Temat: Ultimatum - chyba przesadziłam

Hej
Nie radzę sobie z swoimi natrętnymi myślami i musze się wygadać, pogadać, moze posłuchac i poczytać.
W związkach jak to w związkach raz bywa różowo, raz szaro. My po pierwszym kryzysie związanym z jego pierwszym w zyciu zamieszkaniem z dziewczyną mieliśmy ten różowy orkes.
Może aż za różowy w każdym bądź razie w moich oczach, bo nie mogąc doczekać się deklaracji z jego strony dałam mu ultimatum.
Miał odpowiedzieć TAK lub NIE na pytanie "Chcesz kupić ze mna mieszkanie i założyć rodzinę?" (Tak wiem, prawie jak oświadczyny). Zmusiłam go do odpowiedzi i odpowiedział "NIE".
Już wcześniej mówiłam, ze taka odpowiedź oznacza dla mnie rozstanie.
takiej odpowiedzi jednak sie nie spodziewałam w ogóle i czułam się jakbym dostała cegłą w głowę.

Przez 2 dni się do siebie nie odzywaliśmy a on spał na kanapie. Potem nie wytrzymaliśmy milczenia. Powiedziałm, że zmusiłam go do podjecia decyzji, na która nie jest jeszcze gotów, ze byłam wręcz natrętna - no i pijana jak go męczyłam o odpowiedź :oops:
Jakkolwiek stwierdził, że miał trochę czasu na podjęcie decyzji i po:
1. Nie jest jeszcze gotów na wspólne kupowanie mieszkania, bo to zbyt wazna decyzja, by podejmowac ją pod naciskiem
2. Nie wzobraża sobie naszego nowego wspólnego, nowego domu w którym będą moje 2 koty, które działają mu tak na nerwy, że nie może ich znieść
3. Ja cisnę go o dzieci, a on nie jest pewien czy będzie je w ogóle kiedyś chciał i nie chce mnie blokować.

Serca nadal mocno biją. Mijamy się bijąc się z myślami (w każdym bądź razie na pewno ja).
Wiadomo, że są pewne rzeczy które mnie wkurzają w nim i jego we mnie. Są to jednak bardziej pewne zachowania, które oby dwoje jesteśmy w stanie zmienić niż cechy charakteru czy osobowości.Ogólnie jesteśmy ze sobą szczęśliwi (no gdyby nie te koty) i jest nam ze sobą dobrze.

Nastał jednak ogromny dylemat, słuchać serca czy rozumu?
Nie dbać o to co będzie i cieszyć się teraźniejszością i dalej pielęgnować ta miłość, czy nie ryzykować, że to nigdy nie przerodzi się w rodzinę?
Trzymac się swojej wersji i po odpowiedzi "NIE" odejść czy zostać?

Nie wiem też, czy skoro on myslał o tym dłuższy czas, czy ... czy czasem on nie podjął ostatecznej decyzji, że to jednak koniec.
Pasek wagi

_morena - boje się, bo już wcześniej miałam podobne sytuacje, ale wtedy kończyło się ostatecznym "ZRYWAM". Skoro 4 poprzednie związki nie wyszły to coś ze mną nie halo, boję się, więc że ten też nie wyjdzie. Porozmawiam z nim jeszcze i zobaczę. Jak rzeczywiście stwierdzi, że chce się rozstać (tego akurat nigdy nie powiedział) to nie będzie już o co walczyć.

Pasek wagi
ale dlaczego ma to powiedzieć. faceci nie widzą problemu. teraz jest dobrze, to w ich mniemaniu nie ma stresu. 
pewnie nie zerwie z tobą.
ale może poproś, żeby na jakiś czas się wyprowadził?
i żebyście się spotykali ale mieszkali oddzielnie?
wiem że biorąc po uwagę to, co Ci napisałam, to nie jestem najlepszą osobą do dawania rad, ale się staram 
na str 3 dałam ci link do książki o której puisała morena chyba

Wampierz napisał(a):

_morena - boje się, bo już wcześniej miałam podobne sytuacje, ale wtedy kończyło się ostatecznym "ZRYWAM". Skoro 4 poprzednie związki nie wyszły to coś ze mną nie halo, boję się, więc że ten też nie wyjdzie. Porozmawiam z nim jeszcze i zobaczę. Jak rzeczywiście stwierdzi, że chce się rozstać (tego akurat nigdy nie powiedział) to nie będzie już o co walczyć.

nie to nie z Toba nie halo, to im nie zależało na Tobie i nie marnuj czasu na kolejnego takiego, na dodatek Tobie zostawił decyzje co ze zwiazkiem dalej... widocznie wygodnie mu ale nie chce sie angażować. 

