- Dołączył: 2012-07-29
- Miasto: Czaplinek
- Liczba postów: 13673
25 marca 2013, 17:59
Kiedy sie konczy pomoc osobie starszej a zaczyna przeginanie ? Niedawno wprowadziłam się blok dalej starszej niepełnosprawnej kobiety kobiety. Nie jest to rodzina. Znam ją bo mieszkałam u niej bardzo długo na stancji. Ona ma swoją rodzine, ale mieszka sama. Jestem jej wdzięczna za mieszkanie. Zżyłam się z nią, zawsze odwiedzałam jak nie na swieta to od tak wpadałam. Ale od momentu w którym tu zamieszkałam obok zaczeło mnie to wkurzać. Raz że coś tam jej potrzeba no to ide. 2 raz to ide. I tak ciągle jak nie brak chleba, to wpłacic pieniądze gdzieś to wyplacić pieniadze. Wczoraj bylismy na zakupach 2 godzinnych z nią bo ona na wózku a zimno a my mamy auto i prosiła nas o to już od tygodnia . Ale cieżko było 2 godziny chodzenia po sklepie i jakies tam widzimisie starszej osoby. A to była nasza wspólna niedziela którą moglismy spedzic tylko ze sobą z mężem. I stracilismy 3 godziny bo godzine sie przesuneło wszystko bo coś tam coś tam i czekaliśmy. A dziś wlasnie odebrałam telefon i najpierw czy jestem w domu a potem ze nie ma leków i ze trzeba by isc jej kupic bo jest chora( wiem ze jest już od ponad tygodnia). Jak już powiedziałam ze jestem w domu to co miałam powiedzieć?. Powiedzialam że teraz nie bo gotuje. Ale nie odmówiłam w sensie że nie pojde więc pewnie czekac bedzie az przyjde i kupie. Ja rozumiem ze potrzeby ze chora ze sparaliżowana. Ale mieszkamy tu półtora miesiaca a ja już byłam bo cos tam u niej z 10razy. Mam swoje życie. Nie mówiąc o tym że jestem aktualnie pod koniec 6 miesiąca ciązy. Wkurza mnie to bo mam wrazenie że jej rodzina się cieszy bo nie muszą oni wszystkiego robić a ja mam problem bo kurcze moge miec chociazby lenia a tu takie najezdzanie na ambicje bo przeciez nie dość ze sparalizowana to chora a sama sobie nie pójdzie kupic. To lekkie przegiecie bo czuje że co chwile będzie coś bo w takim wypadku przecież nawet brak papieru toaletowego jest wielkim problemem. Za chwile dojdzie do sytuacji ze przestane odbierac od niej telefony bo co mam klamać , wymyślac? A przeciez nie będę na jej każde zawolanie. A mąż najczęsciej w pracy więc ja załatwiam "jej potrzeby", Zadzwoniła z 20 minut temu ale nie rzuce obiadu bo apteki zamkną a po 18 to już apteka jakieś 10minut drogi. Nie chce mi się iśc. I nie chce być traktowana jako człowiek na telefon. Nie wiem dla mnie to już przegięcie. Za często coś , Na początku ok nawet fajnie byc pomocnym ale z czasem wkurzające. Nie wiem co mam teraz wymyślać by nie iść wrrr.
Co wy byście zrobiły?
- Dołączył: 2012-07-29
- Miasto: Czaplinek
- Liczba postów: 13673
25 marca 2013, 22:00
Opinie są różne ja w końcu nie poszłam. Jednak po głębszym przemyśleniu to torche jest naginanie z jej strony. Oczywiście nie sytuacja z lekami bo to wiadomo ze potrzeba i już ale jednak trzeba wiedzieć wszystko i czuć na własnej skórze. Z boku to może różnie wyglądać. Ale prawda jest taka że starsi ludzie niejednokrotnie jak pisze kasko21 mają dużo czasu i myślą że każdy ma. Za ich czasów było przecież inaczej nie ma co ich winić. A drugą sprawą są pilne potrzeby a inną naginanie tego. No coż zobaczymy co będzie dalej. A póki co życze wam byście nie miały takich problemów.
- Dołączył: 2012-10-13
- Miasto: Wyspa Marzeń
- Liczba postów: 702
25 marca 2013, 22:03
Na telefon, to tylko sprawy super pilne. Pozostałe kwestie trzeba zorganizować: zakupy przy okazji swoich. Bieganie na posyłki też by mnie irytowało. Tłumaczenie się ciążą to wyśmienity pretekst do zreorganizowania kontaktów. Ale całkowita odmowa, to raczej nie. W końcu sami zawsze jesteśmy też zdani na kogoś.
