Temat: Płakać mi się chce (mąż) .. Kto pogada ???

Mąż zakomunikował mi, że koledzy z pracy mają dzisiaj jakieś spotkanie  i wypadałoby pójść. Ok, nie ma problemu. Spytałam kiedy wróci. Powiedział, że koło 20-stej ale w razie czego będziemy w kontakcie tel. Oczywiście miał być jakiś alkohol ale mąż stwierdził, że mogę mu zaufać.

Wyszedł o 15 więc ja zajęłam się swoimi sprawami i niczym się nie przejmowałam , w końcu mężowi można ufać. O 19 dostałam jakieś buziaki. O 20 męża nie było, o 21 i 22 to samo. Żadnego smsa, żadnego telefonu. Zaczęłam się martwic ale nie wiedziałam czy się nie zezłości jak napiszę bo może sobie pomyśli, że jakaś kontrola.

O 23 30 słyszę jakieś hepanie pod drzwiami. Otwieram a tam mąż ledwo stoi na nogach. Wlazł do mieszkania i nawet nie potrafił się rozebrać. Wściekłam się a on na to, że niby o co mi chodzi. Nerwy mi puściły wybaczcie ale nie toleruje pijaństwa (moja mama jest alkoholikiem) a po 2 dom to nie  hotel. Poza tym mnie tez należy się szacunek . można było napisać, że się dobrze bawi i będzie później a nie ja się martwiłam. 

Powiedziałam, że może sobie do któregoś kolegi zadzwonić, żeby go przenocował bo nie zamierzam spać  z nim w takim stanie w  jednym łóżku. I wiecie co mi powiedział , że mam spier....... i ma mnie dość. Walnął się na łóżko i tyle. 

Wyć mi się chcę. Przed wyjściem mąż idealny, wszystko cacy, buzi buzi ...... trochę się bałam bo zawiódł minie wiele razy w  różny sposób ale prosił mnie o okazanie zaufania. 

Dość to ja już mam tej wiecznej huśtawki. Co chwile sprawa mi ból potem przeprasza a ja chce wierzyć, że będzie dobrze i znowu ufam :(
Jak wychodziłam za mąż byłam taka szczęśliwa a po 2 latach ciągle się boję, że mnie znowu oszuka albo zawiedzie.

rozwiodlabym sie, najgorzejj w taki zwiazek brnac tlumaczac sobie ze to incydent. (dla mnie styuacja ktora opisalas jest nie do przyjecia)
Z pijanym się nie rozmawia i nie dyskutuje. Musisz z nim porozmawiać jak wytrzeźwieje i spytać czemu nie napisał że wróci później.

Ja jeśli mąż się spóźnia wysyłam mu 1 smsa żeby się odezwał bo się martwię. Zawsze odpisuje. (Myślę że mógłby mieć pretensje jeśli pisałabym co 2 min-ale jeden smses bez przesady).
Pasek wagi
Niepotrzebnie w ogóle cokolwiek do niego mówiłaś, kiedy on był pijany.
On nad sobą nie panował, pewnie nie będzie tego nawet pamiętał, a Ty się tylko denerwujesz i martwisz.
Zawsze trzeba rozmawiać na trzeźwo, a nie od razu po imprezie.
Faktycznie masz za dobre serce. Na wycieraczce by się raz przespał to by świnia się nauczył czego nie wypada robić. 
Pasek wagi
W pewnych sytuacjach nie wolno robić pijanemu awantur, bo to może się bardzo źle skończyć. Mąż wraca pijany, chce się położyć i zasnąć. Ty na niego zaczynasz wrzeszczeć, to on zaczyna się wściekać. Osoba po alkoholu może nie zapanować nad sobą, może zrobić coś bardzo głupiego, uderzyć cię, a potem tego żałować albo nawet rano nie wiedzieć, że to zrobił. Teksty typu "dom to nie hotel", "ja nie będę tego tolerować" nie pomogą, bo on nie jest trzeźwy, więc nie myśli. Poza tym on to odbiera tak: dom to hotel i tolerujesz to, bo potem on cię jakoś udobrucha i znowu jest dobrze. Zastosuj inną taktykę, jak następnym razem wróci pijany, to uspokój się i daj jemu spokój (jest pijany, nie zmienisz tego),  a dopiero rano z nim rozmawiaj, kiedy będzie trzeźwy. Pamiętaj, że nie musisz z nim być, jeśli niszczy ci życie. Chroń siebie i swoją psychikę. Jeśli wciągniesz w to dzieci, to zgotujesz im patologiczną rodzinę i piekło na ziemi. Wyjdź z roli, jaką grasz. Poza tym on ma poważny problem, jest uzależniony, więc nie wyjdzie z tego z dnia na dzień. Możliwe, że czegoś mu w życiu brakuje, co rekompensuje mu alkohol, równie dobrze mógłby być uzależniony od papierosów, narkotyków lub czekolady. Problem z uzależnieniem dotyczy całej rodziny, więc dobrze gdybyś poszła z mężem na jakąś terapię.
Ja bym wybaczyła, jejku no opił się, był z kolegami, nie robi tego pewnie co weekend, wrócił do domu i w progu żona z pretensjami, on pod wpływem % gadał bez zastanowienia, dobrze ktoś wspomniał, że z pijanym się nie dyskutuje. Ja też nie toleruję alkoholizmu ale czasem napić się można i to nie czyni kogoś pijakiem. Oczywiście to tylko moje zdanie.

vickybarcelona napisał(a):

rozwiodlabym sie, najgorzejj w taki zwiazek brnac tlumaczac sobie ze to incydent. (dla mnie styuacja ktora opisalas jest nie do przyjecia)

Ojej to ty muszisz mieć męża Anioła i to w dosłownym znaczeniu

sadcat napisał(a):

Ja bym wybaczyła, jejku no opił się, był z kolegami, nie robi tego pewnie co weekend, wrócił do domu i w progu żona z pretensjami, on pod wpływem % gadał bez zastanowienia, dobrze ktoś wspomniał, że z pijanym się nie dyskutuje. Ja też nie toleruję alkoholizmu ale czasem napić się można i to nie czyni kogoś pijakiem. Oczywiście to tylko moje zdanie.

I ja zgadzam się z tym...

magia.zmyslow napisał(a):

Zal mi się go zrobiło, śpi bez kołdry i poduszki. Kocham go i poszłabym go przykryć ale może w tym jest błąd. Wie , że z każdym razem dam się przeprosić i po sprawie. 
Jesteś za dobra dla niego. Faceci tak nie lubią...Będzie cię jeszcze bardziej robił w bambuko..On (tak mi się wydaje), chce żebyś mu się postawiła. Swoje zasady..Nie bój się - nie obrazi się! Wrzaśnij i tyle..A nie jeszcze kołderką nakryć. Nie tędy droga. On Cię zniszczy...bo chce twardej babki, a nie takiego dobrego serducha... :-) To znaczy w srodku pozostań tym dobrym sercem, ale powinnaś ustalić zasady..
ja podobnie jak Vickybarcelona..chyba też bym się rozwiodła. Nie wytrzymałabym takich sytuacji jakie opisałaś. Miałam coś takiego w poprzednich związkach (ale nie małżeńskich), podobnie..i wiem, że  to nie jest na moje siły. Musiałam odejść, bo inaczej miałabym poczucie, że sobie życie zmarnowałam.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.