27 lipca 2013, 00:28
Witajcie, jak widzicie mam problem z mamą, która ma problem z alkoholem. Codziennie musi wypić przynajmniej jedno piwo, choć zawsze się zarzeka, że może bez tego żyć. Obietnic mi złożonych, że już nie będzie pić, nie jestem już w stanie zliczyć. Gdy wypiję już za dużo jest nie do zniesienia. Awanturuję się, prowokuję ojczyma, a on jest bardzo nerwowym człowiekiem i zawszę się boję, żeby się nie pobili. A zdarzało się to już nie jednokrotnie, odkąd tylko pamiętam. Raz nawet mama stała z nożem w ręku, możecie sobie tylko wyobrazić, co mogłam wtedy czuć. Ta patologia ciągnie się odkąd skończyłam jakieś 13-14 lat, obecnie mam 22. Nie daję sobie już rady. Rozumiem, że mama wiele przeszła. Mój ojciec ją dotkliwie bił, nawet jak była ze mną w ciąży, dlatego też od niego odeszła i związała się z obecnym, moim ojczymem. Dziadkowie też pili, mama miała trudne dzieciństwo. Babcia ją biła ile wlezie. U nas w domu też nie ma sielanki. Ciągle są kłótnie z babcią (matką ojczyma), której całym sercem nienawidzę i najchętniej zrzuciłabym ją z mostu. Przez nią małżeństwo jest, jakie jest, bo do wszystkiego się wtrąca, podburza ojczyma na mamę i mnie, a on nie potrafi nigdy stanąć po naszej stronie, bo jest pieprzonym maminsynkiem. Wiele razy obiecywała, że już nie będzie pić, że się zmieni itd.ale to wszystko puste słowa. Nigdy nie mogę spokojnie iść spać, gdy nie ma jej w domu. Włóczy się nie raz i do rana, nie wiadomo gdzie i z kim. Często nie odbiera tel.ode mnie, a ja się zamartwiam co z nią. Żyjemy teraz w niebezpiecznych czasach, kto wie na kogo się może w nocy natknąć. Nie wiem jak mam do niej dotrzeć. Przez to jaka jest, nasze stosunki uległy ogromnej zmianie. Baaaardzo się od niej oddaliłam. Nie chce jej nic mówić, ponieważ często zdarzała się sytuacja, gdy żaliłam się jej na temat TŻ, gdy było mi źle, a ona mu później wszystko mówiła. Potem się dziwi, że nie chcę z nią rozmawiać. Kocham ją, a zarazem nienawidzę jej drugiej strony. Co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Ja już nie mam kompletnie siły do niej, jestem tym strasznie zmęczona...
Edytowany przez Megajraa 27 lipca 2013, 19:38
- Dołączył: 2012-06-28
- Miasto:
- Liczba postów: 1940
27 lipca 2013, 01:09
rozumiem Cię, może nie mam takiego samego problemu ale picie niszczy życie, osoba pod wplywem jest całkiem inna niż trzeźwa, to jest ciężkie najlepiej przydałoby sie leczenie, ale czy będziesz w stanie ją namówić ? i przede wszytskim Ty też potrzebujesz wsparcia.
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
27 lipca 2013, 01:46
to samo z moja siostra tyle ze ona juz jest w swoim swiecie i nie dociera do niej nic nawet wszywka nie pomogla pomoc z kazdej strony odbierala jako zlo odizolowala sie zupelnie od rzeczywistosci
- Dołączył: 2010-03-20
- Miasto: Sydney
- Liczba postów: 711
27 lipca 2013, 09:17
Od takiego środowiska najlepiej się odciąć, niestety.
- Dołączył: 2011-06-10
- Miasto: Opole
- Liczba postów: 3557
27 lipca 2013, 09:45
Jak mama sama nie zrozumie tej choroby to nic jej nie pomoże. Ona sama musi widzieć że ma problem i pójść na terapię.
Najlepiej na ile się da odejdź od tego,bo w przeciwnym razie sama sobie zmarnujesz życie. Zacznij żyć swoim życiem a nie mamy.
27 lipca 2013, 09:52
Gdy tylko powiem coś na ten temat, że widzę, że ma problem, ona traktuje to jak atak. "Przecież może w każdej chwili przestać". Ciągle mówi mi jaka jestem dla niej ważna, że zrobi dla mnie wszystko, a gdy jest pod wpływem to potrafi mi powiedzieć takie przykre rzeczy, że wolę nawet nie mówić co dzieje się w mojej głowie. Miała iść na terapię, jak zwykle obiecała, później oczywiście wyszło, że nic takiego nie mówiła. Nawet jeśli by ją jakimś cudem odciągnęła od takiego towarzystwa, to piłaby pewnie sama po tajemnie. W sumie i tak to robi. Często znajduje pochowane butelki po piwie. Może czuje się samotna, od śmierci babci ma praktycznie mnie, ojczym w sumie ma ją w dupie. Ja chce dla niej jak najlepiej, ale nie bardzo wiem jak się do tego zabrać. Przecież nie zamknę jej w domu i nie odizoluję od świata. Myślałam nie raz o zastosowaniu mojej terapii szokowej. Nagrać ją na kamerę i później jej pokazać. Może to otwarłoby jej oczy, tylko zwykle pod wpływem adrenaliny i paniki zupełnie o tym zapominam. Myślicie, że to dobry pomysł?