- Dołączył: 2011-12-19
- Miasto: Lublin
- Liczba postów: 5949
25 marca 2013, 22:23
Marcelinka27 napisał(a):
Poszlabym i nie marudzila.To jest starsza babcia i do tego na wozku ktora rodzina ma gdzies.Niech sobie kazdy mysli co chce ale pomagalabym nawet w srodku nocy jezeli by trzeba bylo.(jakby kto mial watpliwosci to mam male dziecko ktore zostawilabym z mezem i poszla pomoc)
Wszystko pięknie cacy, ale czy chociaż ktoś z tej rodziny podziękuje? Zapyta czy może zwrócić za paliwo zużyte na zakupy? Jak tak to nie ma rodziny, a po śmierci po spadek to każdy łapę wyciąga. Tylko osoba, która pomagała może jeszcze oberwać, że może coś ukradła. Ostatecznie babcia sparaliżowana i może czegoś nie zauważyła.
- Dołączył: 2006-03-24
- Miasto: Spokojne
- Liczba postów: 861
25 marca 2013, 22:57
Irbiss napisał(a):
Marcelinka27 napisał(a):
Poszlabym i nie marudzila.To jest starsza babcia i do tego na wozku ktora rodzina ma gdzies.Niech sobie kazdy mysli co chce ale pomagalabym nawet w srodku nocy jezeli by trzeba bylo.(jakby kto mial watpliwosci to mam male dziecko ktore zostawilabym z mezem i poszla pomoc)
Wszystko pięknie cacy, ale czy chociaż ktoś z tej rodziny podziękuje? Zapyta czy może zwrócić za paliwo zużyte na zakupy? Jak tak to nie ma rodziny, a po śmierci po spadek to każdy łapę wyciąga. Tylko osoba, która pomagała może jeszcze oberwać, że może coś ukradła. Ostatecznie babcia sparaliżowana i może czegoś nie zauważyła.
Nie podziękuje i kasy nie odda (ktoś z rodziny) bo w nosie mają członka rodziny to co ich obchodzi, że ktoś ich obowiązki przejął. Mam nadzieję (po pierwsze), że nie będę potrzebowała nigdy ciągłej czyjejś pomocy ( po drugie) a jeżeli już to, że będzie mnie stać na opłacenie opieki. Nie po to rodziłam dzieci żeby musiały się mną opiekować.
- Dołączył: 2013-02-18
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 20
25 marca 2013, 23:11
pomysl tez o tym, ze czasem tacy ludzie daja nam wiecej niz bysmy chcieli, oczekiwali... nawet jezeli chodzi o materialne dobra. czasem się okazuje po kilku latach ze waro bylo chociaz bylismy bezinteresowni....
- Dołączył: 2012-10-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1856
25 marca 2013, 23:54
Jak dla mnie, 10 razy na półtora miesiąca to wcale nie jest dużo. I to jest przykre, jak piszesz "straciliśmy 3 godziny". Nie straciliście, daliście je starszej, schorowanej osobie. Poza tym bycie w 6 miesiącu ciąży to nie jest jakaś straszna rzecz, że nie można nic robić. Myślę, że nie jest to przeginanie, a ona zwyczajnie nie ma się do kogo zwrócić. Zamiast porozmawiać z nią, porozmawiaj z jej rodziną. Bo nie wiem, jakim cudem jej rodzina zostawiła całkiem samą taką osobę, na łaskę sąsiadki. A jeśli to nie pomoże, powiedz o tym opiece społecznej. Wiem, że "domy starców" to niezbyt miłe miejsca, ale z pewnością lepsze to, niż śmierć, bo sąsiadce nie chciało się skoczyć po leki, a nikogo innego taka pani przy sobie nie ma. W tej chwili ja czułabym moralną odpowiedzialność za tę panią, jeżeli chcesz skończyć z opieką, koniecznie "oddaj ją" komuś, kto jest w stanie jej pomagać. Nie wymyślaj wymówek, a załatw inną pomoc, i tak nie pójdzie to z Twojej kieszeni.
