Temat: czy dobrze robię odchodząc od niego?

Witam wszystkich. Nie będę ukrywać, że mam już tutaj konto, ale ponieważ obawiam się, że pisząc ze swojego dużo osób nie byłoby obiektywnych, postanowiłam założyć inne, wybaczcie. Otóż jestem z moim chłopakiem 6 lat. Układa nam się super, nie mam żadnych zastrzeżeń, on się bardzo stara mimo tak długiego stażu, kocham go, on mnie i często to sobie mówimy. Wszystko byłoby ok, gdyby nie to, że każde z nas ma inne plany na przyszłość. Ja nie ukrywam, że skończę w grudniu tego roku 26 lat, mój facet też i od prawie dwóch lat nagabuję go, abyśmy w końcu się zaręczyli. Zaznaczę, że nie mamy problemu z pieniedzmi, ja pracuje, mój chłopak ma swój biznes. On ciągle mówi, że się czepiam, że go męczę. Mówi też, że chcę się ze mną ożenić, ale jak będzie mieć więcej pieniędzy. Na razie zero planów, zero dat, zero niczego. Nie mieszkamy razem i do tego też mu się nie śpieszy. Ja nie chcę na razie planować ślubu, tylko chociaż dostać od niego tę deklaracje małżeństwa... Zależy mi, by założyc rodzinę. On kompletnie nie liczy się z tym. To jest dla mnie paradoks, bo układa nam się wspaniale, jest cudownym facetem, tylko za nic nie chce podejmować tematu pierścionka, planów...Dodam, że nie mieszkamy razem i też o tym nie mówi. Podjęłam decyzję, a raczej dojrzewa ona we mnie, że muszę chyba nim wstrząsnąć i go zostawić. Co z tego, że jestem zakochana i kochana, jak nieszczęśliwa. Czuję się dorosłą kobieta, a związek jak w liceum..Ile mam czekać?:( Co sadzicie o moje decyzji? Czy to egoistyczne z mojej strony? Moja przyjaciółka mówi, że gdybym go naprawdę kochała, nie myslalabym o odejściu... Ale ja bardziej chcę wywołać w nim motywację do działania, żeby widział, że może mnie stracić. Bo tak naprawde chcę być tylko z nim...
Człowiek musi ewoluować...A Ty czujesz, że stoisz w miejscu..Że za 5 lat obudzisz się w tym samym punkcie...Kiedy nic się nie zmienia życie jest bez sensu....Rozumiem Cię...ale nie wiem co poradzić :(
Pasek wagi
Cookie89
dzieki za podsumowanie, masz racje w tym co piszesz. musze wlasnie byc mniej dostepna. nie ma innego wyjscia. i masz racje, zostawianie kogos jest srednim pomyslem...chyba. mowisz ze jestes z kims 1,5 roku - och, po takim czasie tez ani myslalam o jakichs deklaracjach, bo to za krotko dla mnie. wlasnie tak po 4 latach powoli rodzila sie mysl we mnie, ze to TEN, ze warto wiazac z nim zycie.
no i racja - dziewczyny tu pisza o roznych doswiadczeniach , ale liczylam sie z tym i wlasnie chcialam bardzo opinii roznych osob.. jednakze wiem, ze to moje zycie i inny przypadek

beautyladyy napisał(a):

wlasnie.....jesli chodzi o mieszkanie. on wynajmuje mieszkanie. sek w tym, ze jak dla mnie bez sensu zamieszkac razem, zeby dalej bulic komus do lapy. chcialbym cos swojego, kupic. nie zarabiam tyle, zeby lekka rekka oddac komus 1500 zl za wynajem, z tego zyc i jeszcze odkladac. ale zeby cos kupic, to we dwojke, wiadomo. zeby kupic cos we dwojke, trzeba byc malzenstwem. wszystko sprowadza sie do tego, ze chcialabym POWOLI myslec o byciu razem. dla mnie kwestia mieszkania zeby sie poznac nie jest problemem, znamy sie na wylot, juz kiedys mieszkalismy razem ( nie w Polsce) i wiemy jacy jestesmy. moge przebolec mieszkanie osobno poki co, ale zeby do cholery COKOLWIEK szlo do przodu:/

temat mieszkania razem zacznij raczej po to, żeby w ogóle się zorientować jak on na to wszystko się zapatruje. jeśli Ci powie, że absolutnie teraz mieszkać razem nie będziecie, to po temacie. a jak powie, że możecie razem zamieszkać to powiesz właśnie o zakupie czegoś swojego.

beautyladyy napisał(a):

