19 lipca 2013, 16:27
Nie chce się użalać, jaka to jestem nieszczesliwa, choc pewnie tak to odbierzecie, ale nie wiem jak to inaczej napisać. Mam nadzieje, ze chociaz jedna osoba to przeczyta i doradzi co powinnam zrobić. Kiedyś byłam szczesliwa, rozesmiana dziewczyna. Kiedyś, czyli 5 lat temu, zanim poznalam mojego chłopaka. Teraz jestem w takim stanie, ze potrzebny bylby mi chyba dobry psycholog. Bardzo kocham mojego faceta. Kocham, ale jednoczesnie jestem przez niego zastraszana, poniżana. Jednym slowem jestem nieszczesliwa. Odchodzilam od niego juz 2 razy, ale wracalam za kazdym razem, bo chociaz jestem nieszczesliwa to nie umiem bez niego zyc. On jest przez to bardzo pewny siebie, pewny ze zawsze z nim bede. Czesto musze go błagać, zeby do mnie przyjechal, ponizac sie, bo on woli isc pic z kumplami. Nigdy nie mowi mi nic milego, a o innych laskach wciaz gada. Kiedys puscil mi pornola i byla tam pewna dziewczyna, a on do mnie: dobra dupa nie? Czesto chodzil po imprezach, wiem, ze wyrywal laski. Na telefonie wielokrotnie znajdywalam jakies nieznane numery. Raz zadzwonilam i odezwala sie jakas dziewczyna. On potrafi mi powiedziec: jak nie zrobisz tego czy tego to wiecej do ciebie nie przyjade. Nie przytula mnie, seksu tez unika jak tylko moze. Pytalam go wielokrotnie czemu ze mna jest, a on mowi ze przeciez mnie kocha i mu zalezy. Ale czy tak sie zachowuje czlowiek ktoremu zalezy? nie chce ze mna rozmawiac, cieszy sie, gdy ja płacze przez niego. Celowo mi dowala bo widzi ze mnie to bardzo boli. Uwielbia jak go błagam o coś. Kiedyś nie widzialam go dwa tygodnie, poprosilam zeby do mnie przyjechal, a on ze na silownie jedzie i nie ma czasu. Zaczelam mu plakac to przyjechal łaskawie aż na 15 minut :( Nie mam już siły, wiem, że niebawem wyladuje w psychiatryku przez niego. Stracilam cala pewnosc siebie, czuje sie jak śmieć. A jednoczesnie go kocham. Wiem ze to chora milosc. Jestem chyba jak te kobiety bite przez swoich facetow, ponizane i nie potrafiace odejsc. Jakoś sie trzymałam, ale od soboty nie moge sie pozbierać, ciagle płacze. Obiecal mi rano, ze przyjedzie a wieczorem powiedzial, ze idzie z kumplami pić. Chcialabym cos w sobie zmienic, chcialabym byc stanowcza, pokazac mu ze to ja jestem górą, ale sama nie potrafie. Myślicie, że psycholog mi pomoże? Tak jak do tej pory nie mam juz siły żyć. Czasem mysle nawet o samobojstwie, moze wtedy on by zrozumial ze zachowywal sie jak potwór i dałoby mu to nauczke. Przepraszam, wiem ze to wszystko jest żałosne co napisałam, JA jestem żałosna, ale chce to zmienić, tylko nie wiem gdzie szukać pomocy..
Nigdy nie byłam u psychologa, nie wiem jak to wygląda. Naprawde moze pomoc? Byliscie kiedys?
Edytowany przez Marcela89 19 lipca 2013, 16:39
- Dołączył: 2011-04-27
- Miasto: Nui
- Liczba postów: 982
19 lipca 2013, 21:09
Chcesz się zabić, żeby jemu dać nauczkę? Daj mu nauczkę w inny sposób: odejdź od niego i przestań się z nim kontaktować, bo to nie związek, tylko chora pseudorelacja. Staram się zrozumieć Cię na tyle, na ile potrafię. Kochasz go ok. Ale wg mnie to bardziej uzależnienie i przyzwyczajenie niż miłość. On Cię poniża, cieszy się z Twojego nieszczęścia, płaczu, a Ty go błagasz, żeby do Ciebie przyjeżdżał??? Jeżeli z jego perspektywy tak wygląda "miłość" to nie chciałabym, żeby taki człowiek mnie "nienawidził".
Ogarnij się kochana, bo przez tego człowieka, życie przecieka Ci między palcami.
Pomyśl, że podczas gdy męczysz się z nim, mogłabyś być w bardzo fajnym związku, być kochaną, szanowaną i naprawdę pokochać, bo to nie jest miłość.
Psycholog to dobry pomysł.
Na początek.
Może pomoże Ci wyjść z tej "choroby".
Ale sama musisz najpierw tego chcieć i zrozumieć, że to dla Ciebie najlepsze.
- Dołączył: 2012-04-17
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 4982
19 lipca 2013, 21:13
jesteś żałosna, tylko dlatego, że jeszcze od niego nie odeszłaś. Na świecie jest na prawdę wielu normalnych facetów, po co masz sobie marnować życie i zdrowie przez takiego debila.
- Dołączył: 2012-11-16
- Miasto:
- Liczba postów: 803
19 lipca 2013, 22:17
nie psycholog,a odejście i odciecie się od niego...
- Dołączył: 2012-01-06
- Miasto: California
- Liczba postów: 1774
19 lipca 2013, 22:30
Masakra... uciekaj od goscia bo szkoda czasu. Wiem ze z uczuciami trudno, ale mysle ze psycholog by ci pomógł i pozbierasz sie :) Trzymam kciuki.
- Dołączył: 2006-01-10
- Miasto: Moje Miejsce Na Ziemi
- Liczba postów: 4069
20 lipca 2013, 23:05
chcialabys popelnic samobojstwo zeby dac mu nauczke ale po pierwsze to nie przywroci ci potem zycia a po drugie skoro on sie smieje jak ciebie cos boli i specjalnie Ci dowala to moze by sie cieszyl i smial zamiast plakac gdyby Tobie cos sie stalo? przeczytaj to co nam napisalas i zrozum ze on robi Ci straszna krzywde, nie chce z toba rozmawiac przytulac przyjedza jak wyblagasz szantazuje ze jak cos to nie przyjedzie a co ty jestes pies? choc nawet pasa sie tak nie traktuje. Wiem ze to mega trudne ale nie zadzwon do niego nigdy nie chciej z nim rozmawiac skoncz to moze to bedzie dla niego najlepsza nauczka nie twoja smierc...tylko najgorsze jest to ze my radzimy a ty i tak zrobisz swoje..