Temat: Mialyscie kiedys taka sytuacje?? Co mi poradzicie? Nieco dlugie.Dalsza historia...

Sytuacja nieco skomplikowana. Ponad rok temu dowiedzialam sie, ze maz mnie zdradzil, a ja na dodatek dowiedzialam sie, ze jestem w ciazy. Nie dalam mu szansy, wyprowadzil sie z domu, rozwod, itd. Coreczka niedlugo bedzie miala roczek.
No, ale do rzeczy. Kiedy bylam juz w 5 miesiacu, poszlam do przyjaciol, gdzie byl pewien ich znajomy, T. Przyznam nieskromnie, ze wiem, ze jestem uwazana za bardzo ladna i zgrabna kobiete, ciaza tego nie zmienila. Nadal waze 53 kilogramy, mniejsza o to. Mam 25 lat, a ten znajomy 32. Widzialam wtey, ze byl mna mocno zainteresowany, mimo ze bylyam w trakcie sprawy rozwodowej, ze zlamanym serem i na dodatek w ciazy. Mieszanka ekstra odsraszajaca. Jak chwilke zostalismy sami, bo przyjaciele poszli do kuchni, to pytal bardzo taktownie, jak sie czuje i jak sobie radze (gdy przyszlam do znajomych plakalam wiec delikatnie wyjasnilam sprawe). Byl bardzo uprzejmy, delikatny. Zaproponowal, ze mnie odwiezie. Zgodzilam sie. Jak bylismy pod domem, przyznal, ze chcialby sie ze mna zaprzyjaznic, bardzo go ujelam. powiedzialam, ze absolutnie nie chce zadnych przyjaciol plci meskiej i mam uraz do mezczyzn. podziekowalam i sie zwinelam. Nie widzielismy sie od tego czasu..
Az miesiac temu spotkalam go na takiej imorezie rodzinno- przyjacielskiej. Bylo duzo osob, ale on jak tylko mnie zauwazyl, od razu przyszedl, pytal, co slychac, jak sie czuje, jak sobie ulozylam moje sprawy. Moze troche nazbyt odwaznie, ale podobalo mi sie to, ze nie ukrywal, ze nic sie nie stalo. Caly wieczor dawal mi znaki, ze tylko  mna sie interesuje, co bylo bardzo mile i nienachalne, a tym bardziej mnie dowartoscciowywalo, ze on jest barzdo przystojny i np. moja siostra jest w niego zapatrzona jak w obrazek. Znow probowal zlapac ze mna jakis kontakt na dluzej. Podobalo mi sie to, ze wzial moja coreczke na rece, rozmawial z nia i wcale sie tego nie wstydzil, chociaz ona ma niespelna roczek. Zachowywal sie, jakby to on byl jej ojcem. Usmiechal sie do mnie, ale podkreslam nie byl nachalny. Zaproponowal, ze nas odwiezie. Zgodzilam sie, bo faktycznie, z dojazdem to u mnie ciezko (byly wzial auto po rozwodzei, mnie na nie jeszcze nie stac, a mieszkam poza miastem) Co ciekawe przyjaciolki podchodzily i mowily,co to za facet, itd. interesuje si eToba, pasowalibyscie do soebie, on Piekny, ty tez..ale chcialabym miec z nim romans.. Rozne takie. Przyznam nie obchodzilo mnie to wcale..A powod jest taki, ze nie wierze, ze samotny, przystojny facet moglby sie interesowac(chocby nie wiem, jak piekna) kobieta z dzieckiem. Nie wiem, czy jestem w stanie zaufac kolejnemu mezczyznie, jesli w ogole doczegokolwiek  by doszlo.  No, ale wracajac do opowiesci, pomogl mi wniesc wozek do gory i inne torby..a ja zaprosilam go na herbate(bylo  mi glupio sie jakos nie odwdzeiczyc). Bylo juz nieco pozno, musialam mala polozyc, weic nie od razu usiedlismy do tek herbaty. Przeprosilam go i poweidzialam, ze moze isc jesli chce, herbate wypijemy kiedy indziej,bo mala marudna, musze ja jeszcze wykapac, polozyc, a to troche trwa. Powiedzial ze chetnie poczeka i pomoze mi przy malej, bo uwielba dzeici. Ze jego siostra ma chlopca i on sie chetnie nim zajmowal. Pozwolilam mu na to. Wykapalismy razem mala, ale troche nawet gupuio wyszlo, bo ochlapal sie niemilosiernie i potem byl w samej