Cookie89dzieki za podsumowanie, masz racje w tym co piszesz. musze wlasnie byc mniej dostepna. nie ma innego wyjscia. i masz racje, zostawianie kogos jest srednim pomyslem...chyba. mowisz ze jestes z kims 1,5 roku - och, po takim czasie tez ani myslalam o jakichs deklaracjach, bo to za krotko dla mnie. wlasnie tak po 4 latach powoli rodzila sie mysl we mnie, ze to TEN, ze warto wiazac z nim zycie.no i racja - dziewczyny tu pisza o roznych doswiadczeniach , ale liczylam sie z tym i wlasnie chcialam bardzo opinii roznych osob.. jednakze wiem, ze to moje zycie i inny przypadek
Nie jestem 1,5 roku tylko mam 1,5 roku krótszy staż od Ciebie ;) Jesteśmy razem 4,5 roku. 
beatrx
mowilam wprost...ostatnio wiele razy...czesto konczy sie moim placzem bo czuje sie bezsilna a on wkurzony ze naciskam...ostatecznie on mnie pociesza i sie godzimy i tak w kolko.
fakt, on jest strasznym romantykiem, uwielbia niespodzianki robic komus, w tamtym roku np wyjazd-niespodzianka do Rzymu, taki przyklad. moze wkurza go to, ze o tym mysle. ale trudno, ja juz nie przestane o tym myslec:P mogl sie wczesniej decydowac jak nie myslalam heh. teraz i tak mnie nie zaskoczy juz.


no i denerwuje mnie to, ze lubi dawac drogie prezenty. tzn spoko, fajnie, ale wolalabym wlasnie zeby odkladal sobie na wspolna przyszlosc (ja tez odkladam swoja pensje, zeby nie bylo ze oczekuje od niego pieniedzy - nie). a mam wrazenie ze zyje troche z dnia na dzien. 
Też taka miałam sytuację jak Ty, jak czytam to co napisałaś to jak bym czytała moje słowa, ja z moim chłopakiem a już narzeczonym byłam 7 lat i też ciągle trułam o pierścionek, deklaracje, za każdym razem jak moje koleżanki się chwaliły swoim cudem na palcu było mi strasznie przykro :( ja ciągle mówiłam o zaręczynach planach, itp, a on tylko mówił jak mnie kocha i że kiedyś się ożenić i na tym się słowa kończyły,tylko że ja nie miałam takich myśli żeby go zostawić! byłam bardzo zła i rozczarowana z tego powodu ale nie posunełam się do takich myśli, a tu nagle dostałam pierścionek z zaskoczenia i za rok mamy ślub i jesteśmy w trakcie budowy domu, swojego domku :) więc jeśli kochasz zaciśnij zęby i czekaj, tak jak ja to zrobiłam , powodzonka :)
Pasek wagi

beautyladyy napisał(a):

beatrxmowilam wprost...ostatnio wiele razy...czesto konczy sie moim placzem bo czuje sie bezsilna a on wkurzony ze naciskam...ostatecznie on mnie pociesza i sie godzimy i tak w kolko.fakt, on jest strasznym romantykiem, uwielbia niespodzianki robic komus, w tamtym roku np wyjazd-niespodzianka do Rzymu, taki przyklad. moze wkurza go to, ze o tym mysle. ale trudno, ja juz nie przestane o tym myslec:P mogl sie wczesniej decydowac jak nie myslalam heh. teraz i tak mnie nie zaskoczy juz.


sama przyznałaś że jest wkurzony że naciskasz...
lepiej daj sobie spokój z tym gadaniem o ślubie itp. bo go stracisz...
nikt nie lubi być zmuszany do czegoś.

Może ma inne plany tzn plany związane z Tobą, może jest ten ślub itp ale przez to że tak go naciskasz on przestaje mieć na to ochotę...
Paulinka88
jak sobie pomysle, ze to moze przeze mnie wlasnie on tak zwleka i te moje aluzje, to.......:P
Zaręczyny jeszcze zrozumiem ale to że nie chce mieszkać razem to nie. Uważam, że dobrze robisz i pokazujesz wielką odwagę. Wiem, że to trudne i że czasami chcemy iść drogą poświęceń i wyrzeczeń dla dobra naszego związku i ukochanej osoby ale nie oszukujmy się - życie jest naprawde krótkie. Jeśli masz wątpliwości, jeśli wasz związek robi się zwyczajnie suchą glebą bo nie ma żadnych postępów to ile tak można? Ile jeszcze lat żeby się przekonać? Już teraz jesteś nieszczęśliwa. Jedyne ryzyko to to, że on do Ciebie nie wróci. Że wcale nie będzie chciał poświęcać swoich planów a raczej ich braku dla Ciebie. Wtedy będzie to wielki ból ale przynajmniej będziesz wiedziała na czym stoisz.... Radzę odejść a jednocześnie wiem, że to naprawdę trudna decyzja

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.