- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
18 sierpnia 2013, 15:34
Witam, jestem na forum już od dłuższego czasu. Chcę się zwrócić do Was, bo potrzebuję opinie obiektywnych osób, którymi nie rządzą emocje i mogą na chłodno ocenić mój problem.
Otóż:
Jestem z chłopakiem od 4 lat w związku (z kilkoma przerwami). Mamy dopiero po 21 lat ale bardzo się kochamy, łączy nas mnóstwo rzeczy. Ale też trochę nas dzieli. Kłócimy się nieustannie, głownie o jego chorobliwą zazdrość.
Miał obiekcje do tego, żebym np. nosiła leginsy, staniki z push upem, malowała się różem i tego typu rzeczy. Spódniczki mini nie wchodzą w grę. Mam brata w Amsterdamie i czasem jeżdżę do niego (chłopak ma pracę, więc nie zawsze możemy latać razem) i o to też były awantury- boi się, że coś tam się stanie, nie chce żebym latała sama. Kolejna awantura dotyczyła tego, że poszłam z koleżanką na siłownię- był zazdrosny. Co prawda po fakcie wie o tym, że źle robi i niektóre rzeczy już zaakceptował po wielogodzinnych dyskusjach. Ale zjawisko istnieje i bardzo mi przeszkadza.
Przez jego zazdrość już raz się rozstaliśmy, na kilka miesięcy. Wróciliśmy do siebie bo dalej mnóstwo czujemy. Teraz jesteśmy w kropce- musimy podjąć decyzję czy warto dalej to ciągnąć. Zdajemy sobie sprawę, że nie jesteśmy do siebie dopasowani, ale łączy nas miłość. Spędziliśmy teraz ostatni weekend razem (obydwoje się staraliśmy więc był naprawdę udany) i mamy tydzień bez kontaktu na przemyślenie czego chcemy. Chłopak chce iść się leczyć do psychologa, ale nie wiadomo, czy w ogóle mu to pomoże i czy będzie lepiej nam się żyło.
Ja jestem osobą, która lubi być zauważana, w pewnym okresie tańczyłam na meczach koszykówki (oczywiście musiałam przestać, bo chłopak tego nie akceptował), lubię ładnie wyglądać, nie jestem typem "szarej myszki", a ciągle mam wrażenie, że lepiej by mu się żyło z taką właśnie osobą.
Chciałabym dać nam jeszcze szansę, ale nie wiem, czy nie warto żebyśmy obydwoje zaakceptowali różnice charakterów i ruszyli z własnymi życiami naprzód. Ostatnia sprawa, która mnie martwi to brak pociągania z mojej strony. Nie sprawia mi przyjemności w łóżku, nie ciągnie mnie do niego fizycznie. Uwielbiam się przytulać, kocham go całego, ale to wybitnie nie daje mi spokoju. Ciągle myślę, że to może przez tabletki albo długi staż związku, że może w większości par po jakimś czasie już nie jest ekscytująco, ale z drugiej strony chciałabym jeszcze kiedyś przeżyć coś takiego (miałam to uczucie kiedy spotykałam się z pewnym chłopakiem podczas przerwy w związku z moim- on też spotykał się z inną dziewczyną, obydwoje próbowaliśmy ułożyć sobie życie).
Proszę, poradźcie co Wy byście poczyniły, bo spędzając z nim ten weekend co chwilę płakałam patrząc na niego i mając świadomość, że to może być ostatni nasz wspólny czas. Dodam, że straciłam pare lat temu mamę i strasznie ciężko jest mi odejść od osoby, którą kocham. Mimo wszystko nie jest to związek, w którym obydwoje jesteśmy bez rpzerwy szczęśliwi, dużo złego się działo i boję się, że będzie tak dalej.
Edytowany przez ayenne 18 sierpnia 2013, 15:45
21 sierpnia 2013, 14:58