- Dołączył: 2013-03-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 137
22 marca 2013, 18:35
Sytuacja nieco skomplikowana. Ponad rok temu dowiedzialam sie, ze maz mnie zdradzil, a ja na dodatek dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy. Nie dalam mu szansy, wyprowadzil sie z domu, rozwod, itd. Coreczka niedlugo bedzie miala roczek.
No, ale do rzeczy. Kiedy bylam juz w 5 miesiacu, poszlam do przyjaciol, gdzie byl pewien ich znajomy, T. Przyznam nieskromnie, ze wiem, ze jestem uwazana za bardzo ladna i zgrabna kobiete, ciaza tego nie zmienila. Nadal waze 53 kilogramy, mniejsza o to. Mam 25 lat, a ten znajomy 32. Widzialam wtey, ze byl mna mocno zainteresowany, mimo ze bylyam w trakcie sprawy rozwodowej, ze zlamanym serem i na dodatek w ciazy. Mieszanka ekstra odsraszajaca. Jak chwilke zostalismy sami, bo przyjaciele poszli do kuchni, to pytal bardzo taktownie, jak sie czuje i jak sobie radze (gdy przyszlam do znajomych plakalam wiec delikatnie wyjasnilam sprawe). Byl bardzo uprzejmy, delikatny. Zaproponowal, ze mnie odwiezie. Zgodzilam sie. Jak bylismy pod domem, przyznal, ze chcialby sie ze mna zaprzyjaznic, bardzo go ujelam. powiedzialam, ze absolutnie nie chce zadnych przyjaciol plci meskiej i mam uraz do mezczyzn. podziekowalam i sie zwinelam. Nie widzielismy sie od tego czasu..
Az miesiac temu spotkalam go na takiej imorezie rodzinno- przyjacielskiej. Bylo duzo osob, ale on jak tylko mnie zauwazyl, od razu przyszedl, pytal, co slychac, jak sie czuje, jak sobie ulozylam moje sprawy. Moze troche nazbyt odwaznie, ale podobalo mi sie to, ze nie ukrywal, ze nic sie nie stalo. Caly wieczor dawal mi znaki, ze tylko mna sie interesuje, co bylo bardzo mile i nienachalne, a tym bardziej mnie dowartoscciowywalo, ze on jest barzdo przystojny i np. moja siostra jest w niego zapatrzona jak w obrazek. Znow probowal zlapac ze mna jakis kontakt na dluzej. Podobalo mi sie to, ze wzial moja coreczke na rece, rozmawial z nia i wcale sie tego nie wstydzil, chociaz ona ma niespelna roczek. Zachowywal sie, jakby to on byl jej ojcem. Usmiechal sie do mnie, ale podkreslam nie byl nachalny. Zaproponowal, ze nas odwiezie. Zgodzilam sie, bo faktycznie, z dojazdem to u mnie ciezko (byly wzial auto po rozwodzei, mnie na nie jeszcze nie stac, a mieszkam poza miastem) Co ciekawe przyjaciolki podchodzily i mowily,co to za facet, itd. interesuje si eToba, pasowalibyscie do soebie, on Piekny, ty tez..ale chcialabym miec z nim romans.. Rozne takie. Przyznam nie obchodzilo mnie to wcale..A powod jest taki, ze nie wierze, ze samotny, przystojny facet moglby sie interesowac(chocby nie wiem, jak piekna) kobieta z dzieckiem. Nie wiem, czy jestem w stanie zaufac kolejnemu mezczyznie, jesli w ogole doczegokolwiek by doszlo. No, ale wracajac do opowiesci, pomogl mi wniesc wozek do gory i inne torby..a ja zaprosilam go na herbate(bylo mi glupio sie jakos nie odwdzeiczyc). Bylo juz nieco pozno, musialam mala polozyc, weic nie od razu usiedlismy do tek herbaty. Przeprosilam go i poweidzialam, ze moze isc jesli chce, herbate wypijemy kiedy indziej,bo mala marudna, musze ja jeszcze wykapac, polozyc, a to troche trwa. Powiedzial ze chetnie poczeka i pomoze mi przy malej, bo uwielba dzeici. Ze jego siostra ma chlopca i on sie chetnie nim zajmowal. Pozwolilam mu na to. Wykapalismy razem mala, ale troche nawet gupuio wyszlo, bo ochlapal sie niemilosiernie i potem