- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
23 lutego 2013, 23:36
Dziewczyny nie potrafię poradzić sobie po rozstaniu z facetem w którym zakochana byłam na zabój. Związek trwał blisko 3 lata, przetrwał moją depresję oraz 20kg nadwagi, które zrzuciłam razem z Vitalią. Gdy odchodził zapewniał, że nadal mnie kocha, jednak z powodów, którymi nie mogę się podzielić nie możemy być razem. Mam jednak wrażenie, że z jakiegoś powodu mnie nienawidzi i to również bardzo mnie boli. Biorę psychotropy, środki uspokajające i nadal czuję tą bezsilność i stratę mężczyzny, który był dla mnie całym życiem. Ledwo powsrzymuje się, żeby nie pisać, nie dzwonić, nie iść tam - bo wiem, że to nie ma sensu, ale tak strasznie tęsknię. Najgorsze są poranki, gdy trzeba zacząc nowy dzień bez Niego.
Jutro mijają dwa tygodnie od rozstania. Kiedyś będę musiała znowu zacząć żyć, wychodzić no i przede wszystkim odstawić leki. Boję się wpędzić w kolejną depresję (chociaż w sumie już mam znowu zdiagnozowane stany depresyjne), ale nie czuję się na siłach, żeby już normalnie funkcjonować.
Może któraś z Was przeżyła podobną traumę i może mi podpowiedzieć po jakim czasie sytuacja zaczyna się stabilizować, kiedy dobre rady typu "wyjdź do ludzi", "zacznij myśleć o sobie" zaczynają być wprowadzane w życie?
Dodatkowo czuję się odpowiedzialna za każdy zły moment związku. Ciągle myślę, że jestem (już nie mówiąc o tym, że byłam!) za gruba, nieatrakcyjna, nudna i do tego mam kompleksy, że może i w łóżku nie dostawał tego co oczekiwał? Nigdy nie chciałam Go ranić, ale może swoją postawą zakompleksionej grubaski to robiłam?
24 lutego 2013, 23:38
Mycella:Nie wyobrażam sobie życia sama bez Niego, a z kimś innym to już w ogóle....
25 lutego 2013, 00:08
Szaleję z tęsknoty.
Po przebudzeniu od razu pojawia mi się na ustach Jego imię i od razu w płacz i uświadamianie sobie, że to wszsytko to nie sen... Dzień w dzień to samo, brakuje już sił.
2 marca 2013, 18:02
2 marca 2013, 18:17
Wczoraj dowiedziałam się od Niego, że robię mu burdel w głowie i że lepiej mu beze mnie, że poznał lepsze życie. Trzy tygodnie po rozstaniu on już bawi się z innymi, tak jak do tej pory trzymał tylko z facetami, tak teraz same koleżanki i rozmowy sam na sam. Zaczynam przestawać wierzyć w bajkę o tym, że mnie kochał i argumenty czemu nie możemy być razem... Boję się, że moja Miłość okazała się zwykłym dupkiem, który skończył związek, żeby móc zaszaleć (o ile już nie zaczął tego robić wcześniej....).
2 marca 2013, 18:45
z jednej strony może tak być, ale z drugiej może to jest dla niego ucieczka od tęsknoty za Tobą. Bawi się z innymi, żeby nie myślec o Tobie.Tylko Ty znasz powód, przez który nie możecie być razem. Radzę jednak nie analizować dlaczego tak się zachowuje, bo to Cię jeszcze bardziej pogrąży :(Trzymaj się!Wczoraj dowiedziałam się od Niego, że robię mu burdel w głowie i że lepiej mu beze mnie, że poznał lepsze życie. Trzy tygodnie po rozstaniu on już bawi się z innymi, tak jak do tej pory trzymał tylko z facetami, tak teraz same koleżanki i rozmowy sam na sam. Zaczynam przestawać wierzyć w bajkę o tym, że mnie kochał i argumenty czemu nie możemy być razem... Boję się, że moja Miłość okazała się zwykłym dupkiem, który skończył związek, żeby móc zaszaleć (o ile już nie zaczął tego robić wcześniej....).
Po prostu chce flirtu, zabawy i seksu z innymi. Widać to na kilometr i myślę, że już przed rozstaniem tego chciał. A ja naiwna i głupia zawsze we wszystko mu wierzyłam... Kocham Go ale równocześnie nienawidzę.
2 marca 2013, 23:10
Edytowany przez Mycella 2 marca 2013, 23:13
3 marca 2013, 09:10
Słuchaj, a moze to coś takiego? :Tylko to dłuzej trwa u Was niż na obrazku. Ale co Ty byś chciała, żeby popadł w ułomność społeczną i celibat skoro nie jesteście razem? Skoro oboje wiecie, że nie możecie być razem, to jaki jest sens się umartwiać? Idź za jego przykładem.Nie mówię tego na chamsko, nie chcę być złośliwa, współczuję Ci.
Chodzi o to, że to jest strasznie przykre, że po takim czasie wspólnego życia, na drugi dzień po zapewnieniach kocham Cię i nie chcę żadnej innej, okazuje się, że ja wcale nie byłam dla niego taka ważna. Dla mnie zaczyna się powoli etap w którym przestaję idealizować nasz związek no i Jego. I tak powoli do mnie dochodzi, że może powód dla którego się rozstaliśmy jest trochę przerysowany i kryje się za nim coś zupełnie innego, czyli chęc wolności. Przez szacunek do mnie i do moich uczuć (jeśli mu choć trochę jednak zależy) mógłby dać mi również trochę czasu na pogodzenie się z rzeczywistością. No, ale może się mylę i człowiek potrafi z dnia na dzień zmienić swoje życie, uczucia i wartości.
3 marca 2013, 10:53
3 marca 2013, 15:15
To by było zbyt piękne;) A tak poważnie, może on właśnie cieszy się z tej wolności (oby się nią zachłysnął :P) i to był ten powód zerwania? Wtedy na prawde nie masz za kim płakać i dziękuj mu w duchu, że zostawił Cię - im szybciej tym lepiej.Z drugiej strony może ta Wasza sytuacja jest serio beznadziejna i on chce jakoś stłamsić brak Ciebie (w co po Twoim ostatnim poście wątpię).Staraj się o nim nie myśleć, nie pisz o nim na tym forum, bo po co masz rozdrapywać rany. Przemilcz jego temat, dla własnego dobra. Umorasz sie z tym, daj sobie tylko trochę czasu. "nie ma ludzi niezastąpionych" ;)Buziak:*
Do przedwczoraj byłam przekonana, że chodzi o drugi przypadek, jednak po rozmowie z Nim (wiem, zawaliłam i się odezwałam, głupia!) zaczynam nabierać pewności, że to jednak może ten pierwszy. Zaczyna do mnie docierać, jak wyglądał nasz związek. Pisanie o nim tutaj jest jedną z nielicznych rzeczy, które sprawiają mi ulgę :) A piszę już w prawie każdym nowym wątku :P
Widzę jednak po sobie, że idę powoli do przodu i wchodzę w kolejne etapy po rozstaniu. Kocham Go, nie wyobrażam sobie życia bez Niego, nie chcę nikogo innego, ale... paradoksalnie!! nie chcę już nigdy z Nim być (chociaż wyobrażenie, że wraca z podkulonym ogonem, nie ukrywam, sprawiłoby mnóswo satysfakcji, jednakże po tym jak się zachowuje chyba nie mogę na to liczyc:P)