koszulce na ramiaczkach, taka co sie nosi po d koszula. Troche bylam tym faktem skrepowana, bo jednak jestem kobieta, z potrzebami i nie jest mi obojetny widok pieknego ciala. Taka walka troche, chcialo sie patrzec, a z drugiej strony ciagly dystans i obawy i twierdzenie, ze nie wazne jest to, ze mu sie podobam. On sie za to nie krepowal i zajmowal sie mala pieknie, rozmawial ze mna swobodnie. W koncu mala zasnela i siedlismy na kanapie, ale ja bylam wykonczona! Najchetniej to bym go splawila, ale byl bardzo mily i przyznam, ze go polubilam od tamtej pory.. Zamiast herbaty, wypilismy wino. Po jednej lampce juz odplywalam, nie ze slabej glowy, tylko z faktu, ze bylam bardzo zmeczona. I tak jakos rozmawialismy jeszcze, on w koncu wyznal, ze zawsze chcial zalozyc rodzine, ze spotykal sie z kobietami (to jego slowa, zdziwilam sie, bo normalnie kto mowi, ze spotykal sie z konbietami? raczej z dziewczynami, albo laskami) ze bardzo mu sie podobam,bo jestem inna, nie narzucam sie, jak inne, Wtedy mu powiedzialam, ze to chyba oczywiste, bo mam dziecko i ne wyobrazam sobie, by jakis facet na mnie lecial. On sie mocno zdziwil i tylko spytal, zartujesz? Bylo juz bardzo pozno i po tym winie chcialam sie polozyc do lozka, wiec go przeprosilam i sie pozegnalismy. Zanim poszedl dlugo patrzyl mi w oczy, a nie jestem glupia, wiec wyczulam, ze bardzo chcialby ..cokolwiek.. Nawet zostac do rana na tej glupiej kanapie. Nie widzelismy sie od tamtej pory tydzien.. Kolejnym razem maz mojej przyjaciolki ( o ktorym pislaam na wstepie) przyjechal mi pomoc z pralka, bo sie zepsula. I zgadnijcie kto przyjechal z nm? Tak, T. Ale chlopaki sie zajeli pralka a ja mala, wiec nie bylo za bardzo okazji porozmawiac. Jak uznali, ze bedzie dzialac i skonczyli robote przyjaciel spytal, czy przyjade do nich na kolacje, zaprzeczylam. Powiedzialam, ze jestem zmeczona i zaraz i tak mala bede klasc,bo ostatnio nie dala mi pospac.. T. za to spytal, czy bede jesc kolacje, powiedzialam, ze jeszcze nie iwem. A on na to, ze pojdzei do sklepu, skoro ja jestem taka zajeta i cos przyniesie. Przyjaciel tylko sie usmiechnal i pozegnal. Gdy wrocil milo spedzilismy czas, on zrobil spaghetti. Przyznam, ze ne bylo zachwycajace, ale mile to bylo, ze ugotowal cos. Juz sie nie czulam taka skrepowana.. traktowalam go, jak dobrego znajomego. Wypilismy wino, ja niewiele, on tez nie, bo wracal autem, polozylam mala spac, a on w tym czasie posprzatal ze stolu i usiadl na kanapie, tam na mnie czekal. Usiadlam kolo niego i powiedzialam, ze jestem taka zmeczona(znowu, pewnie pomyslal, ile ta baba narzeka) a on mnie tylko przytulil i wzial w ramiona. Kiedy sie obudzilam bylam w swoim lozku, byla 2 w nocy, poszlam do malej, a on spal na kanapie! Tak sie tym faktem przestraszylam, ze sen mi odszedl..Mala spala ok, wiec cihco poszlam do lazienki, a potem uslyszalam pukanie do drzwi. Pytal sie, czy wszstko w porzadku. Nie wiem, co mi sie stalo, ale nie wytrzymalam tej jego dobroci i zaczelam ryczec. Po mezu, ktory mnie zdradzil po pijaku i nie traktowal tak czule, to bylo dla mnie nie do pomyslenia, ze facet moze byc taki wrazliwy.Musial uslyszec, ze placze i wszedl do srodka. Nie bylam w stanie na niego spojrzec, bylam cala roztrzesiona. On wzial mnie za reke i poprowadzil do sypialni, usiadlam nalozku, on obok. Pytal sie, co sie stalo? Mialam gule w gardle, najlepiej jakby wtedy wyszedl i nigdynie wracal, bo.. chyba zaczynalam cos do nie go czuc. Wiem, ze to naiwne i dziecinne i smaa nie wiem, jakie, ale na prawde sie boje. Do teraz. Co bylo dalej? Wycieral mi lzy i jak sie troche uspokoilam to powiedzial, zebym nie plakala, bo on sie mna zaopiekuje i ze mnie kocha. Zatkalo mnie totalnie, takie wyznania nad ranem, wszstko za szybko i w ogole fakt, ze to sie dzieje. Nic mu nie odpowiedzialam. Z pewnej siebie kobiety stlam sie lekliwa zwinieta w sobie mala dziewczyna na brzegu tego lozka.  