byl w samej koszulce na ramiaczkach, taka co sie nosi po d koszula. Troche bylam tym faktem skrepowana, bo jednak jestem kobieta, z potrzebami i nie jest mi obojetny widok pieknego ciala. Taka walka troche, chcialo sie patrzec, a z drugiej strony ciagly dystans i obawy i twierdzenie, ze nie wazne jest to, ze mu sie podobam. On sie za to nie krepowal i zajmowal sie mala pieknie, rozmawial ze mna swobodnie. W koncu mala zasnela i siedlismy na kanapie, ale ja bylam wykonczona! Najchetniej to bym go splawila, ale byl bardzo mily i przyznam, ze go polubilam od tamtej pory.. Zamiast herbaty, wypilismy wino. Po jednej lampce juz odplywalam, nie ze slabej glowy, tylko z faktu, ze bylam bardzo zmeczona. I tak jakos rozmawialismy jeszcze, on w koncu wyznal, ze zawsze chcial zalozyc rodzine, ze spotykal sie z kobietami (to jego slowa, zdziwilam sie, bo normalnie kto mowi, ze spotykal sie z konbietami? raczej z dziewczynami, albo laskami) ze bardzo mu sie podobam,bo jestem inna, nie narzucam sie, jak inne, Wtedy mu powiedzialam, ze to chyba oczywiste, bo mam dziecko i ne wyobrazam sobie, by jakis facet na mnie lecial. On sie mocno zdziwil i tylko spytal, zartujesz? Bylo juz bardzo pozno i po tym winie chcialam sie polozyc do lozka, wiec go przeprosilam i sie pozegnalismy. Zanim poszedl dlugo patrzyl mi w oczy, a nie jestem glupia, wiec wyczulam, ze bardzo chcialby ..cokolwiek.. Nawet zostac do rana na tej glupiej kanapie. Nie widzelismy sie od tamtej pory tydzien.. Kolejnym razem maz mojej przyjaciolki ( o ktorym pislaam na wstepie) przyjechal mi pomoc z pralka, bo sie zepsula. I zgadnijcie kto przyjechal z nm? Tak, T. Ale chlopaki sie zajeli pralka a ja mala, wiec nie bylo za bardzo okazji porozmawiac. Jak uznali, ze bedzie dzialac i skonczyli robote przyjaciel spytal, czy przyjade do nich na kolacje, zaprzeczylam. Powiedzialam, ze jestem zmeczona i zaraz i tak mala bede klasc,bo ostatnio nie dala mi pospac.. T. za to spytal, czy bede jesc kolacje, powiedzialam, ze jeszcze nie iwem. A on na to, ze pojdzei do sklepu, skoro ja jestem taka zajeta i cos przyniesie. Przyjaciel tylko sie usmiechnal i pozegnal. Gdy wrocil milo spedzilismy czas, on zrobil spaghetti. Przyznam, ze ne bylo zachwycajace, ale mile to bylo, ze ugotowal cos. Juz sie nie czulam taka skrepowana.. traktowalam go, jak dobrego znajomego. Wypilismy wino, ja niewiele, on tez nie, bo wracal autem, polozylam mala spac, a on w tym czasie posprzatal ze stolu i usiadl na kanapie, tam na mnie czekal. Usiadlam kolo niego i powiedzialam, ze jestem taka zmeczona(znowu, pewnie pomyslal, ile ta baba narzeka) a on mnie tylko przytulil i wzial w ramiona. Kiedy sie obudzilam bylam w swoim lozku, byla 2 w nocy, poszlam do malej, a on spal na kanapie! Tak sie tym faktem przestraszylam, ze sen mi odszedl..Mala spala ok, wiec cihco poszlam do lazienki, a potem uslyszalam pukanie do drzwi. Pytal sie, czy wszstko w porzadku. Nie wiem, co mi sie stalo, ale nie wytrzymalam tej jego dobroci i zaczelam ryczec. Po mezu, ktory mnie zdradzil po pijaku i nie traktowal tak czule, to bylo dla mnie nie do pomyslenia, ze facet moze byc taki wrazliwy.Musial uslyszec, ze placze i wszedl do srodka. Nie bylam w stanie na niego spojrzec, bylam cala roztrzesiona. On wzial mnie za reke i poprowadzil do sypialni, usiadlam nalozku, on obok. Pytal sie, co sie stalo? Mialam gule w gardle, najlepiej jakby wtedy wyszedl i