Temat: Zależy mu i nie zależy. Jak to rozumieć?

Cześć wszystkim :)

Jestem nowa na forum, a przyjaciółka poradziła mi zadać tu pytanie, w ramach, że można na Was liczyć.

Sprawa przedstawia się następująco. Ponad dwa lata temu poznałam chłopaka. Spotykaliśmy się przez parę miesięcy, jednak poczułam, że nie jestem jeszcze gotowa na coś poważniejszego i, nie chcąc go męczyć i przywiązywać na siłę do siebie, zerwałam kontakt. On jednak nie dał za wygraną. Pisał do mnie kilkakrotnie. Po prawie dwóch latach od rozstania wpadłam na niego i sama zaproponowałam spotkanie, wiedząc żechcę tego, czego on pragnął już tyle wcześniej. Wszystko było wreszcie w porządku- on twierdził, że przez ten cały czas nadal mnie kochał i zaczęliśmy razem planować przyszłość. Powinnam jeszcze napisać, że należy do bardzo dziwnego typu ludzi, a mianowicie wychodzi z założenia, że prawdziwy kontakt istnieje wyłącznie w trakcie spotkań na żywo, więc ograniczał inne rodzaje przekazu informacji do minimum- zdarzało nam się rozmawiać przez telefon, ale już napisanie smsa stanowiło dla niego pewną trudność. Mimo tego wszystkiego, cały czas wiedziałam, że mnie kocha. Któregoś dnia coś jednak pękło- nie stało się to tak nagle, ale doszło do tego,,gdy nie mogliśmy sie spotkać przez ponad tydzień. Od tamtego czasu zaczęły się kłótnie- ja mu sugerowałam, że potrzebuję kontaktu, nawet jak jesteśmy zajęci, on twierdził, że 'jeżeli chcesz, to pisz i dzwoń kiedy chcesz, ale ja nie odczuwam jakiejkolwiek potrzeby informowania cię o wszystkim, równie dobrze mogę ci wszystko opowiedzieć kiedyś'. Na początku starałam się dostosować- w końcu kochałam go tak bardzo, jednak pewnego dnia miarka się przebrała. Próbowałam do niego zadzwonić po kilku dniach bez jakiegokolwiek znaku życia. Nie odebrał. Dzień później napisał do mnie ' Co chciałaś?'. Szczerze mówiąc, wtedy już nie wytrzymałam. Zadzwoniłam i wyrzuciłam mu wreszcie to, co zbierało się we mnie od pewnego czasu. Postawiłam mu ultimatum: albo mnie kocha i to pokazuje, albo dajemy sobie spokój. Powiedział, że nie może teraz rozmawiać. Następnego dnia postanowiłam się do niego nie odzywać. On też tego nie zrobił. Stwierdziłam, że najwyraźniej to koniec. Jednak dzień później napisał' ej, k****, nie będziemy tego załatwiać przez telefon, spotkamy się'. Odpowiedziałam mu, że jeszcze tylko jutro mogę, bo później wyjeżdżam. Po raz kolejny zostałam olana i od tamtego czasu nie odezwał się do mnie ani słowem.
Nie proszę o radę, co robić, bo wiem, że to już zakończone, ale nie wiem, jak tę całą sytuację rozumieć. Jednego dnia twierdzi, że mnie kocha, następnego przestaje się odzywać i nie próbuje jakkolwiek walczyć o nasz związek. 
Nie daje mi to spokoju.
Jak myślicie, co nim kierowało? 

saperka91 napisał(a):

dziwny typek..jak ci tak odpowiedział to cie poprostu potraktował bardziej jak koleżankę  

Potraktował ją bardziej jak koleżankę? Z tego, co ja zrozumiałam, to on przez dwa lata, nie będąc z nią, po tym jak to ONA zostawiła JEGO, nadal ją kochał i bez wahania do niej wrócił, kiedy poczuła się gotowa... Ja tu w ogóle nie widzę traktowania jak koleżankę.

A do autorki wątku, moim zdaniem ta sytuacja jest wyjątkowo dziwna. Jeśli faktycznie twierdzisz, że on Cię kochał i nie miał innej, to może po prostu kwestia jest tego, że zdobywając Ciebie, przestał Cię pragnąć, bo był w stanie kochać wyłącznie na odległość, gdy tak naprawdę nie widział żadnej szansy na związek.
"jeżeli chcesz, to pisz i dzwoń kiedy chcesz, ale ja nie odczuwam jakiejkolwiek potrzeby informowania cię o wszystkim, równie dobrze mogę ci wszystko opowiedzieć kiedyś" - tak się raczej nie traktuje drugiej osoby..  tak bym odpwiedziała koledze, a nie ukochanemu.. jeżeli nie lubił kontaktu typu sms.. telefon.. to raczej powinien troche bardziej sie postarać.. 
ja nie rozumiem czemu ty zrobiłas z tego taki wielki problem.. Wiedziałas od poczatku, ze on taki jest, czy to naprawde był powód do zerewania? to, ze ktos woli spotykac sie i rozmawiac na zywo? Kiedys ludzie wyłacznie tak robili. A dziewczyny pisza, że powinien był sie dostosowac, dlaczego on? on nic złego nie robił. 
Pasek wagi

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.