Powiedzial,ze nic nie szkodzi,ze ja do niego nic nie czuje, albo ze nie chce mu tego powiedziec, ze poczeka na mnie. Polozyl mnie na poduszke a sam polozyl sie za mna i mnie objal. Czulam sie wtedy wspaniale, bezpiecznie. Czulam jego cialo, miesnie, hmm..jego meskosc(jesli mozna to tak powiedziec) a on nawet mnie nie pocalowal! Nie chcial, bym sie chyba wystraszyla jeszcze bardziej, tak sobie mysle. Potem zasnelam, a jak znowu sie obudzilam to juz bylo prawie jasno, a mala byla z nim w duzym pokoju i sie bawili razem. Nie wiedzialam, jak si ezachowac wiec tylko powiedzialam Czesc, usmiechnelam sie i zniklam w lazience. Potem musial jechac do pracy(poniedzialek) wiec oddal mi mala i pocalowal w policzek. Dwa dni sie nie odzywal( wkoncu dostal moj numer komorki) Potem jeszcze spotkalismy sie po poludniu jak bylam na spacerze z coreczka. Co ciekawe moj byly maz zaczal do mnie wydzwaniac, ze wroci do naszego mieszkania po sprzet ktory chyba w piwnicy jest, czy jakos tak. nie mialam nic przeciwko, niech zabiera. Ale tak sie stalo, ze przyjechal akurat wtedy, gdy T. po spacerze wszedl do gory. Od razu zaczal sie rzucac, ze sobie mezczyzn sprowadzam, ze teraz chce go zdradzic, ze szmata jestem, ze nie ma prawa dotknac jego corki i takie rozne. Jakbysmy dalej malzenstwem byli. Wsyzstko tak sie szybko potoczylo, ze rzuicil sie na T. i zaczeli sie bic. Ostatecznie byly wyladowal za drzwiami. Ja nie wytrzymalam i tez po chwili go wywalilam za drzwi, mimo ze tak na prawde mnie bronil. Sama nie iwem, czemu, balam sie.. Od tamtrego czasu rozmawialismy krotko przez telefon, T. sie widocznie nie zrazil, bo dalej byl mily i cieply do mnei. Tylko ja od tamtego czasu nie potrafie sobie poradzic z emocjami. Nie wiem, co tak na prawde mi przeszkadza? Zaczelam duzo myslec o bylym,oczywiscie, nie ze wrocilmy so siebie, nic z tyhc rzeczy. Raczej, ze on tez byl mily, a potem okazal sie dupkiem. Nie mamy duzego kontaktu, od czasu do czasu przyjezdza zobaczyc si ez mala, ale nieregularnie. Wiem, ze cierpi i chce do mnie wrocic, ale juz nie probuje,b o wie, ze nie ma szans. natomiast z T. nie wiem, co robic. Jest bardzo pociagajacy, przystojy, meski, opiekunczy, dleikatny, ale i tak sie boje. Czy wszytskie kobiety zdradzone tak maja? czy tylko ja mam to wszystko tak wyolbrzymione? te moje leki i obawy, ze nie pozwalaja mi zyc? Jak dluzej o tym mysle, to mam wrazenie, ze to lepeij dla niego, jakby sobie panienke znalazl, a nie rozwodke z dzeickiem..Co mi poradzicie?? Co mam zrobic? Wiem, ze to sprawy uczuciowe i nikt nie moze nikomu powiedziec, co ma robic, al epotrzebuje porozmawiac na ten temat. Wybaczcie, ze to takie strasznie dlugie i histroia rodem z romansow, ale tak sie uklada moje zycie..Jestem przerazona wszystkim, zyciem, uczuciami i faktem, ze moglabym sie jeszcze keidys kochac z mezczyzna, bo dopuszczam nawet taka mysl..Pomozcie mi troche zrozumiec siebie.