nigdynie wracal, bo.. chyba zaczynalam cos do nie go czuc. Wiem, ze to naiwne i dziecinne i smaa nie wiem, jakie, ale na prawde sie boje. Do teraz. Co bylo dalej? Wycieral mi lzy i jak sie troche uspokoilam to powiedzial, zebym nie plakala, bo on sie mna zaopiekuje i ze mnie kocha. Zatkalo mnie totalnie, takie wyznania nad ranem, wszstko za szybko i w ogole fakt, ze to sie dzieje. Nic mu nie odpowiedzialam. Z pewnej siebie kobiety stlam sie lekliwa zwinieta w sobie mala dziewczyna na brzegu tego lozka. Powiedzial,ze nic nie szkodzi,ze ja do niego nic nie czuje, albo ze nie chce mu tego powiedziec, ze poczeka na mnie. Polozyl mnie na poduszke a sam polozyl sie za mna i mnie objal. Czulam sie wtedy wspaniale, bezpiecznie. Czulam jego cialo, miesnie, hmm..jego meskosc(jesli mozna to tak powiedziec) a on nawet mnie nie pocalowal! Nie chcial, bym sie chyba wystraszyla jeszcze bardziej, tak sobie mysle. Potem zasnelam, a jak znowu sie obudzilam to juz bylo prawie jasno, a mala byla z nim w duzym pokoju i sie bawili razem. Nie wiedzialam, jak si ezachowac wiec tylko powiedzialam Czesc, usmiechnelam sie i zniklam w lazience. Potem musial jechac do pracy(poniedzialek) wiec oddal mi mala i pocalowal w policzek. Dwa dni sie nie odzywal( wkoncu dostal moj numer komorki) Potem jeszcze spotkalismy sie po poludniu jak bylam na spacerze z coreczka. Co ciekawe moj byly maz zaczal do mnie wydzwaniac, ze wroci do naszego mieszkania po sprzet ktory chyba w piwnicy jest, czy jakos tak. nie mialam nic przeciwko, niech zabiera. Ale tak sie stalo, ze przyjechal akurat wtedy, gdy T. po spacerze wszedl do gory. Od razu zaczal sie rzucac, ze sobie mezczyzn sprowadzam, ze teraz chce go zdradzic, ze szmata jestem, ze nie ma prawa dotknac jego corki i takie rozne. Jakbysmy dalej malzenstwem byli. Wsyzstko tak sie szybko potoczylo, ze rzuicil sie na T. i zaczeli sie bic. Ostatecznie byly wyladowal za drzwiami. Ja nie wytrzymalam i tez po chwili go wywalilam za drzwi, mimo ze tak na prawde mnie bronil. Sama nie iwem, czemu, balam sie.. Od tamtrego czasu rozmawialismy krotko przez telefon, T. sie widocznie nie zrazil, bo dalej byl mily i cieply do mnei. Tylko ja od tamtego czasu nie potrafie sobie poradzic z emocjami. Nie wiem, co tak na prawde mi przeszkadza? Zaczelam duzo myslec o bylym,oczywiscie, nie ze wrocilmy so siebie, nic z tyhc rzeczy. Raczej, ze on tez byl mily, a potem okazal sie dupkiem. Nie mamy duzego kontaktu, od czasu do czasu przyjezdza zobaczyc si ez mala, ale nieregularnie. Wiem, ze cierpi i chce do mnie wrocic, ale juz nie probuje,b o wie, ze nie ma szans. natomiast z T. nie wiem, co robic. Jest bardzo pociagajacy, przystojy, meski, opiekunczy, dleikatny, ale i tak sie boje. Czy wszytskie kobiety zdradzone tak maja? czy tylko ja mam to wszystko tak wyolbrzymione? te moje leki i obawy, ze nie pozwalaja mi zyc? Jak dluzej o tym mysle, to mam wrazenie, ze to lepeij dla niego, jakby sobie panienke znalazl, a nie rozwodke z dzeickiem..Co mi poradzicie?? Co mam zrobic? Wiem, ze to sprawy uczuciowe i nikt nie moze nikomu powiedziec, co ma robic, al epotrzebuje porozmawiac na ten temat. Wybaczcie, ze to takie strasznie dlugie i histroia rodem z romansow, ale tak sie uklada moje zycie..Jestem przerazona wszystkim, zyciem, uczuciami i faktem, ze moglabym sie jeszcze keidys kochac z mezczyzna, bo dopuszczam nawet taka mysl..Pomozcie mi troche zrozumiec siebie.
