- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
15 kwietnia 2013, 20:38
Z mama zawsze mialam pewnego rodzaju konflikty, mniejsze-wieksze ale zawsze sie pojawialy. Ale ostatnio przegiela i to zdrowo...w sobote mialam mala impreze, mozna powiedziec zabawe na sali wiec co za tym idzie trzeba bylo sie w miare elegancko ubrac. Bylam kupic sukienke, do tego kupilam kurtke, bluzke, legginsy i takie tam pierdoly. Mama byla na zakupach ze mna. Sama doradzala mi sukienke ktora kupilam, mowila ze ladna i ze dobrze wygladam. Wrocilam do domu i zaczelam sie w sumie powoli zbierac wiec ubralam kiecke, rajstopy wystroilam sie ubralam kurtke i wychodze a ona do mnie zebym ubrala ta bluzke co kupilam taka dluzsza i legginsy bo chce zobaczyc jak w tym wygladam, no wiec przebralam sie i pokazalam a ona: to idz w tym, w tym lepiej wygladasz. Ja powiedzialam, ze skoro kupilam sukienke to po co mam isc w bluzce? A ona ze w tym mi lepiej a w sukience pojde jeszcze nie raz, beda inne okazja :| no myslalam ze mnie rozniesie, nie chcialam klotni wiec spakowalam sukienke do reklamowki z mysla ze przebiore sie u chlopaka szybko zeby uniknac kolejnej awantury a ona wiecie co zrobila? Doslownie wydarla mi ta reklamowke (mialam tam tez buty) i wyciagla ta kiecke i powiedziala ze wiedziala ze bede chciala ja przebrac i schowala do siebie do pokoju. Oczywiscie klotnia i stanelo na jej, spieszylam sie wiec nie chcialam juz jej tego wydzierac z tej szafy. Powiedzialam o tym chlopakowi i powiedzial, ze mam prawo ubierac sie jak chce i w co chce i nie moze mi ciagle rozkazywac i mnie kontrolowac a caly czas to robi, ze nie pozwala mi byc samodzielna i musze sie postawic bo tak dalej byc nie moze. A ja nie mam najmniejszej ochoty prowadzic z nia ciagle klotnie na temat tego i owego...chodze nawet do psychologa bo czasem juz nie moge wytrzymac, ciagle pretensje, wyrzuty, ciagle chodze zwieszona przez nia i przez inne powody ( dluzsza historia) a ona nie widzi w tym nic zlego, wrecz przeciwnie, odwraca kota ogonem i twierdzi ze jej nie slucham i nie licze sie z jej zdaniem co jest bardzo denerwujace? Pogadac z spokojnie sie z nia nie da bo jest osoba bardzo nerwowa, wszystko zalatwia krzykiem a ja tez juz nie raz niewytrzymuje i wybucham, a potem placze bo tez mam zszargane nerwy przez inne sprawy...mam 23 lata a nie mam praktycznie nic do powiedzenia.
- Dołączył: 2009-04-08
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1051
15 kwietnia 2013, 20:48
Nie ważne kto płacił, to jest znęcanie się psychiczne! Mama może wyrazić swoje zdanie ale nie wydzierać i chować ubrania, bo się jej nie podoba i już. Dziewczyna jest dorosła, a to że ją rodzice utrzymują nie daje im prawa do dyktowania, co ma ubierać itd. A co na to Twoj tato? Nie możesz z nim jakoś pogadać zeby wstawił się za tobą?
- Dołączył: 2012-08-22
- Miasto: Łódź
- Liczba postów: 6884
15 kwietnia 2013, 20:49
ewelka16 napisał(a):
chore.nie wiem co powiedzieć, żeby mama ci kieckę chowała. u mnie, owszem, wtrąca swoje 3 grosze, ale i tak zakładam to, co MNIE się podoba
U mnie jest tak samo.
Mam wyraża swoje zdanie, ale to ja podejmuję decyzje.
