10 lutego 2013, 21:09
Każdy z Nas wynosi z domu takie wartości jak zaufanie, zrozumienie, rodzice dbają o nas, interesują się nami, pokazują nam jak doceniać innych, uczą podstawowych zasad kultury itd. Wiadomo o czym mowa, mnie wychowano bardzo surowo, wiele rzeczy nauczylam się sama. Umiem doceniać ludzi, dziękować im, potrafię im pomagadac, zaopiekować się kimś jak trzeba. Staram się zrozumieć ludzi itd. To wszystko jest dla mnie takie oczywiste, że trzeba pomagać bliskim, okazywać im wdzięczność, pokazywać poprzez zachowania itd, że są ważni. Jestem w związku od 4 lat, na początku było cudownie, zauroczenie, motylki itd, chłopak rzadko pokazywał mi, że jestem dla niego ważna, nie umiał mnie docenić, zawsze myślałam, że mnie nie kocha, że nie jestem dla niego istotna itd, rzadko kiedy gdzieś chodzimy, bo on nigdy nie wie co. On wiele razy obiecywał poprawe, że zacznie mnie doceniać, bedziemy gdzies chodzic, ze zacznie mi okazywac wiecej uczuc, ale zawsze to sie konczylo po 2-3 tygodniach, zawsze mnie to bolalo, że on tak naprawde ma mnie gdzies, ze jak by chcial to sie zmienil, ale ostatnio sama nie wiem. Sama od paru miesiecy chodze do psychologa, bo mam sporo klotopow, ktore wynikaja, z tego jak zostałam wychowana, matka rzadko poswieca mi czas, nie interesuje sie mna itd, ale chodzi mi o to, ze powiazalam to troche z tym jaki jest chlopak. Ze to jak został wychowany wplywa teraz na to jaki teraz jest. Jego matka tez nigdy sie nim nie interesowala, rzadko okazywala mu milosc, nigdy od niego nic nie wymagala, nie pokazywala mu uczuc, malo czego go nauczyla, ze trzeba wspolczuc, pomagac itd. Od paru dni sie zastanawiam, ze moze dlatego on nie moze sie zmienic, bo nie umie zrozumiec tych uczuc, wartosci, skoro nigdy nikt im tego nie pokazal? Dla niego takie rzeczy jak empatia, zrozumienie, wyrozumialosc, cierpliwosc nie sa znane. Jak myślicie, czy psycholog bylby w stanie mu pomoc? Dlugo walczylam o ten zwiazek, nie potrafie go zostawic, a wiem, ze sama mu nie pomoge, bo wiele razy probowalam.
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2239
10 lutego 2013, 21:24
slonecznik1992 napisał(a):
Jestem w związku od 4 lat, na początku było cudownie, zauroczenie, motylki itd, chłopak rzadko pokazywał mi, że jestem dla niego ważna, nie umiał mnie docenić, zawsze myślałam, że mnie nie kocha, że nie jestem dla niego istotna itd, rzadko kiedy gdzieś chodzimy, bo on nigdy nie wie co.
Więc żyjesz w Matrixie. Było cudownie, chłopak żadko pokazywał mi że mnie kocha. Taki nadałaś nam komunikat.
Rozumiem jednak o co Ci chodzi. Mój chlopak też ma trudności z okazywaniem uczuć, też nie potrafi powiedzieć słowa "dziękuję", ale dziękuje mi w inny sposób, kupuje mi coś, przygotuje coś dla mnie itd. Może tego nie dostrzegasz? Jesteście razem 4ty rok, więc chyba gdyby Cię nie kochał nie byłby z Tobą? Chyba że jest leniem patentowym i nie chce mu się szukać innej. To już musisz ocenić sama.
Z czasem napewno uda Ci sie go trochę zmienić, całkiem możliwe że on zna te uczucia, ale ma zbyt silny charater na współczucie, okazanie empatii? Zresztą, który facet tak naprawde empatię okazuje? To kobiety mówią "ojj biedna", nie słyszałam żeby jakikolwiek facet pwiedział "oj biedny", co najwyżej powie "stary współczuję CI" i ma w tyłku, a kobieta problemy innych potrafi przeżywać cały tydzień.
Popytaj koleżanek jak zachowują się ich faceci. Dużo dziewczyn szuka księcia z bajki, myśląc że ma pod nosem żabę. A czesem wystarczy się dobrze przyjrzeć.
Co do psychologa i pytania czy mu pomożę - ja nie lubię samego słowa psycholog (oczywiście lekka przesada). Nie ufam facetowi, który zobaczy jak rysuję drzewo i już wie że miałam ciężkie dzieciństwo. Te historie z dziewczynką która narysowała misia a psycholog porsądził dziadka o molestowanie seksualne... Nie, psychologa z czystym sercem nie mogłabym Ci polecić.
10 lutego 2013, 21:32
Z tym, że ja sama chodzę do psychologa i jest mi łatwiej np. ocenić pewne sytuacje, zrozumieć pewne rzeczy, czy po prostu spojrzeć na jakas sytuację z innej strony, o której bym nawet nie pomyślała. Powoli się zmieniam, z pewnymi rzeczami jest mi łatwiej, stąd moje zastanawianie się, że może jemu też by takie wizyty pomogły.
- Dołączył: 2010-11-17
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 16221
10 lutego 2013, 21:34
nie tyle wychowanie, co charakter. mówisz, ze sama uczyłaś się pomagać innym. to nieprawda. po prostu to było w Tobie, taka cecha charakteru i to się uwidoczniło. a u niego charakter jest inny, on jest bardziej skryty i na siłę go nie zmienisz. możesz go zaakceptować takiego jaki jest, albo odejść.
- Dołączył: 2007-06-14
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 15666
10 lutego 2013, 21:39
współczuję.
ja bym nie mogła tak bez czułości, bez dbania o mnie, bez doceniania itp. - właśnie przez to, że jest dla mnie czuły, dba o mnie i zawsze jestem dla niego ważna to się w nim zakochałam.
- Dołączył: 2012-05-14
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 2239
10 lutego 2013, 22:20
slonecznik1992 napisał(a):
Z tym, że ja sama chodzę do psychologa i jest mi łatwiej np. ocenić pewne sytuacje, zrozumieć pewne rzeczy, czy po prostu spojrzeć na jakas sytuację z innej strony, o której bym nawet nie pomyślała. Powoli się zmieniam, z pewnymi rzeczami jest mi łatwiej, stąd moje zastanawianie się, że może jemu też by takie wizyty pomogły.
Źle mnie zrozumialaś:) ja nie mówię że masz nie chodzić, czy ktokolwiek ma nie chodzić. Mnie chodzi o to, że ja bym nie umiała się oddać w ręce takiej osoby.