Witajcie dziewczyny.
Musiałam założyć nowe, anonimowe konto, ponieważ wiem że mój chłopak czasem zagląda tutaj, a chciałam być anonimowa, mam nadzieję że mi to wybaczycie.
Moje pytanie kieruję głównie do dziewczyn, które są już w związkach (ale oczywiście nie tylko). Chciałam was zapytać czy w waszych związkach, mówicie swoim partnerom zupełnie wszystko? Czy może macie jakieś małe sekreciki przed partnerami?
Ja mam niestety taki problem, że zasadniczo mówię zupełnie wszystko, mój partner wie wszystko, bo nie potrafię niczego ukrywać... poza jedną rzeczą, i to jest właśnie dla mnie ogromny problem.
Jesteśmy ze sobą już ponad 5 lat, i jeżeli cokolwiek się działo nie tak, to prędzej czy później sama mu o tym mówiłam. Jednak do dzisiaj nie powiedziałam mu o jednej sytuacji. Mam dwóch najlepszych przyjaciół, mieszkają w miejscowości z której pochodzę więc spotykamy się rzadko, jest to małżeństwo, starsze ode mnie ok 20 lat. Na samym początku związku z moim chłopakiem, a przynajmniej na pewno w pierwszym roku, doszło do takiej sytuacji że ten przyjaciel mnie pocałował. Oczywiście od razu się odsunęłam, i wyjaśniliśmy że nigdy więcej to się nie wydarzy itp. Nie miałam mu tego za złe, ponieważ jest to człowiek z nieprzyjemną historią, i ma problemy psychiczne (kilka lat temu zmarł jego syn), dlatego byłam wyrozumiała na jakiś taki atak nie wiadomo w sumie czego, z resztą nie mogę przecież nikogo oceniać. Generalnie nic się wielkiego nie stało, zdążył tylko w sumie lekko musnąć moje usta i tyle. Jednak do dzisiaj, już tyle lat, nie potrafię tego powiedzieć mojemu chłopakowi. Na początku nie chciałam, bo się bałam że będzie zły albo zazdrosny i będę musiała zerwać kontakt z przyjaciółmi, i tak jakoś było mi wtedy łatwiej to trzymać. Ale im dalej tym mi trudniej. Mam jakieś dziwne akcje, wstydzę się tego, boję się, że jak mu powiem to mnie zostawi, albo coś takiego.
Z jednej strony wydaje mi się to zupełnie absurdalne, nic wielkiego się nie stało, a w końcu mój chłopak też ich zna, i wie jakie mają problemy, i na pewno był by wyrozumiały, no a poza tym przecież bardzo mnie kocha. Dlatego właśnie czuję że powinien się o tym dowiedzieć. Z drugiej strony jak tylko próbuję przemóc się i mu o tym powiedzieć to dostaję zupełnego napadu paniki i paraliżu. Tak samo miałam właśnie dzisiaj rano, kiedy postanowiłam że to właśnie dzisiaj mu powiem. Nie mogłam jeść, z nerwów prawie zwymiotowałam, w końcu stwierdziłam że jednak nie....
Wybaczcie za tak długi post o czymś tak głupim. Ale podpowiedzcie mi, co o tym sądzicie? Jak powinnam się zachować? Przesadzam? Czy jestem obrzydliwa i nieuczciwa?
(P.S. Mam 22 lata i bardzo go kocham, to tak dla złośliwców :-P)