Nigdy nie decyduje za mnie, a już szczególnie jeśli chodzi o ubranie
- Dołączył: 2013-03-11
- Miasto: Brodnica
- Liczba postów: 848
15 kwietnia 2013, 20:49
Miałam tak samo. Kupiłam sobie kieckie niebieska, a ona takieś haluny mi daje. Ale ubrałam ją i poszłam :D
15 kwietnia 2013, 20:49
gabriela90 napisał(a):
xxpaulinkaxx88 napisał(a):
o kurczę, myślałam że masz z 16 lat a tu 23 ;/ trochę kiepsko to wygląda.Twoja mama płaciła za ciuchy czy Ty?
za sukienke zaplacilam ja...
Kochana, ja się zbuntowałam w wieku 16 lat, no może troszkę później, mama zawsze ze mną na zakupy, a ja odcinałam pępowinę, coraz mniej pytałam ją o rady, teraz w ogóle nie mówię, co kupiłam. Kuczę, twoja mama może cię nigdy nie puścić z domu, wygląda mi to trochę na chęć kierowania kimś, jakby miała władzę. Nie ulegaj jej!
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
15 kwietnia 2013, 20:51
A co na to Twoj tato? Nie możesz z nim jakoś pogadać zeby wstawił się za tobą?
akurat przy tej sytucji nie byl obecny, ale zazwyczaj zazwyczaj kreci glowa, smieje sie z mamy i mowi zeby dala spokoj i nie czepiala sie caly czas, ale to nic nie daje, nawet moje prosby i spokojna rozmowa ktora nie raz juz z nia przeprowadzilam.
- Dołączył: 2013-02-11
- Miasto: Będzin
- Liczba postów: 1325
15 kwietnia 2013, 20:52
gabriela90 napisał(a):
xxpaulinkaxx88 napisał(a):
o kurczę, myślałam że masz z 16 lat a tu 23 ;/ trochę kiepsko to wygląda.Twoja mama płaciła za ciuchy czy Ty?
za sukienke zaplacilam ja...
to już mało ważne kto- dopóki tam mieszkasz i jesteś na utrzymaniu rodziców tak będzie niestety. Bo będzie gadane bo mają prawo bo mieszkasz pod ich dachem.
Może porozmawiaj z mamą? Jesteś już dorosła, trochę dziwne żeby Tobą tak rządziła.
- Dołączył: 2009-04-08
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1051
15 kwietnia 2013, 21:00
Mają prawo mówić co ma ubierać? Nie mają takiego prawa mimo że mieszka pod ich dachem. Każdy ma prawo za to do wolności osobistej, czy się to mamie podoba czy nie.. Na starość sama będzie potrzebowała opieki i wtedy Autorka będzie jej mówić, co ma robić bo jej pomaga?
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
15 kwietnia 2013, 21:00
myslicie ze z nia nie rozmawialam? sto tysciecy razy ale i tak nic nie pomoglo. Juz niedawno puscily mi nerwy i powiedzialam, ze jesli jeszcze raz cos takiego od niej uslysze ( nie chodzi tylko o rozkazywanie itp ale i np. rozne 'mile' slowka wzgledem mojego wygladu, moich podejmowanych decyzji) to wykrzyczalam we lzach ze pojde w cholere z tego domu i juz nie wroce. Moze przegielam ale brakuje mi juz na to sil. Nie moge sie wyprowadzic, bo gdzie i za co? Zadnej stalej pracy nie mam a studiuje w innym miescie, chlopak pracuje u siebie i poki co napewno takiego kroku nie moge podjac...
- Dołączył: 2009-04-08
- Miasto: Bielsko-Biała
- Liczba postów: 1051
15 kwietnia 2013, 21:03
Jeśli Twoja sytuacja byłaby nie do wytrzymania może pomyśl o kredycie studenckim.
- Dołączył: 2009-10-22
- Miasto: Wenecja
- Liczba postów: 443
15 kwietnia 2013, 21:09
Kaseya napisał(a):
Jeśli Twoja sytuacja byłaby nie do wytrzymania może pomyśl o kredycie studenckim.
w tym roku koncze, nie wiem jak bedzie ze studiami magisterskimi. Jesli chodzi o prace na wakacje to nawet nie mam prawa myslec o ewentualnym wyjezdzie za granice bo mama by z nerwow i zamartwiania sie umarla, ale juz mam prace zagranica nagrana wiec chyba bedzie musiala to przebolec ;]