Temat: jestem przerażona

9 miesięcy temu poznałam fantastycznego mężczyznę. Szybko zaiskrzyło, zaczęliśmy się spotykać, stworzyliśmy parę, a od wczoraj mieszkamy razem. On 32 lata, ja 24- studiuję i pracuję- jestem w zupełności samodzielna. 
Dotychczas mieszkałam na stancji ze znajomymi, on również. Często bywałam u niego, w zasadzie ostatnie pół roku pomieszkiwaliśmy razem. Decyzja o wspólnym zamieszkaniu podjęta raczej przemyślanie, bardzo tego chciałam i cieszyłam się. Wczoraj przewieźliśmy meble, rzeczy. Ten dzień wyobrażałam sobie jako jeden z najlepszych moich dni- pierwsze wspólne mieszkanie z mężczyzną. A ja zamiast się tylko cieszyć, byłam...przerażona? Od razu zauważył, że jest coś nie tak, dopytywał. Zwaliłam to na garb zmęczenia taszczeniem tych moich gratów, niewyspania oraz paskudnej pogody, która nam przy tym towarzyszyła.
Nie rozumiem sama siebie. Nie żałuję absolutnie tej decyzji, nadal chcę mieszkać razem, ale....się boję? Wieele czasu spędzaliśmy razem, pomieszkiwaliśmy po pół tygodnia razem, nie boję się chyba codzienności. Właściwie sama nie wiem, czego się boję. 
Wokół tyle zdrad, rozwodów. Czasem myślę, że w życiu nie ma nic na zawsze. Że szczęście jest tak ulotne, że kiedyś minie. Wiem, że nikt nie da mi gwarancji, że to już do końca, nie tego chcę. Ale przeraża mnie myśl, że mogę to kiedyś stracić. Zależy mi na nim ogromnie, jemu również na mnie. Oboje jesteśmy po długich nieudanych związkach, może to to jakoś na mnie wpływa? Jest mi z nim świetnie, nie wyobrażam sobie, że mogłoby go już nie być w moim życiu. Wiem, że jest dla mnie dobry i że mnie nie skrzywdzi. On wie, że ja również tego dla niego chcę. A co, jeśli normalne życie tak nas stłamsi, ze przestaniemy być dla siebie dobrzy? 
Mój chłopak się śmieje, że szukam dziury tam, gdzie jej nie ma. Wiem, że tak jest. Można powiedzieć, że dostałam od losu to, czego pragnęłam. Tylko, że ja zamiast się tym cieszyć- boję się, że to stracę.
Z czego może to wynikać? 
Jak Wy się czułyście, po wspólnym zamieszkaniu?
Pasek wagi
Po wspólnym zamieszkaniu ja czułam się gorzej: nie spędzaliśmy już czasu razem, tylko obok siebie. Nie mieliśmy już czego sobie opowiadać, tym bardziej że studiowaliśmy razem. Zrobiło się cholernie nudno i zniknęła cała magia, pojawiły się problemy robienia obiadów, prania skarpet, kolejek wynoszenia śmieci i tak dalej. Po dwóch miesiącach się rozstaliśmy.

kakofonia napisał(a):

Po wspólnym zamieszkaniu ja czułam się gorzej: nie spędzaliśmy już czasu razem, tylko obok siebie. Nie mieliśmy już czego sobie opowiadać, tym bardziej że studiowaliśmy razem. Zrobiło się cholernie nudno i zniknęła cała magia, pojawiły się problemy robienia obiadów, prania skarpet, kolejek wynoszenia śmieci i tak dalej. Po dwóch miesiącach się rozstaliśmy.

Przeraziłaś mnie jeszcze bardziej.
Aczkolwiek wydaje mi się, że taka kolej rzeczy...to już nie tylko spotykanie się i randkowanie.
Takie domowe czynności już u nas są, dużo czasu ( z tego wolnego czasu) spędzamy razem.
A czy to nie jest tak, że trzeba umieć żyć i ze sobą i obok siebie? Ja czasem potrzebuję pobyć tylko "razem"- w sensie, jesteśmy razem w domku, ale każde zajmuje się swoimi sprawami.
Pasek wagi
dla mnie wspólne zamieszkanie było tak naturalne, że nawet nie pamiętam tego dnia.
Nie chciałam Cię straszyć. Ty podjęłaś przemyślaną decyzję, ja z dnia na dzień postanowiłam ze swoim chłopakiem, że ze sobą zamieszkamy; on nagle musiał się wyprowadzić ze starego mieszkania, ja również i jakoś to połączyliśmy. Na pewno taka jest kolej rzeczy: to już nie randkowanie, tylko poważny związek i niektóre codzienne czynności trzeba wykonywać razem. Ale u nas wszystko, co najlepsze, zniknęło; wcześniej cieszyliśmy się, kiedy umawialiśmy się na wieczór na przykład co drugi dzień, tęskniliśmy za sobą, gdy się spotykaliśmy, dbaliśmy o każdą minutę i mieliśmy ogromną radochę ze spędzania razem czasu, bo potem każde wracało do swoich spraw. Po zamieszkaniu ze sobą mieliśmy siebie za dużo. Wspólne studia, wspólna nauka, wspólni znajomi, 24 godziny na dobę byliśmy ze sobą. 
Dziś myślę, że było po prostu za wcześnie na zamieszkanie ze sobą. Tobie życzę szczęścia, będzie dobrze :)

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.