Hej! Mam taki delikatny..hmmm.. problem(?).
Otóż, mój luby, który jest ze mną już 2 lata, akurat 10.09 mija rocznica, jest ode mnie starszy o 10 lat. To nie jest problemem, zwłaszcza, że się kochamy i uzupełniamy jak mało która para z mniejszą różnicą wieku.
Dręczy mnie to, że wszyscy - rodzice, dziadkowie, kuzyni, znajomi- naciskają na niego w sprawie ślubu i zakładania rodziny. Jest to dla niego okrutnie męczące i dołujące, najbardziej w chwilach kiedy odwiedzamy znajomych, czy chodzimy na wesela jego najlepszych kumpli. Widze jak on się męczy z tym a ja nie umiem nic na to poradzić.
Najbardziej martwi mnie to, że pójdzie w ślady swoich kolegów- wpadka >>żeniaczka>> święty spokój od gadania innych.
Nie jestem gotowa na taki krok, zwłaszcza że zaczęłam studia, a jak zrobię sobie przerwę to nie wrócę na uczelnię.. też nagła utrata jakiejkolwiek kontroli nad własnym życiem mnie przeraża, bo jak ślub i dziecko, to trzeba myśleć nie tylko o sobie ale też rodzinie.
Goni go czas.. tak bym to ujęła. A on jak na złość nie chce ze mną o tym rozmawiać, bo wydaje mu się, że nie zrozumiem.
Doradźcie, co ja mam z nim zrobić.. trochę mam takie przeczucie, że będzie chciał coś wykombinować.. oświadczyny to akurat nie będą..
Jakby ktoś był w podobnej sytuacji i umiał sobie poradzić z tym.. wdzięczna bd za każdą rade :)