Hej!
Na początku czerwca, 2 tygodnie po rozstaniu z poprzednim facetem poznałam w klubie chłopaka...On rozstał sie tez jakis czas temu z dziewczyną, którą źle wspomina...patrzylismy sobie w oczy, potem tańczyliśmy, potem wyszliśmy na spacer...spacerowaliśmy całą noc, przytulając się i całując... Rano odprowadził mnie pod dom, gadalismy tam na ławce z 2 odziny, potem rozstaliśmy się kazde w swoją stronę. Nie wiedziałam kim jest, więc postanowiłam go odnaleźć...dając ogłoszenie na spotted :) Odezwał się :) Od tamej pory byliśmy nierozłączni ...przez cały czerwiec...;/ Był seks, było przytulanie, były żarty, zabawa, piwo, kluby, poznał mnie z jego kumplami...ale nie było żadnej rozmowy...poważnej, o nas, czy choćby zwykłej o tym co się między nami dzieje. Były za to codzienne - całodzienne smsowanie, dzwonienie, rozmowy na fejsie...byliśmy uzaleznienie od pisania ze sobą...
Potem były wakacje. On pracuje nad morzem....Odwiedziłam go tam 2 razy...było cudownie...seks rano i wieczorem, wspólne plażowanie, budowanie zamków z piasku, spacery brzegiem morza, kąpiele w morzu, wypady do wesołego miasteczka, śniadania, obiady i kolacje w lokalach ( on za wszysto płącił, nie oszczedzając na mnie...)
Teraz wróciłam do domu....piszemy ze sobą 24/7 smsy...o wszystkim...o największych głupotach, duperelach, o tym co robimy, co bedziemy robić, co jemy, co jedliśmy, co oglądamy ..:)
Mam wrażenie że ja sie zaangazowałam i teraz nie potrafiłabym zaczac dnia bez jego Dzień dobry:* i usnąć bez Dobranoc*, a pisze to mi dzień w dzień :)
Po wakacjach ( studiujemy w jednym miescie) pewnie bedziemy sie widywac bardzo czaesto...
Zastanawia mnie tylko co on myśli...że kim dla mnie jest? My ani razu powaznie nie porozmawialiśmy...nie trzymamy się za ręce spacerując... Nie jestesmy chyba parą...Wiec kim? fucking friends??
Co o tym myślicie??? Co to ma być???