23 kwietnia 2013, 21:44
Tak więc dziewczyny. Piszę bo chcę wiedzieć jak Wy byście zareagowały i czy może nie wyolbrzymiam.
Sprawa jest prosta- moja mama już drugi raz powiedziała mi, że "według niej i tak nie będę do końca z K., w końcu się rozstaniemy bo ona zna życie". Tak, tak, pewnie z innej strony to wygląda tak, że powinnam nie przejmować się tym... ale to naprawdę nie jest nic miłego usłyszeć od własnej mamy, że rozstanę się z moim chłopakiem według niej bo tak i już. Dodam, że za miesiąc miła równy rok odkąd jesteśmy razem i mamy plany na przyszłość.
Niby go lubią ale co chwilę mówią mi zgryźliwości na jego temat. A to, że za cicho mówi "do widzenia" i ,że powinien przejść przez pół domu, wejść do pokoju i dopiero to powiedzieć albo, że nie złożył imieninowych życzeń mojemu tacie a ja po prostu zapomniałam mu o tym powiedzieć. Albo przeszkadza im to, że jest ode mnie 4-5 cm niższy. Uważają, że chłopak to powinien bardziej nadskakiwać nad rodzicami dziewczyny niż nad nią.
Jest mi źle z tym, że moi rodzice spostrzegają go jako kogoś, kto jest źle wychowany a on po prostu jest bardzo nieśmiały co nie zmienia faktu, że sam proponuje pomoc na przykład w przenoszeniu czegoś czy na przykład zawiezie ich zawsze jak trzeba nawet 50 km bezinteresownie.
U Was też wasi rodzice mają jakieś "ale"? Czy może to ja przesadzam?
Edytowany przez Knowles. 23 kwietnia 2013, 21:47
- Dołączył: 2012-05-08
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 4215
23 kwietnia 2013, 21:49
Do mojego obecnego chłopaka mama nie ma żadnych "ale".
Z tym, że to nie jest wcale tak, że mama ma zawsze rację.
Moje pierwszego chłopaka zawsze lubiła, uważała, że jest fajny, chociaż oczywiście mógłby być lepszy, ale nikt nie jest idealny. Związek z nim polegał w dużej mierze na szantażach emocjonalnych z jego strony i miał różne dziwne poglądy na życie. Mama tego nie wiedziała i nigdy mnie przed nim jakoś nie ostrzegała, bo i nie miała ku temu powodów.
Natomiast bardzo nie lubiła mojego drugiego chłopaka, mimo że przez cały okres naszego krótkiego związku w sumie fajnie się dogadywaliśmy, był wobec mnie super w porządku, nikt nikogo nie skrzywdził i rozeszliśmy się tak po prostu, bo za bardzo nic nie mieliśmy ze sobą wspólnego.
Czasami mamie też coś się może wydawać i mimo, że zna życie, to nie wie wszystkiego.
- Dołączył: 2010-09-27
- Miasto: Brussel
- Liczba postów: 13213
23 kwietnia 2013, 21:51
nie bierz slow do serca bo w koncu uwierzysz w to i sie rozstaniesz a tego chyba nie chcesz?
23 kwietnia 2013, 21:52
Kochana, skąd ja to znam.
Zawsze było " co tyle chodzicie ? nogi was boleć będą".
Byliśmy ze sobą miesiąc " młoda jesteś, jeszcze tylu przed tobą"
Kilka miesięcy później " i tak nie dociągniecie roku"
po roku " ale 5 to nie wytrzymacie, a nie ma co o ślubie mówić"
po ślubie: " to też nie daje ci pewności"
I wiesz co robić?
Olać.
Bo co byście nie zrobili - będzie źle.
A chłopak niech się nie przejmuje, nie ma co.
Młynarz na ośle swym jechał, a wnuk
Ledwo nadążyć za osłem tym mógł.
"Patrzcie - wołanie rozległo się wnet -
Dziadek pozwala, by wnuk jego szedł.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Dziadek pozwala, by wnuk jego szedł!"
Dziadek zlazł z osła, a dosiadł go wnuk,
Dziadek za wnukiem z daleka się wlókł.
"Spójrzcie - wołanie rozległo się wnet -
Chłopiec pozwala, by dziad jego szedł.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Chłopiec pozwala, by dziad jego szedł!"
Dziadek czym prędzej na osła więc wsiadł,
Jadą już razem i wnuczek i dziad.