SmutnaZalamanaKobieta napisał(a):

ewelinagryzlakwp.pl napisał(a):

ta mie poruszyla Twoja historia ze z wrazenia nie mogłam zasnac ,a ja zasnełam to snilo mi sie to ,jeszcze raz daj mu szanse ,po tym co piszesz to chyba warto!Odezwij sie czasem i daj znac co u Ciebie!
Strasznie mi przykro, ze przeze mnie i moja historie nie dalam Ci pospac, jak nalezy..Ale wiesz co? Ja z nerwow cala noc nie spalam, dopiero nad ranem nieco, ale mala i tak juz wstala, trzeba bylo sie nia zajac i jestem nieprzytomna. Dzisiaj sie spotykamy po poludniu, chcialabym mu wyjasnic, jak ja to widze..Powiedziec o obawach no i milo spedzic czas, tez tego potrzebuje.Tylko dentka ze mnie straszna..nie wiem, ja sie pozbieram, jeszcze mala nadaktywna dzsiiajj. Chyba faktycznie pierwszy raz ja oddam do tej mojej ciezarnej przyjaciolki(zawsze prosi, ale mam stracha), bo jesli tak dalej pojdzie to nie porozmawiamy,. Napisze potem, jak wieczor wygladal :) Jak T. zareagowal.Moze troche niepotrzebnie, bo to przeciez nie jest pamietnik, ale z drugiej strony, kto nie chce, ten moze nie czytac tych bzdur :)



i jak wieczór? opowiadaj!:)
No wlasnie?? Jak wieczoe?? Albo jeszcze nie wrocilas :D

MalinowySmoth napisał(a):

