- Dołączył: 2013-03-25
- Miasto:
- Liczba postów: 29
25 marca 2013, 15:44
Jestem z Wami prawie od początku istnienia vitalii ... często sie udzielam i dlatego założyłam nowe konto, bo nie chcę zostać rozpoznana.
Mam problem.
Z góry przepraszam, że opiszę go tak szczegółowo.
Proszę Was o wyrozumiałość. To trudny dla mnie temat.
Mam partnera. Jesteśmy ze sobą ponad 4 lata.
Ostatnio dopadły nas problemy finansowe, które popsuły inne sfery naszego życia. Często sie kłocimy, rzadko się kochamy. Przez ostatni rok wiele się popsuło. Bywało tak, że miewalismy miesiąc przerwy w łóżku. Strasznie mnie to wkurzało, bo należę raczej do temperamentnych kobiet. Mojemu facetowi to nie przeszkadzało. Orgazm miałam z nim może 5 razy w ciągu 4 lat i oczywiscie nie pochwowy. Starał się naprawdę, tylko sama nie wiem ... on sie chyba za szybko do tego zabiera i ja nie zdążę się podniecić ... w sumie powinnam , ale nie wiem ... może to mnie coś blokuje ? rzecz polega na tym, że generalnie mogłabym kochac się z nim codziennie, ale z drugiej strony przywykłam już do tego, że on nie ma ochoty. Perspektywa zbliżenia wywołuje u mnie potok zbędnych myśli, czy kochać się z nim, bo naprawdę tego chcę czy mimo, że chcę odmówić ?
Wiem, że to co piszę jest dziwne, sama siebie w tej kwestii nie rozumiem.
Jesienią mielismy miesiąc bez seksu, bardzo mi brakowało jego czułości,, dochodziło między nami z tego powodu do jeszcze większych kłotni. Zamilkłam. Od tamtej pory było może 5 stosunków w odstępie tygodnia, dwóch i po każdym miałam poczucie winy ... w zasadzie nie wiem co to za uczucie (siedziałam w kiblu i płakałam) ... ostatnio , znów po paru tygodniach przerwy ... on sie starał, ja nawet nie byłam dostatecznie podniecona, grałam przed nim, że wszystko OK ... po stosunku zapytał mnie czy wszystko w porządku , odparłam, że tak, na co on czy aby napewno w porzadku czy tylko tak mówie, zeby nie było kłotni - postanowiłam być szczera i powiedziałam, ze było w porzadku, ale i tak sie boje kótni ... sama nie wiedzialam co mu powiedziec !!!! on sie wkurzyl, powiedział, ze skoro "taka jestem" to wcale nie bedziemy sie kochac bla bla bla ... poprosilam go by zrobił mi cos do picia w tym czasie siedziałam na łózku, nieruchoma ...
wstałam, piszłam do kibla i wyłam przez parę minut ... od tego zdarzenia minelo kilka dni, mam ochote na sex, ale boje sie go. Nie wiem co sie dzieje, nie potrafie zrozumiec tego co sie ze mna dzieje !
Dziewczyny, wiele razy mi pomagałyście i komentowałyscie , proszę, pogadajcie ze mną i teraz. Nie wiem co robić, czy to we mnie tkwi problem? w nim? w nas?
- Dołączył: 2011-11-12
- Miasto: Szczecin
- Liczba postów: 3087
25 marca 2013, 16:11
Wiem jak to jest - kiedy pojawiaja sie problemy w jednej sferze zycia, dotykaja tez inne sfery. Dzieje sie to dlatego, ze wyladowywujecie swoje frustracje na siebie nawzajem, jako ze jestescie dla siebie najblizszymi osobami. Warto porozmawiac o problemach, wspierac sie w nich nawzajem i nie pozwolic zawisnac czarnym chmurom nad zwiazkiem.
- Dołączył: 2013-01-22
- Miasto: Las
- Liczba postów: 92
25 marca 2013, 16:35
jestemonline napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
To w koncu ty nie chcesz czy on nie chce?
ja chcę, on rzadko , a jak już do czegoś dojdzie to ja płaczę po fakcie i ukrywam to przed nim
a zawsze wciągu swojego 4 latniego związku mieliście takie przerwy od współżycia? czy na początku było inaczej???
