarnie to będzie tak jak jest mam podobnie.
14 września 2013, 12:57
Co ja bym zrobiła.. przestałabym się interesować tym co robi, to tak jak z dziećmi (może głupie porównanie), gdy rodzice zbyt je kontrolują to one robią na przekór , zatajają różne rzeczy a gdy mają "wolną rękę", zaufanie to sami mówią gdzie idą, co robili, z kim. Będzie chciał to powie, zobaczy, że już nie jesteś taka jak kiedyś, poczuje się dziwnie, może faktycznie za bardzo go osaczałaś? Facet chce się czuć facetem a nie dzieckiem jego kobiety ;) Jeśli coś zrobi nie tak, to będzie musiał ponieść konsekwencje.
Jeśli coś źle zrozumiałam to przepraszam.
- Dołączył: 2006-04-22
- Miasto: Ny
- Liczba postów: 3493
14 września 2013, 13:06
Nie wiem, jak sytuacja wygląda, ale rozumiem, że pracujecie razem? Ty jesteś na jakimś wyższym stanowisku?
Bo może chodzić o to, że on się czuje mniej męski, stąd ta gadka o osaczaniu. Może uważa, że to Ty w tym związku nosisz spodnie, a on sobie z tym nie radzi...
PS: Zobaczyłam w Twoim pamiętniku, że masz 26 lat. Twój mąż jest w tym samym wieku?
Może faktycznie przechodzi jakiś kryzys, jeśli związał się z Tobą w wieku 16 lat, a ożenił w wieku 23, to może uważać, że stracił młodość, może chce się wyszumieć...
Oczywiście, to go nie usprawiedliwia, ale mogą to być motywy
Edytowany przez maharet17 14 września 2013, 13:09
14 września 2013, 13:08
puść go po prostu - niech robi co chce i wróci jak już dorośnie (nie w sensie rozstania, ale niech ma całkowicie wolną rękę i niech się nawet nie tłumaczy - ty również nie mów co robisz w ciągu dnia itp)
- Dołączył: 2007-02-20
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 258
14 września 2013, 13:18
mąż przekroczył 30. Nie pracujemy razem. Zupełnie inne branże. Ja zarabiam więcej ostatnio ale to nigdy nie było problemem dla niego. Może teraz to sie zmieniło? Nie wiem... Mój mąż miał naprawdę rozrywkowe życie przed tym jak się zaczęliśmy spotykać. Nigdy też nie zabraniałam mu niczego, z czasem sam zaczął wybierać spotkania ze mną a nie z kumplami. Teraz nagle sie obudził, że jednak mu źle, że chce włóczyć się z kolegami, pić po garażach ipt. a najlepiej to jak ja będe w tym czasie siedziała w domu, w kuchni.
hania2007 - właśnie to chce zrobić ale boję się, że zrobi coś czego nie będę w stanie mu wybaczyć. Po alkoholu robi głupie rzeczy. Nie kontroluje tego. Ma tego świadomość ale w sytuacjach takich jak teraz chyba mało go to obchodzi...
- Dołączył: 2013-01-14
- Miasto: Kielce
- Liczba postów: 3189
14 września 2013, 14:08
niech robi co chce jesli sie opamieta i dojrzeje to dobrze jesli nie to czekac was bedzie dluzsza powazniejsza pogadanka o was....
14 września 2013, 14:11
nie umiem ci pomoc doradzić...ani nawet pocieszyć... znam przypadek pary, która byla ze sobą 10 lat szcześli a po ślubie wytrzymali rok i rozstali się na zawsze... moze czlowiek w pewnym momencie zaczyna uwazac ze ma tylko jedno zycie i za szybko wziąl na siebie obowiazek zycia wedlug nie tylko wlasnego ja ale wspolnego ja i to go dusi.... musisz dac mu wolnosc i poczekac az wrocic do ciebie na stale nie przyspieszaj niczego poczekaj z dziekciem szkoda, żeby sie nie okazalo, ze sama bedziesz je wychowywac...
- Dołączył: 2013-09-04
- Miasto: słupsk
- Liczba postów: 56
14 września 2013, 14:16
Ciężka sytuacja, wychodzi to, że po ślubie nic się nie zmienia, że prędzej czy później wychodzi to c działo się przed nim. Niestety człowiek się do końca nie zmienia.
Mogę się tylko domyślić jak Ci ciężko, no ale jak Ty się teraz zachowujesz? Jak reagujesz na jego zachowanie? Co mu mówisz? Krzyczysz, awanturujesz się czy może przyznajesz rację?
- Dołączył: 2007-02-20
- Miasto: Katowice
- Liczba postów: 258
14 września 2013, 14:29
W tej chwili nie ma między nami żadnej relacji. Nie rozmawiamy. Prócz "cześć" po powrocie z pracy nie mówi nic. ja też nie. Codziennie rano, kiedy wstaje do pracy, podchodzi do mnie, całuje delikatnie i mówi że mnie kocha. Myśli, że śpie ale ja już od kilku tygodni spać przez to wszystko nie mogę. Jest mi cholernie przykro bo wychodzi gdzieś, nie mówi gdzie. Zostawia mnie samą z myślami. Teraz też. Wpadł na chwilę do domu. Powiedział "cześć", zjadł obiad i pojechała gdzieś ładnie ubrany. Słyszałam tylko, jak umawiał się z kolegami z pracy więc pewnie z nimi gdzieś pojechał. Jest mi źle... muszę coś zrobić ze sobą bo oszaleje. przez tyle lat byliśmy nierozłączni a teraz musze się nauczyć żyć bez niego. Jest cholernym dupkiem bo sam doprowadził do tego, że jestesmy ze sobą tak blisko a teraz zostawia mnie, powoli odchodzi. On chciałby mieć mnie i swoje zajebiste, rozrywkowe, nie ograniczone konsekwencjami życie. Tak się nie da... ja tego nie chce. albo jest mój, jesteśmy my ale nie. Nie można co chwilę zmieniać zdania...