Edytowany przez SmutnaZalamanaKobieta 24 marca 2013, 17:55
- Dołączył: 2008-05-12
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 2793
22 marca 2013, 19:09
KtoPytaNieBladzi napisał(a):
jeśli jesteś taka ładna za jaką się uważasz to po prostu chce cie przelecieć. co tu rozumieć?co do pytania - twoje życie i rób co uważasz.
Któryś raz już czytam Twoje odpowiedzi na forum i zawsze na tym samym niskim poziomie - gratulacje :-/
Autorko: przeczytałam cały Twój wpis i myślałam, że czytam jakieś opowiadanie a nie historię z życia. Rozumiem, że nie masz zaufania do facetów, ale ten cały T. wydaje się na prawdę w porządku. Nie mówię, żebyście się zaczęli umawiać - jeśli nie jesteś na to gotowa. Ale chyba coś Cię jednak do niego ciągnie, on wydaje się sympatycznym człowiekiem - myślę, że nie ma co go odtrącać. Może spróbuj najpierw na koleżeńskiej stopie - niekoniecznie spotkania w domu. Idzie wiosna, zrobi się ciepło, umów się z nim na spacer z małą, na kawę :) I zobaczysz jak się potoczy :) Powodzenia :)
Edytowany przez ToJaMax 22 marca 2013, 19:12
- Dołączył: 2013-03-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 137
22 marca 2013, 19:12
m.ka92 napisał(a):
jesteś zraniona po poprzednim ex mężu, jesteś teraz bardzo ostrożna, nie masz zaufania do mężczyzn, to normalne. Nic na siłe:) z tego co opisujesz, to Tobie też odpowiada T., więc poczekaj, spotykaj się z nim narazie wiesz... na luzie a nóż uczucie samo przyjdzie. na pewno go nie skreślaj, bo z Twojej wypowiedzi wynikam, że to naprawdę dobry gość;)
Wiesz, ja nawet nie wiem, jak sie z nim spotykac na luzie, bo jestem samotna matka. Mam zycie zajete obowiazkami, opieka..Nie moge liczyc na to, ze sami gdzies wyjdziemy, bo raczej nie chce nigdzie zostawiac coreczki, ale to jets takie glupie uczucie, bo zawsze mala przeszkadza (jak to malenstwo) i nasze osobiste rozmowy, czy durne picie herbaty jest uzaleznione od niej.. nie narzekam tu bron Boze na coreczke, tylko, ze na luzie..to bardziej mi wyobraza sie nastolatka albo wolna, a nie dzieciata.. A on i tak ne moze przestac myslec o malej i pewnie sie skupic, bo caly czas jest obecna..
- Dołączył: 2013-03-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 137
22 marca 2013, 19:15
Marta11148 napisał(a):
SmutnaZalamanaKobieta napisał(a):
Marta11148 napisał(a):
Jezeli wszystko co piszesz jest prawda....to ja chce numer do T !! Napisz na priv Biore go! Tak na powaznie...daj mu szanse. Nie wrzucaj wszystkich facetow do jednego wora. Niektorzy sa palantami inni juz nie.
Tak jest w rzeczy samej. A twoja reakcja wcale mnie nie dziwi, bo wiele dziewczyn sie za nim oglada i mam uczucie, ze jeszcze lada moment i ktoras sie zakreci i nie warto nic ciagnac..A idac tak dalej mysla jestem zla na siebie, ze pozwolilam mu nawet zostac na winie..Ale z drugiej strony nei moge tak dramatyzowac. Dlatego pytam, czy po zdradzie tak jest..czy tylko ja mam takie odczucia?
