Temat: Pomocy! Jak ratować związek?

Temat założyłam już raz z mojego prawdziwego konta, ale uzyskałam mało satysfakcjonujących odpowiedzi więc pytam ponownie. Nie złośćcie się... Po prostu szukam porady gdzie mogę...


Problem jest olbrzymi. Ja jestem zazdrosna o niego, a on o mnie. Mój kolega okazywał mi względy... Kupował czekoladki, próbował spotkać się ze mną pod byle pretekstem. Punktem kulminacyjnym i tak zaognionej sprawy był buziak w policzek na powitanie przy moim chłopaku. Zrobił mi wtedy awanturę o to. Powiedział, że chciał, żebym się poczuła tak jak on kiedy wypominam mu jego koleżankę... Ja z kolei wyjeżdżałam mu z jego koleżanką również z powodu zazdrości.. Zaprosił ją raz do siebie na picie. Nie był sam tylko z kolegami był też tam mój brat, ja nie mogłam tam dotrzeć ze względu na moją mame... Nie pozwoliła mi jechać. Był grzeczny itd., ale samo to, że widziałam, że ona tam będzie mnie wkurzało... Więc ciągle przy głupiej sprzeczce wypominaliśmy sobie wszystko. On mi Radka, ja jemu Monike, jedno zwalało wine na drugiego, aż do wczorajszej rozmowy... Bardzo szczerej i bardzo bolesnej. Powiedział, że mnie kocha, ale nie tak jak kiedyś, że już od dłuższego czasu chce to zakończyć, ale nie może, bo mnie kocha i chce mnie mieć jak najdłużej przy sobie, ale już nie widzi dla nas szans, że nie wierzy że się coś zmieni, że jesteśmy skazani na porażke, że czuje się wyniszczony w tym związku ale daliśmy sobie ostatnią szanse. Zerwałam kontakt z tym kolegą. Ta przyjaźń nie była mi do niczego potrzebna. Moja przyjaciółka powiedziała, żebym kontakt ograniczyła bądź zerwała i zmieniła swoje podejście. Tym bardziej, że wina w tym kryzysie należy najbardziej po mojej stronie... Najwięcej kłótni zaczynałam ja w dodatku odwaliłam akcje z podszywaniem się pod inną laske na gg... Powiedział, żebyśmy zapomnieli o wszystkim i zaczęli od nowa... Powiedzcie mi jak mam ratować taki związek? Strasznie go kocham nie chce go tracić...

Wiem, że pewnie potępicie moje zachowanie, ale na prawde wszystko zrozumiałam, jak on się czuł itd. więc proszę nie dobijajcie leżącego... Zrobiłam pozytywny krok w kierunku naprawienia wszystkiego... Zerwałam kontakty z tym kolegą, żeby już nigdy więcej nie mieć przez jego "miłość" problemów.

kilka dni temu chyba o to pytalas o ile sie nie myle ? nie chodzi o wypominanie Ci ze znowu zakladasz ten sam temat tylko czy w ciagu tych kilku dni jakos sie staralas zeby odbudowac zwiazek ?

marta.m.. napisał(a):

kilka dni temu chyba o to pytalas o ile sie nie myle ? nie chodzi o wypominanie Ci ze znowu zakladasz ten sam temat tylko czy w ciagu tych kilku dni jakos sie staralas zeby odbudowac zwiazek ?

Tak... Teraz bardzo ostrożnie dobieram słowa, nie żartuję w specyficzny sposób itd., ale chce by wszystko wróciło do normy by to co się wypaliło wróciło na nowo, a wiem, że sam brak kłótni niczego nie załatwi. Chcę się postarać, ale nie wiem co robić.
musicie walczyc jak sie kochacie, zacznijcie od nowa , bez kolegow czy kolezanek, ogolnie jak sobie nie ufacie to niestety ciezko bedzie... 
związek to ciągła praca nad sobą, to umiejętność rezygnacji z czegoś w imię wspólnego dobra- jeśli obie strony potrafią coś w sobie/w swoim postępowaniu zmienić dla siebie nawzajem to będzie dobrze... Ty jak widać dojrzałaś, potrafisz iść w tym kierunki by było dobrze- reszta zależy od Twojego chłopaka.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.