- Dołączył: 2012-07-10
- Miasto: Wrocław
- Liczba postów: 330
16 marca 2013, 15:41
Z moim facetem mieszkamy osobno (ok 100 km odleglosci). Ja studiuje w wiekszym miescie, on pracuje w mniejszym miescie. Jestesmy ze soba juz kilka lat. Mi do konca studiow pozostaly jeszcze dwa lata, on ma prawie 33 lata. Niby razem wynajmujemy kawalerke w miescie gdzie ja studiuje, bo moj chlopak czasem do mnie przyjezdza. Jednak mi to nie wystarcza i zaczynam sie z tym meczyc. Chodzi o to, ze moj facet nie lubi wiekszych miast, poza tym swoj biznes ma w tym mniejszym miescie i musi byc tam na codzien. Ja z kolei nie wyobrazam sobie mieszkac w tej pipidowie po studiach, ewentualnie na starosc. Chce mieszkac w duzym miescie, miec wieksze mozliwosci pracy itp. Moglabym sie z moim facetem przeprowadzic byle gdzie, ale nie do mniejszego miasta. Martwie sie, ze nasz zwiazek sie przez to rozleci, bo nagle po skonczeniu studiow okaze sie, ze ja chce byc tu, a on chce byc tam (a ja juz przerabialam raz zwiazek na odleglosc i dziekuje). Raz poruszylam ten temat i on generalnie twierdzi, ze on chce byc tam gdzie ja. Ostatnio znow rozmawialismy na ten temat, co go juz nieco zdraznilo (ciezki z niego typ jesli chodzi o tzw. powazne rozmowy...) i on po prostu zapytal co on w takim razie ma zrobic. No wlasnie, co w takiej sytuacji nalezy zrobic? Po pierwsze, chcialabym juz teraz poznac jak to jest z nim mieszkac (czy w ogole sie rozumiemy i nie denerwujemy, zeby uniknac takiej 'niespodzianki' po 10 latach), bo caly czas jestesmy w rozjazdach, to u niego (on mieszka w tym mniejszym miescie z rodzicami...), to u mnie, nie inwestujemy razem we wspolne mieszkanie... Meczy mnie to juz... Po drugie nie chce zeby sie okazalo, ze po X latach zwiazku musimy sie rozstac, bo nie mozemy sie zgadac co do miejsca zamieszkania... Ale co, rozstac sie teraz na zapas?! Help...
16 marca 2013, 15:50
Myślę, że to nie ma sensu...
- Dołączył: 2009-06-28
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 1065
16 marca 2013, 15:57
Zawsze jakimś rozwiązaniem będą przedmieścia. Blisko do miasta, a jednak nie będzie nikogo przytłaczać taki hałas, mnóstwo ludzi itp
16 marca 2013, 16:14
U mnie to była odwrotna sytuacja. Ja z małego miasta on z dużego, ale już na samym początku wiedziałam, że on się do mojego miasta nie przeprowadzi bo jak sam mówił " co on by tam robił". Chodziło głównie o pracę, jego znajomych i rodzinę. Ja zostawiłam miasto i rodzinę i przeprowadziłam się do niego. Widywaliśmy się wcześniej co 2 tygodnie tylko w weekendy i też się bałam jak to będzie jak zamieszkamy na co dzień razem. W związku na odległość byliśmy 3 lata, obecnie mieszkamy razem od 2 lat. Bywają zgrzyty jak wszędzie, ja jestem lekką bałaganiarą on sprzątnisiem. Wcześniej tego nie widziałam bo i czasu na to nie było skoro tylko w weekendy się spotykaliśmy. A teraz to wygląda tak jak on sprząta ja mu w drogę nie wchodzę. Niech sprząta po swojemu. Moje koleżanki to mówią, że zazdroszczą, że facet sam mieszkanie sprząta. Więc u nas to wygląda tak ja gotuję on sprząta ( dodam, że okien tylko nie myje ;) ). Więc będziecie musieli iść na kompromis i ktoś będzie musiał odpuścić w imię miłości. Szczera rozmowa i wszystkie za i przeciw w niej uwzględnić.