tak to ta ksiazka

krzyk_rozpaczy napisał(a):

Wiem jak to łatwo powiedzieć odejść?..U mnie wyglądało to podobnie. On mimo że 28 lat na karku a za nami 6 letni związek. Każda rozmowa o ślubie i dzieciach było odsuwana na później.Podjęłam ciężką decyzję, spakowałam WSZYSTKIE moje rzeczy i się wyprowadziłam. Po 2uch tygodniach stwierdził, że bardzo tęskni i chce abym wróciła. Powrót oczywiście był poprzedzony długimi rozmowami co należy zmienić w naszym związku i zapadła decyzja o ślubie a wkrótce potem ciąża. Facet czasem potrzebuje aby nim potrząsnąć.

Pasek wagi
Ja się facetowi nie dziwię ;)
Sama bym nie chciała mieszkać całe życie z kotami, a gdyby mnie ktoś naciskał na dziecko to już w ogóle.

Zresztą myślę, że argumenty faceta są dość rozsądne i sensowne. Ja tam go doskonale rozumiem.
Nie rozumiem właśnie takiego parcia. Facet jest o tyle mądry ,że się nie zgodził,bo nie będzie robił wbrew sobie po prostu. Mam znajomych u ,ktorych byla podobna sytuacja byli ze sobą 7 lat ,ona nagle zaczela naciskac na pierscionek (dostala pierscionek) ,na wspolne zamieszkanie o dluzszym czasie kolega odpuscil zamieszkali razem... I zaczal sie u niej temat slubu,a tego juz nie wytrzymał. Sorry dla mnie jest to o tyle przykre i zenujace jak kobiety pchaja sie do tych malzenstw i oby szybciej dzieci. A jeszcze bardziej bawi mnie fakt mieszkanie w wynajetym mieszkaniu , miec dzieci i tez wynajmowac mieszkanie. Ja od takich kobiet bym uciekala czym predzej.
Moze Cie dobije... Moze to wlasnie Tobie tego potrzeba.. Ale nie dziwie sie,ze tamte poprzednie zwiazki rowniez sie zakonczyly. Nie moglabym zdzierżyć,aby moj facet naciskał na dzieci i na wspolne mieszkanie kiedy ja o tym nidy nie myslalam, i jestem od tego daaaaaaaaaaaaaleko.

marlenka2506 napisał(a):

Nie rozumiem właśnie takiego parcia. Facet jest o tyle mądry ,że się nie zgodził,bo nie będzie robił wbrew sobie po prostu. Mam znajomych u ,ktorych byla podobna sytuacja byli ze sobą 7 lat ,ona nagle zaczela naciskac na pierscionek (dostala pierscionek) ,na wspolne zamieszkanie o dluzszym czasie kolega odpuscil zamieszkali razem... I zaczal sie u niej temat slubu,a tego juz nie wytrzymał. Sorry dla mnie jest to o tyle przykre i zenujace jak kobiety pchaja sie do tych malzenstw i oby szybciej dzieci. A jeszcze bardziej bawi mnie fakt mieszkanie w wynajetym mieszkaniu , miec dzieci i tez wynajmowac mieszkanie. Ja od takich kobiet bym uciekala czym predzej.

rozumiem, ze dla ciebie to normalne byc 7 lat razem i nie planowac przyszlosci a na tekst o slubie sie nie wytrzymuje... no fakt, ktos z takimi facetami musi byc.

Marnujesz czas dziewczyno, uciekaj pókiś młoda.Byłam w bardzo podobnym związku i w podobnej sytuacji, zmarnowałam 5 lat.Zostawiłam go,po 2 miesiącach poznałam mojego obecnego męża,pół roku po tym jak się poznaliśmy byliśmy po ślubie,jesteśmy szczęśliwym małżeństwem od ponad dwóch lat.Bardzo dobrze,że postawiłaś to ultimatum, przekonałaś się, że nie traktuje waszego związku poważnie, uciekaj, jesteś młoda, wydaje się, że zaradna, na pewno ułożysz sobie życie z kimś kto Cię będzie chciał poślubić i zaakceptować Twoje koty .
Biorąc pod uwagę,że macie już swoje latka i jesteście ze sobą 2,5roku to chyba facet powinien wiedzieć czy chce być z Tobą na dłużej?Już pomijając dzieci,których chwilowo jeszcze i tak nie planujesz to sytuacja mieszkaniowa jest ważnym argumentem.Za kilka lat możesz nie dostać kredytu.Fajnie by było płacić za swoje a nie czyjeś mieszkanie.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.