Temat: Nie mogę patrzeć jak rodzice odnoszą się do brata

Może jestem zbyt wrażliwa, może go nadmiernie usprawiedliwiam, ale nie mogę słuchać i patrzeć jak moi rodzice odnoszą się do mojego brata. Traktują go z jakąś pogardą, jak jakiegoś śmiecia.
Brat od jakiegoś czasu ma problem z pracą. Chwyta się różnych zajęć, ale zawsze ma jakiegoś pecha i go wywalają. Ostatnio pracował w call center. Chyba nie wyrobił jakiegoś tam limitu i go zwolnili. Wcześniej pracował jako przedstawiciel handlowy w najgorszym dziale - pozyskiwania nowych klientów. Praca beznadziejna i do tego mało płatna. Rodziców to jednak nie obchodzi, dla nich człowiek bez pracy jest zerem. Tyle, że mamy z bratem inne podejścia. Ja pracuję jako wolny strzelec i jak tylko rodzice próbują mi coś dyktować i się wtrącać skutecznie ich ucinam. Mój brat się wyłącza, nie odzywa i nie komentuje gderania matki i ojca i przez to wszystko ja muszę tego słuchać, a kiedy ich upominam żeby go tak nie traktowali naskakują na mnie, że go bronię, bo to nie jest normalne ciągle siedzieć przy komputerze. Nie każdy człowiek jest jednak obrotny, towarzyski, śmiały i otwarty jak moja matka, ale ona tego chyba nie rozumie. Mam wrażenie, że myśli, że jak będzie się ciągle czepiała żeby robił to i to to nagle zmieni mu się charakter, a tymczasem widzę, że mój brat popada w coraz większą depresję. Widzę to, bo też tak miałam. Zawsze w liceum wracając z wywiadówki upominała mnie żebym była aktywna, udzielała się i robiła coś więcej. Nikt nie rozumiał, że ja taka nie jestem, że jestem samotnikiem, że nie lubię się udzielać i nie jestem towarzyska. Czułam się przez to gorsza. Dzieci w szkole traktuje się wszystkie tak samo, a tymczasem każde jest inne. Dla mnie zajęcia, z których większość dzieci się cieszyła typu prace w grupach, zajęcia ruchowe w klasie były katorgą. Za to takie, na których inne dzieci się nudziły ja odżywałam np. nudne lekcje gramatyki gdzie każdy cicho siedzi w swojej ławce.
W każdym razie rodzice używają w stosunku do brata różnych negatywnych określeń, które mi się nie podobają... "a tamten siedzi jak wazon", "a tamten znowu nie ma roboty, co on zamierza przesiedzieć tak całe życie?" i różne podobne.
Ostatnio zachorował na ostrą anginę. Gardło tak mu spuchło, że nie mógł przełykać śliny i wypluwał ją do garnuszka. Widziałam, że mamę w ogóle to nie obchodzi. Przyjechał do nas akurat kolega ze swoim dzieckiem i mama przeszczęśliwa biegała z nim po podwórku. Ostatnio sobie zażartowali jak z nimi siedziałam przy stole, że go zaadoptują, a nas jak to ojciec użył określenia "się pogna". Spojrzałam tylko na ojca spod oka i nie skomentowałam tego, bo nie był to śmieszny żart dla mnie, ale może nie mam poczucia humoru. Jedynie babcia przejęła się jego losem, kazała ojcu bezwzględnie zawieźć go do lekarza, bo stwierdziła, że może i by go wyleczyła domowymi sposobami, ale jest już za późno, a choroba jest za bardzo zaawansowana i jak teraz nie odwiedzi lekarza to mogą mu migdałki wycinać. Moje zdrowie też mam wrażenie ich nie obchodzi w ogóle, ale nie będę się w to zagłębiać.

Czy ja przesadzam, bo rodzice dobrze robią ciosając mu kołki na głowie i w ten sposób motywując do działania? Czy raczej mam rację i wygarnęlibyście rodzicom to wszystko? A może unikali kontaktu? Bo mam wrażenie, że oni nigdy mnie nie posłuchają, nie jestem dla nich autorytetem. Gdyby zrobił to ktoś obcy to może wtedy.
W jakim wieku jesteście, Ty i brat?
Niektórzy rodzice myślą, że jak obrażą, wyśmieją to ktoś zacznie działać. Na innych to działa motywująco, a innych to dołuje...
Ja 28, a brat jest 2 lata młodszy. Ja mieszkam z chłopakiem i bywam tam tylko czasami, mój brat niestety musi z nimi mieszkać, bo nie ma nikogo, a ze swojej marnej pensji też by się nigdy nie utrzymał. Do tego teraz jest kryzys i na rynku pracy jest ciężko.
cóż, w opowieści w stylu "młody zdrowy facet pracy nie może znaleźć" nie wierzę, bo codziennie widzę masę ogłoszeń dla facetów czy to na magazynie czy na budowie. rodzicom nie ma się co dziwić, że chcieliby aby dorosłe dziecko odciążyło domowy budżet i w końcu się usamodzielniło, a widocznie nie potrafią w inny sposób tego przekazać niż będąc niemiłym.

kompulsywne.jedzenie napisał(a):

Niektórzy rodzice myślą, że jak obrażą, wyśmieją to ktoś zacznie działać. Na innych to działa motywująco, a innych to dołuje...