"Hańba - wołanie rozległo się wnet -
Dwóch wsiadło razem osłowi na grzbiet.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Dwóch wsiadło razem osłowi na grzbiet!"
Osła na plecy wziął dziadek i tak
Wlecze się z wnukiem, choć sił mu już brak.
"Hejże, popatrzcie - wołano im w ślad -
Osioł na ośle wybiera się w świat.
Czy to widziano gdzie, czy to słyszano gdzie?
Osioł na ośle wybiera się w świat!"
- Dołączył: 2012-02-21
- Miasto: Wodzisław Śląski
- Liczba postów: 2922
23 kwietnia 2013, 21:52
Według mnie nie przesadzasz. Z boku to naprawdę wygląda dziwnie.... Może nie chcą byś dorastała bo boją się, że wyfruniesz z gniazdka i Cię stracą? Lub mają swoje wyolbrzymione oczekiwania co do zięcia. ;/
A co do tego co powiedziała Twoja mama; moja koleżanka miała podobnie. Zaręczyła się z chlopakiem, z kórym była 3 lata i razem udali się do jej rodziny by jej to powiedzieć na co jej mama z babcią zareagowały ( w obecności narzeczonego) zdaniam ,,że może pozna kogo innego''. Wiem co ona wtedy czuła więc pottrafię sobie wyobrazić jak Ty to odebrałaś...
Próbowalaś szczerej rozmowy z rodzicami? Lub postawiłas ich jasno przed faktem, że kochasz swojego chłopaka i ich docinki nic nie zmienią?
- Dołączył: 2006-03-09
- Miasto: ----------
- Liczba postów: 3292
23 kwietnia 2013, 21:55
A ja bym sie nie przejmowała, bo u mnie to moj ojciec taki własnie jest że zawsze komentuje mojego chłopaka. Obecnego niby bardzo lubi, nie raz siedzi i gada z nim godzine jak przyjdzie do mnie, ale jak juz pójdzie to mi mówi dziwne teksty na niego. Mój obecny ma nadwage i ojciec dogryza czy juz twój X wzial sie za siebie czy cos takiego... ;/ a jak on przyjdzie to straszny kolega wobec niego... Na mojego byłego sie czepiał tez o inne rzeczy, tym razem jego zachowania itd....
Patrz sama na swojego chłopaka i jeśli on tobie odpowiada to się nie przejmuj albo w końcu wygarnij rodzicom, żeby przestali sie czepiać i jeśli bedziesz miała byc z twoim chłopakiem to bedziesz a jeśli nie to bedziesz miała innego i już, ale zeby pozwolili ci się samej o tym przekonać :)
- Dołączył: 2012-04-20
- Miasto: Gdzieś
- Liczba postów: 3755
23 kwietnia 2013, 21:56
Moim zdaniem Twoi rodzice są trochę niepoważni i nie dziwie Ci się, że jest Ci z tym źle. Ja nie miałam nigdy takiego problemu na linii rodzice-chłopak.
- Dołączył: 2013-02-11
- Miasto: Będzin
- Liczba postów: 1325
23 kwietnia 2013, 21:56
nie przesadzasz. Twoi rodzice mają takie rozumowanie a nie inne i Ty powinnaś z nimi o tym porozmawiać:)
23 kwietnia 2013, 21:56
Oj tam oj tam... ja się pierwsze 4 lata naszego związku nasłuchałam dużo gorszych rzeczy i owalczyliśmy sie z moim obecnym mężem żeby być ze sobą razem. Mieliśmy naprawdę ciężko... Nie raz nie widzieliśmy się i nie mieliśmy ze sobą kontaktu po miesiąc, dwa.. Też dzięki moim rodzicom i mimo naszych najszczerszych starań żeby wszystko było ok. Wy jak macie być razem to będziecie, a jak nie to i ,,pomoc'' rodziców nie jest konieczna.
23 kwietnia 2013, 22:01
Wiecie, ja jestem bardzo emocjonalna i zaraz łzy napływają mi do oczu, szybko się denerwuję i wychodzę trzaskając drzwiami. Nie jestem w stanie z nimi rozmawiać bo wiem, że się rozpłaczę. Teraz powiedziałam mamie, żeby przestała i zachowała swoje zdanie dla siebie i wyszłam bo nie mogłam jej dłużej słuchać.