Edytowany przez BedeMama92 26 marca 2013, 00:04
26 marca 2013, 07:23
BedeMama92 napisał(a):
Jak dla mnie, 10 razy na półtora miesiąca to wcale nie jest dużo. I to jest przykre, jak piszesz "straciliśmy 3 godziny". Nie straciliście, daliście je starszej, schorowanej osobie. Poza tym bycie w 6 miesiącu ciąży to nie jest jakaś straszna rzecz, że nie można nic robić. Myślę, że nie jest to przeginanie, a ona zwyczajnie nie ma się do kogo zwrócić. Zamiast porozmawiać z nią, porozmawiaj z jej rodziną. Bo nie wiem, jakim cudem jej rodzina zostawiła całkiem samą taką osobę, na łaskę sąsiadki. A jeśli to nie pomoże, powiedz o tym opiece społecznej. Wiem, że "domy starców" to niezbyt miłe miejsca, ale z pewnością lepsze to, niż śmierć, bo sąsiadce nie chciało się skoczyć po leki, a nikogo innego taka pani przy sobie nie ma. W tej chwili ja czułabym moralną odpowiedzialność za tę panią, jeżeli chcesz skończyć z opieką, koniecznie "oddaj ją" komuś, kto jest w stanie jej pomagać. Nie wymyślaj wymówek, a załatw inną pomoc, i tak nie pójdzie to z Twojej kieszeni.
dokładnie, skoro samotna starsza schorowana osoba jest dla Ciebie ciężarem powiedź jej to
- Dołączył: 2010-07-24
- Miasto: Piękne Zakamarki
- Liczba postów: 659
26 marca 2013, 09:54
Na pewno jest to trochę kłopotliwe :( Ja bym jej delikatnie zasugerowała żeby robiła listę czego jej potrzeba (żeby nie było, że jednego dnia kupisz jej kilka rzeczy, a następnego dnia ona znów czegoś potrzebuje i trzeba lecieć na zakupy albo na pocztę). Wtedy możnaby było zrobić większe zakupy raz w tygodniu, Twój mąż mógłby je jej zanieść (żebyś ze względu na ciążę nie dźwigała) i hurtowo załatwiać płacenie rachunków czy kupowanie leków. Ja uważam, że ta starsza Pani zachowuje się w ten sposób, bo nie do końca może liczyć na swoje dzieci, a Wy dajecie jej poczucie bezpieczeństwa (że może na Was liczyć, że jej pomożecie itp.). Nie zostawiałabym jej, ale delikatnie poinformowałabym, że nie mam czasu na codzienne wypady na każde jej życzenie, ale zgadzam się pomóc jej od czasu do czasu. I trzeba też zaznaczyć, że jesteś w ciąży i będzie Ci coraz trudniej się poruszać i to zrozumiałe, że nie będziesz na każde jej skinienie palcem.
- Dołączył: 2007-07-02
- Miasto: Wro
- Liczba postów: 8570
26 marca 2013, 12:10
Jak byłam młodsza, to moja mama pomagała takiej sąsiadce, która mieszka pod nami. Jakiś czas potem okazało się, że jest w ciąży, miała się urodzić moja siostra. I wtedy mąż tej sąsiadki powiedział, że on sobie nie życzy, żeby w naszej rodzinie było drugie dziecko, bo jedno wytrzymał, jak nad nim mieszkało i dorastało, ale drugiego to już nie zniesie.
- Dołączył: 2012-10-22
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 1856
26 marca 2013, 13:40
anna987 napisał(a):
Jak byłam młodsza, to moja mama pomagała takiej sąsiadce, która mieszka pod nami. Jakiś czas potem okazało się, że jest w ciąży, miała się urodzić moja siostra. I wtedy mąż tej sąsiadki powiedział, że on sobie nie życzy, żeby w naszej rodzinie było drugie dziecko, bo jedno wytrzymał, jak nad nim mieszkało i dorastało, ale drugiego to już nie zniesie.
To, że nie każdy umie docenić pomoc, nie znaczy że nie warto pomagać. Nie zawsze wszystko musi nam się dokładnie kalkulować. Stwierdzenie "życie jest cudem i nie wolno go lekceważyć nawet, gdy przypada nam przypadkowo" nie ma nigdzie dopisku "pod warunkiem, że życie to jest malutkie i rumiane". Nawet życie 90 letniej staruszki na wózku jest cudem, to pojęcie nie powinno tracić terminu ważności.
A pan sąsiad niech sobie i nie życzy. Na szczęście, o liczbie dzieci w mieszkaniu decydują rodzice, nie sąsiedzi.