11 sierpnia 2013, 16:41
Hej dziewczyny, nie bardzo wiem jak mam się zachować. Mam faceta, jestem z nim szczęśliwa, planujemy ślub. Wczoraj bylam na imprezie ze znajomymi, bez mojego chłopaka i spotkałam tam mojego byłego faceta, do którego przyznam się - mam ogromny sentyment, bo był to mój pierwszy chłopak. On nie był pijany, moze troszkę podpity. Rozmawialiśmy ze sobą, bo mamy ze sobą dobry kontankt, on wie, że mam faceta, życzy nam szczęścia etc. I w pewnym momencie on mi zaczął mówić, że nie umie beze mnie żyć, że załuje że się rozstaliśmy, że od czasu rozstania nie może sobie ułożyć życia. Po czym poszedł do dja i przez mikrofon zapytał się czy zostanę jego żoną. Ta, super wymarzone oświadczyny, ale nie w przypadku TEGO faceta. Dziewczyny, poczułam taki wstyd, że masakra, bo wszyscy zaczęli klaskać, wołali mnie na środek, a ja po prostu wyszłam, co spotkało się z głośnym ' uuuu ' tłumu. I to ja wyszłam na tą najgorszą, bo nikt nie zna tej sytuacji :) Pozniej on wyszedł za mną, przeprosił mnie, powiedział, ze zachował sie głupio, ale chciał mi zaimponować, udowodnić, ze naprawdę mnie kocha. Ja stwierdziłam, ze idę do domu. On od rana nie daje mi spokoju, dzwoni, pisze. Jak ja mam mu przetłumaczyćć, ze z nami nic nie będzie? Przecież on jest świadomy, ze mam chłopaka i ja mojego chłopaka naprawdę KOCHAM. Ale nie chcę też ranić byłego, bo cenię go jako znajomego/kumpla. Pomocy..
- Dołączył: 2013-01-13
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 3329
11 sierpnia 2013, 21:30
Olej tego gościa, to będzie wiedział, że do zajętych się nie zarywa.