- Dołączył: 2013-03-25
- Miasto:
- Liczba postów: 29
25 marca 2013, 18:20
niepewna1 napisał(a):
jestemonline napisał(a):
KotkaPsotka napisał(a):
To w koncu ty nie chcesz czy on nie chce?
ja chcę, on rzadko , a jak już do czegoś dojdzie to ja płaczę po fakcie i ukrywam to przed nim
a zawsze wciągu swojego 4 latniego związku mieliście takie przerwy od współżycia? czy na początku było inaczej???
przez rok - kiedy jeszcze nie mieszkalismy razem to on mógł ze 3 razy dziennie, co było dla mnie za dużo ... gdy zamieszkalismy razem, pracowalismy, wiadomo rzadziej , bo czlowiek zmeczony, ale nie mniej niz 3 razy w tygodniu a teraz .... :/
- Dołączył: 2013-01-22
- Miasto: Las
- Liczba postów: 92
25 marca 2013, 20:14
wiesz co myśle ze to jest tez kwestia temperamentu . Jedni mężczyzni mogą kila razy dziennie innym po jakimś czasie wystarcza raz na jakiś czas. ale Myśle ze najwiekszym problemem w Twoim przypadku jest to ze nie mowisz mu o swoich potrzebach a wydaje mi sie ze on ze nie jest na tyle głupi że nie wyczuwa tej całej niekomfortowej sytuacji... Piszesz ze masz ochote na sex a boisz sie mu to zaproponować??? może on wlasnie czeka na jakis krok z Twojej strony???? ... Rozmowa to pierwszy krok nie obawiaj sie nie ma czego jesteście ze soba ponad 4 lata rozmowy o swoich potrzebach sa normalne i konieczne... Moze on tez ma ochote na jakąś zmiane w łózku a boi sie zaproponowac????
- Dołączył: 2013-01-22
- Miasto: Las
- Liczba postów: 92
25 marca 2013, 20:22
mysle ze powinnaś mu delikatnie zasugerować że chciałabyś spróbować nowych pozycji.....itp.. seks dla was powinien być przyjemnością relaksem czymś co pozwoli wam sie oderwać od codziennych kłopotów...Uwierz mi mialam podobne klopoty jak Ty rozmowa wiele zmieniła na lepsze... teraz oboje uwzględniamy swoje potrzeby .. Tylko pamietaj jeżeli odważysz sie juz na tą szczera rozmowę wysluchaj też swojego partnera jakie ma oczekiwania .. i daj znać jak poszla rozmowa....
- Dołączył: 2009-07-13
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2662
26 marca 2013, 09:18
Niestety prawdopodobnie sama do tego doprowadziłaś. W życiu jest tak: jak jest problem, to się o nim rozmawia i próbuje go rozwiązać, a nie ukrywa się go i samemu toczy rozważania (tak, kobiety w tym przodują - bo toczą rozważania i rozkminy nawet jak problem nie istnieje). To tylko i wyłącznie pogłębia problem. Jeśli więc chcesz stawiać na szczerość (co polecam) to cały czas, zawsze i od zaraz. A jeśli nie, to możesz równie śmiało kreować iluzję tylko musisz być konsekwentna, aczkolwiek wątpię żebyś była z tym szczęśliwa dlatego tego nie polecam.
- Dołączył: 2013-03-25
- Miasto:
- Liczba postów: 29
26 marca 2013, 10:45
misthunt3r napisał(a):
Niestety prawdopodobnie sama do tego doprowadziłaś. W życiu jest tak: jak jest problem, to się o nim rozmawia i próbuje go rozwiązać, a nie ukrywa się go i samemu toczy rozważania (tak, kobiety w tym przodują - bo toczą rozważania i rozkminy nawet jak problem nie istnieje). To tylko i wyłącznie pogłębia problem. Jeśli więc chcesz stawiać na szczerość (co polecam) to cały czas, zawsze i od zaraz. A jeśli nie, to możesz równie śmiało kreować iluzję tylko musisz być konsekwentna, aczkolwiek wątpię żebyś była z tym szczęśliwa dlatego tego nie polecam.
no dobrze, ale jak tu rozmawiać, jak każda próba od samego początku koczyła się fochem z jego strony ???
- Dołączył: 2009-07-13
- Miasto: Toruń
- Liczba postów: 2662
27 marca 2013, 11:18
Nie wiedziałem, że rozmowa jest taką trudną sztuką. Moja dziewczyna też strzelała fochy (jak każdy czasem :P) jakoś mi to nie przeszkodziło dotrzeć do sedna sprawy.
- Dołączył: 2012-09-24
- Miasto: Piekło
- Liczba postów: 324
27 marca 2013, 18:01
jestemonline napisał(a):
no dobrze, ale jak tu rozmawiać, jak każda próba od samego początku koczyła się fochem z jego strony ???
on Ci nie dogadza, Ty "składasz" albo próbujesz składać reklamacje, a on się jeszcze focha, że Cię nie zaspokaja? Krytykę powinno przyjmować się na klatę. Jeżeli to ten typ, co nie przyjmuje krytyki, to może nie mów, że coś robi źle, ale jak już robi to sama go nakieruj " może spróbuj tak" i samą reakcją Twojego ciała powinien zorientować się, jak "tak" okaże się lepiej dla Ciebie.
Edytowany przez rckik 27 marca 2013, 18:03