No wlasnie?? Jak wieczoe?? Albo jeszcze nie wrocilas :D

Chociaz z malym dzieckiem to raczej juz spisz :D
Tez czekam zniecierpliwiona :)
Czesc :) Nie bylam w stanie juz wczoraj napisac.. Bylam padnieta. Jak wczesniej wspominalam, nie spalam z nerwow cala noc..Ale jest postep, czuje to w tym, ze mniej sie boje zycia i zwiazku, samej mysli o nim..W kazdym razie T. wczoraj nas odebral z malutka i poszlismy na pizze do miasta. Podobalo mi sie. Mala tez w miare spokojnie wysiedziala, bylo w porzadku. Postanowilismy sie przejsc na spacer, strategicznie, bo lepiej mi sie rozmawia na spacerze o trudnych rzeczach, niz siedzac patrzac prosto w oczy..No i nie jest obojetny fakt, ze liczylam na to, ze mala zasnie i bedzie troche spokoju. Postanowilam zaryzykowac, a co mi tam, powiem i juz. Jak nie to kopne go w tylek i niech sie zmywa do innej. Z tej obawy, ze zniknie tak szybko, jak sie pojawil, bylo mi juz potem wszytsko jedno, co sie stanie..Rozmowa nie byla wcale taka trudna, zreszta nie musialam duzo mowic, po prostu mnie rozumial. Mialam wrazenie, ze wyjmuje mi doslownie slowa z ust, ktore ja nawet nie moglam nieraz wyartykulowac. Widzialam, ze ucieszyl sie, ze bylam szczera wobec niego i nie zrezygnowalam, tylko jak to slicznie okreslilyscie "dalam mu szanse".. T. zachowywal sie bardzo grzecznie, jakby to powiedziec delikatnie, wciaz chyab wyczuwa grunt, albo po prostu ma takie usposobienie, nie wiem. Czuje sie przy nim bezpiecznie. Samej tresci nie bede opisywac, bo wczesniej o tym pisalam. Powiedzialam tylko sensownie, dlaczego sie boje i ze jestem najzwyczajniej w swieceie zdziwiona, ze zalezy mu na mnie. Oczywiscie dodalam od siebie (nieco niesmiale :) ) ze mi sie podoba jako mezczyzna, podoba mi sie to, ze lubi dzeici i dobrze sie przy nim czuje. Bo jesli mialoby cos z tego byc, chcialabym zeby wiedzial o tym :) Podejrzewam, ze sie cieszyl tym wyznaniem, bo tylko szedl zamyslony i sie usmiechal. Ale wydarzylo sie cos jeszcze, z czego nie jestem dumna, ale jak inaczej moglam sie zachowac?? Poniewaz bylo zimno nie spacerowalismy dlugo. Postanowilismy wracac do auta. Zaproponowal, ze mozemy tym razem pojsc do niego i pogramy w Scrabble.. Zgodzilam sie, chociaz Kochane Vitalijki razdilyscie mi, zeby spotykac sie "na luzie", raczej nie w mieszkaniu. ALe jakbym byla samotna poszla bym do jakiejs kawiarni, albo kina, a ze mam dziecko, to musze tez myslec o nim(pora karmienia niedlugo, moze zmarznie, a moze bedzie chcialo sie poruszac..duzo dylamatow) A wiec, postanowilismy pojechac do niego. Zapielismy mala w foteliku, on siadl za kierownice, ja na miejscu pasazera, a On poprosil mnie, byl znalazla karte od parkingu (taka magnetyczna), ktora wrzucil do schowka z przodu (jesli wiecie, co mam na mysli). Oczywiscie chetnie wdalam sie w poszukiwania. Nie bylo to trudne, bo w schowku bylo czysto, a gdy tam zajrzalam, zobaczylam jakis paragon, a pod spodem opakowanie PREZERWATYW! Jak tylko je zobaczylam, wszystkie leki wrocily, obawy, diametralnie zmienilam zdanie o tym facecie. Rachunek oczywiscie byl od gumek, z daty wynikalo, ze kupil je dzien wczesniej. Nie na zarty sie wkurzylam, bo pomyslalam, no tak , teraz to juz wszytsko jasne. A moze nawet, jak nie myslal o mnie, gdy je kupowal, to niech spieprza do tych panienek. Po cholere je kupil?? Ze zlosci wzielam je (oczywiscie opakowanie nieotwarte) i rzucilam w niego i tylko krzyknelam "Wal sie!". Po czym wysiadlam z auta, trzasnelam drzwiami i ruszylam w nieznanym mi kierunku szybkim krokiem. Co bylo absurdalne, zwazajac na fakt, ze moje najwazniejsze stworzenie, moje dzeicko, zostalo w jego aucie, a ja uciekalam z tamtad, wlasciwie nie wiedzac, dokad. Mniejsza o to. Dogonil mnie zaraz po kilku krokach. Spytal, Kochanie, co sie stalo? Walilam z grubej rury: Po cholere kupiles prezerwatywy?Liczyles na cos wiecej? Ze mnie tylko wydywamasz i juz? Spieprzaj nie chce miec z Toba nic wspolnego! Wygladal na mocno zdziwionego, a do tego mialam wrazenie, ze kacikiem ust sie jeszcze usmiecha! Tak, wlasnie, On sie jeszcze bezczelnie usmiechal! Zlapal mnie za reke i powiedzial tylko, Pozwol, ze Ci wytlumacze, Nie zlosc sie, poki nie wiesz, co