16 lutego 2013, 22:46
Jest taka sprawa ponieważ w 2011 roku w wakacje zaczęłam krecić z chłopakiem w którym sie zakochałam . Spotykaliśmy się, pisaliśmy długo później wszystko się zepsuło ponieważ mnie okłamywał. Do września 2012 roku nie odzywalimśmy się do siebie później już jakoś zaczeliśmy się kolegować i teraz znów się nie odzywamy już kilka miesięcy ponieważ poniżył mnei, wyzwał itp. Ja teraz pisze z dwoma chłopakami, obaj mi się podobają. Ale mam takie wrażenie że powinnam z nimi skończyć ponieważ nie będę czuła nigdy tego samego do nich co do tamtego. On się teraz z innymi spotyka , nie piszemy ze sobą ani nic ale nie potrafię o nim zapomnieć. Nie jest to takie uczucie jak kiedyś, że byłam w nim zakochana. Ale nie wiem czemu nie potrafię o nim zapomnieć lecz nie chciałabym już sie z nim pogodzić. Wybaczyłam jego wszystko lecz chciałabym o nim zapomnieć, wymazać go z pamięci ;/. Pomóżcie dlaczego tak on mi ''siedzi'' w głowie?
16 lutego 2013, 22:57
Też tak mam, tu tylko czas jest potrzebny. Ale nie kończ znajomości z tymi dwoma, nowa miłość jest najlepsza na starą/.
16 lutego 2013, 23:04
też tak miałam. aby zapomnieć potrzeba dużo dużo dużo czasu. A nowe znajomości jak najbardziej polecane. Może akurat któryś z tych facetów okaże się dobry trafem :) A jeśli chodzi o tamtego kolesia - skoro kłamał i poniżał Cię, to nie byłabyś z nim szczęśliwa, prędzej czy później taki związek i tak by się rozwalił.
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
16 lutego 2013, 23:05
może to przez to, że czujesz niedosyt? najlepiej jakbyś nie miała z nim żadnego kontaktu i nie informowała się o jego nowych dziewczynach i o tym co się u niego dzieje.
- Dołączył: 2010-08-14
- Miasto: Seattle
- Liczba postów: 1090
16 lutego 2013, 23:15
Po prostu potrzeba czasu. A najgorsze są takie nie do końca załatwione sprawy, kiedy niby to już koniec, ale nie masz pewności, niby starasz się zapomnieć, ale jeszcze tli się nadzieja, a on jeszcze nie daje o sobie zapomnieć. Mi to zajęło ponad rok, żebym mogła się kimś innym zainteresować, dojść do siebie. I musiałam urwać kontakt zupełnie, nie kolegować się, nie odzywać, nie przeglądać jego facebooka, nie wspominać itd. Jak przejdzie, to się poczuje, nie da się nie zauważyć, że już jest ok. Nie wiem, czy rozumiesz o co mi chodzi, trochę niezgrabnie to ubieram w słowa ;)
Ale podobno dobrze też się sprawdza metoda "klin klinem" ;) Ja nie wiem, bo nie próbowałam, wydawało mi się, że nie jestem gotowa i że najpierw muszę poradzić sobie sama ze sobą, ale nie wiem co by było gdyby :)