Wiekszosc kobiet po zdradzie mysli podobnie. Zaufanie, samoocena, wiara we wlasna kobiecosc...wszystko zachwiane. Podziwiam Cie, niewiele kobiet w ciazy decyduje sie na rozwod. Postawa godna pochwaly. Zdradzil raz zdradzi po raz kolejny. Tacy facecinie zasluguja na druga szanse. Twoj byly dostal to na co zasluzyl. Raz jeszcze apeluje...daj numer do T zanim jakas malpa nam go zwinie
Weisz, moge ci podac :) Moze to cos da, ze mi zniknie kwestia ?:) A propo rozwodu, to byla najciezsza decyzja na swiecie, ale wiedzialam, ze inaczej nie potrafie zyc. Najgorzej bylo jak spotykalismy sie u mediatora i przy okazji wyprowadzki, a moj brzuszek rosnal i on sie udzil, ze wroce do niego, ze mu na cos pozwole..Tym bardziej, ze kochalam go mocno wtedy jeszcze..
- Dołączył: 2012-06-12
- Miasto: I Tu I Tam
- Liczba postów: 445
22 marca 2013, 19:15
SmutnaZalamanaKobieta napisał(a):
Dziekuje za wsparcie i tedobre slowa. Zreszta wszytskim wam, to mile, ze nawet na priv moge pisac. Tak jak piszesz, daj czas, ale czy on na to przystanie? takmowil, ale nie wyobrazam sobie nawet z nim porozmawiac..co mialabym mu powiedzeic? nie kocham cie, boje sie twojego uczucia i ze mnie zostawisz?bez sensu
Jeśli mu zależy to na to przystanie a chyba tego chcesz się dowiedzieć. Nie wiem jak Ci podpowiedzieć jak możesz z nim porozmawiać. Myślę że powiedziałabym mu mniej więcej coś takiego: "Dziękuję Ci bardzo za to że chcesz się mną zaopiekować i że tak troszczysz się o nas, jednak mam nadzieje że rozumiesz w jakiej sytuacji jestem, jest dla mnie za wcześnie na zaangażowanie się w coś nowego bo nie chcę ponownie być skrzywdzona i liczy się dla mnie dobro dziecka. Nie jestem też w stanie odpowiedzieć Ci co do Ciebie czuję. Jeśli jednak jesteś pewien swoich słów które do mnie powiedziałeś ( to że kochasz ) to mogę Cię tylko poprosić byśmy dali sobie nieco czasu, w którym pomału moglibyśmy się poznać i razem zadecydować czy to ma jakiekolwiek szanse."
Jeśli na to przystanie to jest sens próbować, jeśli odmówi - widocznie aż taki cudowny nie jest.
Edytowany przez juulia 22 marca 2013, 19:18
- Dołączył: 2013-03-22
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 137
22 marca 2013, 19:18
ToJaMax napisał(a):
KtoPytaNieBladzi napisał(a):
jeśli jesteś taka ładna za jaką się uważasz to po prostu chce cie przelecieć. co tu rozumieć?co do pytania - twoje życie i rób co uważasz.
Któryś raz już czytam Twoje odpowiedzi na forum i zawsze na tym samym niskim poziomie - gratulacje :-/Autorko: przeczytałam cały Twój wpis i myślałam, że czytam jakieś opowiadanie a nie historię z życia. Rozumiem, że nie masz zaufania do facetów, ale ten cały T. wydaje się na prawdę w porządku. Nie mówię, żebyście się zaczęli umawiać - jeśli nie jesteś na to gotowa. Ale chyba coś Cię jednak do niego ciągnie, on wydaje się sympatycznym człowiekiem - myślę, że nie ma co go odtrącać. Może spróbuj najpierw na koleżeńskiej stopie - niekoniecznie spotkania w domu. Idzie wiosna, zrobi się ciepło, umów się z nim na spacer z małą, na kawę :) I zobaczysz jak się potoczy :) Powodzenia :)
No wlasnie, bo sytuacja w domu robi sie delikatnie mowiac napieta.. Tez mam wrazenie, ze na to wszytsko za szybko..ze w ogole nie powinno sie wydarzyc. Sprobuje tak, zreszta i tak jestesmy wstepnie umowieni na jutro po poludniu..Moze nie bedzie tak zle, ale przyznam boje sie jak cholera. Jak on przychodzil do mnie, np. w sprawie tej pralki, to nic nie moglam zrobic, po prostu byl i juz. A teraz jak sie tak wyczekuje, czy myslio tym dniu, to co innego..