Wiem i uważam, że na nas oboje działa to właśnie dołująco, ale matka nie zna chyba lub nie potrafi pójść tą drugą drogą. Zawsze im powtarzam, że można inaczej, ale to na nic, oni wiedzą najlepiej.

beatrx napisał(a):

cóż, w opowieści w stylu "młody zdrowy facet pracy nie może znaleźć" nie wierzę, bo codziennie widzę masę ogłoszeń dla facetów czy to na magazynie czy na budowie. rodzicom nie ma się co dziwić, że chcieliby aby dorosłe dziecko odciążyło domowy budżet i w końcu się usamodzielniło, a widocznie nie potrafią w inny sposób tego przekazać niż będąc niemiłym.


Właśnie o to mi chodzi. Ja nie mówię żeby nie szukał pracy, żeby go głaskać po główce i podstawiać wszystko pod nos. Przyznaję, że on nie jest zbyt wyrywny i przedsiębiorczy, wiadomo, że ma swoje wady, ale to pogardliwe podejście rodziców jest nie do zniesienia.

kiziamizia1984 napisał(a):

Przyznaję, że on nie jest zbyt wyrywny i przedsiębiorczy, wiadomo, że ma swoje wady, ale to pogardliwe podejście rodziców jest nie do zniesienia.

zrozum ich, oni na pewno są nieźle wkurzeni całą tą sytuacją. a wkurzeni ludzie nie będą patrzeć na sprawę obiektywnie. moze spróbuj pomóc bratu i sama mu jakiś ogłoszeń poszukaj, właśnie na magazynie czy na budowie, bo w pracy przy pozyskiwaniu klientów czy właśnie na słuchawkach on wcale się dobrze czuł nie będzie z takim charakterem.
Niestety moi rodzice zachowują się podobnie w stosunku do mnie, z tą różnicą, że ja jestem dosyć porywcza i nie daję sobie w kaszę dmuchać. Najlepszym rozwiązaniem jest ignorowanie głupich komentarzy i pokazanie rodzicom, że jest się wartym więcej, niż oni próbują Ci wmówić. I oczywiście jak najszybsza wyprowadzka... 26 lat to już nie przelewki, a tak jak dziewczyny wyżej napisały, dla facetów jest mnóstwo pracy na budowach, w fabrykach, na liniach produkcyjnych, na magazynach, gdzie zatrudniają masowo. Nie ma co usprawiedliwiać brata, bo sam sobie zawala sprawę. Oczywiście, wina jego charakteru i depresji zapewne w dużej mierze leży po stronie rodziców. Ale rodziców nie zmienicie, a swoje postępowanie można. Czyli krótko - niech zbiera dupę w troki, idzie do pracy i się wyprowadzi, będzie miał spokój. Ja po wyprowadzce odżyłam na nowo, polecam. :)

beatrx napisał(a):

kiziamizia1984 napisał(a):

Przyznaję, że on nie jest zbyt wyrywny i przedsiębiorczy, wiadomo, że ma swoje wady, ale to pogardliwe podejście rodziców jest nie do zniesienia.
zrozum ich, oni na pewno są nieźle wkurzeni całą tą sytuacją. a wkurzeni ludzie nie będą patrzeć na sprawę obiektywnie. moze spróbuj pomóc bratu i sama mu jakiś ogłoszeń poszukaj, właśnie na magazynie czy na budowie, bo w pracy przy pozyskiwaniu klientów czy właśnie na słuchawkach on wcale się dobrze czuł nie będzie z takim charakterem.


Nie wiem dlaczego ja mam ciągle się starać zrozumieć innych, a nikt nie stara się zrozumieć mnie. Tak jakbym nie była ważna. Już mu szukałam, ale on musi sam chcieć. Niestety nie ma szczęścia. Ja swoje talenty odkryłam w dzieciństwie i mama to trochę podchwyciła. Dzięki temu wiedziałam w którą mniej więcej stronę iść w życiu i teraz niejako spełniam się w tym co robię i lubię to robić. Z bratem się niestety nie udało, bo nie wykazuje podobnych talentów i do dziś nie wiadomo co by było dla niego najlepsze. Taki człowiek może się czuć zagubiony, albo tylko mi się tak wydaje, bo są ludzie co mogą robić cokolwiek i ich to cieszy póki im płacą, a swoje hobby realizują poza pracą. Może z nim też tak jest i przesadzam kiedy wydaje mi się, że jest nieszczęśliwy, bo stawiając się na jego miejscu ja bym była.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.