sobie myslalem. Moge na to liczyc, ze nie bedziesz mnie oceniac z gory? A ja puszcze w niepamiec to, co wlasnie powiedzialas, ok? I tylko spokojnie sie usmiechal. Mowil w ogole bardzo spokojnym glosem ( o ile to mozliwe, jak kobieta az dyszy ze zdenerwowania)..Ale postanowilam chociaz wysluchac. Powiedzial mniej wiecej cos takiego. Kochanie, jestem mezczyzna, to calkiem naturalne, ze chcialbym sie z Toba przespac. Nie jest mi obojetne twoje piekne cialo, w koncu jestem bardzo sliczna kobieta. Na nic nie licze, zreszta tez nie bardzo jestem nawet gotowy na to by z Toba spac, bo nie chce robic niczego za szybko. Najwazniejsze bysmy oboje tego chcieli. A gdyby juz doszlo do tego, ze chcielibysmy uprawiac ze soba seks, chce byc przygotowany, a nie jak jakis nieodpowidzialny mlodzian postepowac bez myslenia o konsekwencjach. Nie zlosc sie prosze, bo chcialem jak najlepiej. Zawsze o wszytskim mysle z wyprzedzeniem, o tym tez pomyslalem, oczywiscie na nic nie nalegam i mam nadzieje, ze ty tez to odczulas kiedy wczesniej sie spotykalismy. Mam nadzieje, ze mnie tez zrozumiesz. A przyznam ci sie nawet, ze jak kupowalem te prezerwtywy to sie stresowalem jak jakis niepelnoltni. Serio, mozemy wrocic do auta? Juz sie nie gniewasz? Rozumiesz mnie? Hmm..zrozumialam.. i na razie mu uwierzylam. Faktycznie, nie mialam podstaw, by mu nie wierzyc..Potem nawet mi bylo troche wstyd, ze zareagowalam, jak oparzona, ale z drugiej strony niech wie, ze nie ma zadnych gierek ze mna. T. zaplacil za parking, i pojechalismy. Troche mi bylo nawet glupio przed straznikiem, bo chyba widztial cale zajscie..No, niewazne.. T. rozmawial ze mna, jakby nic sie nie stalo, luzno i spokojnie, opowiadal, co mu sie przydarzylo przez ten tydzien i pytal o mnie. Troche wraalam do siebie, ale przyznam, dalej gdzies tam mialam strach w sobie. Calkiem bez sensu, prawda? Wciaz mysle, ze to przez te moje przezycia, bo normalnie nie wiem, czy bylby to dla mnie jakis taki dramat. Reszte wieczoru spedzilismy bardzo milo. Mala zjadla, nie chciala spac, probowala chodzic jako tako i trzymala sie kanapy i nas. my siedzielismy przed kanapa, na dywanie i probowalismy grac w Scrabble, ale co chwila trzeba bylo kontrolowac szkraba. Podobalo mi sie jego mieszkanie. Ladnie urzadzone, widac, ze chlopak ma gust. Jedyne co mi sie szczegolnie rzucilo w oczy, to chyba pedancik z niego, ale moze tylko tak wysprzatal mieszkanie, bo spodziewal sie ze ja przyjde?? Okaze sie potem.. Widzimy sie  w tygodniu, jeszzce nie wiem, kiedy, bo roznie nam sie plany ukladaja. Wrocilysmy o rozsadnej godzinie i na pozegnanie pozwolilam sie pocalowac w policzek :) Wiem, ze znow dluugi wywod, ale bylabym wdzieczna, jakbyscie cokolweik napisaly w komentarzu. wiedzialabym, ze niejestem w tym wszystkim sama i ze warto bylo opisywac te moje przezycia. Dziekuje jeszcze raz za wczesniejsza pomoc.Duzo mi to dalo..
I oczywiscie nie bylybym soba, jakbym nie wypisala wszystkich zali, wiec co myslilcie? Wiem, ze sama ocena nalezy do mnie, bo poniekad nie da sie opisac calego zajscia, slow, gestow i tembru glosu, ktory wyraza wszytsko. Ale postaralam sie to oddac jak najwierniej. Mimo to chcialbym uslyszec, co myslicie, czy to raczej odpowiedzialnosc mezczyzny czy raczej chec poru****nia??
Samej jednak bardziej mi pasuje ta pierwsza wersja ze wzgledu na fakt, ze nico o nim juz wiem. Ale gdzies te obawy musza byc powiedziane na glos.. Blagam, uspokojcie mnie, albo na odwrot, poweidzcie,bym uwazala, co i tak mam zamiar robic..

.

.

MalinowySmoth napisał(a):

Nawet bym powiedziala, ze to dobrze, ale nie dziwie sie, ze moglas sie przestraszyc. Z drugiej strony, ile on sie za toba nalata dziewczyno? Hihi no ale to dobrze..niech zdobywa! Nie martw sie na zapas. Przez wieczor nic wiecej o tym nie mowiliscie?

Tak uwazasz? :) Wiesz, jak wtedy wsiedlismy do tego auta, no to pytal, czy mu wierze? odparlam, ze razej tak. Tylko nie wiem, czy mam sie cieszyc.. A on odparl, ze pewnie. I ze powinnam tez zrozumiec mezczyzn. A tym bardziej jego, skoro sie ze mna spotyka i mysli o NASZEJ przyszlosci. Tak powiedzial. No to jakby tyle..

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.