Temat: Rozstać się czy zostać ?

Ostatnio w moim życiu dużo się działo, pogubiłam się i może nie potrzebnie ucierpiał też mój związek.
Nie potrafię już trzeźwo myśleć, dlatego proszę Was o radę, bo możliwe, że moje postrzeganie sytuacji jest błędne.

Zaczną od początku. Mój facet pracuje obecnie na budowie, praktycznie od poniedziałku do soboty. Ja od ponad 3 miesięcy szukam pracy. 3 tygodnie temu udało się i znalazłam prawie wymarzoną pracę. Zaczęło się dobrze układać, jedynym minusem było to, że rzadko widywałam się z chłopakiem. 
Po 2 tygodniach pracy, w poprzednią sobotę zadzwonił do mnie mój już były szef i tak po prostu zwolnił mnie telefonicznie z pracy, twierdząc, że jednak nie potrzebuje nikogo do biura, a ja byłam mu jedynie potrzebna by wykonać pewną bazę. Nie mogłam w to uwierzyć, nagle całe życie wywróciło się do góry nogami. Byłam zrozpaczona, od razu po tej wiadomości zadzwoniłam do chłopaka. On jednak nie odbierał, myślałam, że dlatego, że jest w pracy. Pogrążyłam się w smutku i rozpaczy i beczałam przez kilka dobrych godzin. On oddzwonił do mnie dopiero o godzinie 17. Okazało się, że przez ten cały czas był na basenie z kolegą i dlatego nie odbierał telefonu. Powiedziałam mu, że stało się coś okropnego i jestem załamana, ale nie chciałam mu nic konkretnego mówić przez telefon, tłumacząc, że musimy się zobaczyć. On powiedział, że nie przyjedzie, bo jest nadal na basenie i jak wróci będzie zmęczony. Przybiło mnie to totalnie, bo wyglądało to tak jakby się w ogóle nie przejmował mną i tym, że dzieje się coś złego. 
W niedzielę zadzwonił, ale też nie chciałam mu nic powiedzieć przez telefon, on stwierdził, że nie przyjedzie póki nie dowie się o co chodzi. 
W poniedziałek i wtorek dzwonił, ale ja nie odbierałam telefonu, do momentu kiedy zadzwonił na telefon stacjonarny. Mówił co się u niego dzieje, że ma grypę żołądkową, nic ważnego. Ja byłam zbyt przybita by z nim gadać, więc powiedziałam, że nie mam ochoty na rozmowy i się rozłączyłam. Od tamtej pory, czyli od prawie tygodnia nie mamy kontaktu, ja nie dzwoniłam i on także. Z góry założyłam, że to nie ma sensu, jeśli on w ogóle się mną nie przejmuje, nawet zaczęłam powoli przyzwyczajać się do tego, że to już koniec naszego 5-letniego związku.
Teraz mam jednak wątpliwości, że to może ja źle postąpiłam nic mu nie mówiąc przez telefon, bo w końcu facet potrzebuje konkretów... Nie wiem co mam robić, czuje się bezradna i nie wiem w końcu czy to ma być koniec związku, czy jednak nie. Nie potrafię podjąć decyzji, dlatego piszę, bo może Wy jako osoby "z zewnątrz" mogłybyście napisać co o tym sądzicie. 
Wiem, że sytuacja jest bezsensowna i pokręcona, ale tak ostatnio wygląda moje życie, nic nie układa się tak jak powinno.
pracowałaś 2 tygodnie a ludzie mając kredyty i małe dzieci traca prace z dnia na dzień i jakos żyją, nie dziwie się twojemu chłopakowi że tak cię potraktował bo pewnie każdy złamany paznokieć opłakujesz
Jezu mogłaś mu powiedziec o co chodzi...a nie robic z siebie ksieżniczkę i użalać się nad sobą, jak to on się tobą nie przejmuje...sorry
Pasek wagi

paula.125 napisał(a):

pytanie jakie zawarłaś w temacie jest idiotyczne-Twoje zycie-Twoje decyzje. Sytuacja, ktora opisalas to troche dziecinada, powiedz mu o co chodzi, a nie udajesz panienke z porcelany.powodzenia:)



Edytkka1989 - nie mam ochoty czytać takich komentarzy. Dla mnie znalezienie pracy jest na prawdę bardzo ważne, dlatego właśnie bardzo zależało mi na tej pracy, a kiedy szef-burak zwolnił mnie przez telefon to strasznie się załamałam, bo pokładałam wielkie nadzieje w tej pracy. Nie jestem jakąś głupią panienką, która beczy z byle problemu.
Ja rozumiem praca ważna rzecz bo sama znaleźć nie mogę. Ale dwa tygodnie to mogłaś się spodziewać, że jesteś na okresie próbnym pracodawca miał prawo Cię zwolnić burak może i fakt wykorzystał Cię ale takie są teraz czasy, że pracownik jest często nikim. Rozumiem miałaś nadzieje, że w końcu się udało praca, spełnienie marzeń a tu rozczarowanie. Ale na facetów jakoś dziwnie działa takie dramatyzowanie i raczej w komediach romantycznych na takie wezwanie, że stało się coś strasznego facet rzuca wszystko i leci na złamanie karku. O ważnych rzeczach mówi się raczej od razu. A może chłopak pomyślał, że chcesz się rozstać albo coś w ten deseń i wolał dać Ci czas na przemyślenie sprawy. Weź pod uwagę, że dzwonił, starał się nawet na domowy telefon zadzwonił, no zależało mu przecież. Zadzwoń do niego i wyjaśnij sytuacje.
Przez 1 sytuacje nie konczy sie zwiazku! Aczkolwiek on zachowal sie jak ostatni cham! Pogadajcie i wszystko wroci do normy! Powiedz mu co sie stalo i ze cIe zabolalo ze nie przyjechal.Na basenie raczej nie mial grypy zoladkowej:)
Pasek wagi
a czy przypadkiem wcześniej nie mówiłaś mu w mniej ważnych sytuacjach że stało się coś okropnego i go tym nie znieczuliłaś, tak jak w bajce "gąski gąski do domu".
jeśli nie, to dziwne zachowanie, jednak warto porozmawiać, wyjaśnić, opowiedzieć jak ważne byłoby dla Ciebie gdyby przyjechał.
trzeba uczyć się siebie nawzajem, jeśli nie weźmiesz byka za rogi, problem może się powtarzać nawet w innych związkach.

blue2009 napisał(a):

Jezu mogłaś mu powiedziec o co chodzi...a nie robic z siebie ksieżniczkę i użalać się nad sobą, jak to on się tobą nie przejmuje...sorry
 podejmij decyzje sama
Pasek wagi
moim zdaniem na rękę mu to Twoje milczenie... jesli kochamy kogos a  ktos rozpacza nie chcac nam zdradzic szczegółów pedzisz do tego kogos dowiedziec sie co sie stalo PRoste
jak do mnie byly nie odzywal sie 2 tyg a caly czas mowilam mu z ecos jest nei tak juz godzilam sie w myslach z tym, że to koniec bo mu juz nei zalezy wcale... jak w koncu odezwal sie to tylko po to zeby zerwac i tyle w temacie
wiec moze zadzwon tylko dowiedziec sie jak on to widzi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.