Temat: Mama mojego chłopaka.

Słyszałam kiedyś (ona o tym nie wie). „Zrobiłeś jej herbaty a ona sobie tylko siedzi i patrzy.” albo „Nie możesz tak robić. Niech sobie pije wódkę kiedy chcę. To mężczyzna.” albo najlepsze „Przecież może wychodzić gdzie chce, a jak nie wróci to jego sprawa, nie musi się tłumaczyć.” Hm, urocza kobieta.

Jestem jednak z tych osób co otwarcie mówią to co myślą, dlatego śmiałam się w twarz tej kobiecie kiedy chciała ze mnie zrobić leniwą zołzę, która zabrania swojemu chłopakowi napić się kieliszka i spotykać ze znajomymi. Bo w rzeczywistości to po prostu głupio mi było rządzić się w jego domu (to było jeszcze jak byliśmy ze sobą ze 3 miesiące a ja byłam w kuchni 3 czy 4 raz). Z tą wódką, chodziło tylko o to, że „cudowny braciszek” nie miał z kim pić i po prostu mamusia szukała mu towarzystwa a ja z D. miałam już inne plany na ten wieczór więc powiedziałam, że my dzisiaj nie pijemy. Na co jego matka swoją litanię, na co D. żeby sobie nie strzępiła języka, bo mu wódki do gardła nie wleje. (ach, kocham go, bo przynajmniej zawsze mnie broni). I to najlepsze to już w ogóle była przekomiczna sytuacja. Boki zrywać po prostu. D. chciał wyjść z kolegami na piwo i chciał, żebym ja też poszła ale mi się nie bardzo chciało iść na mecz więc powiedziałam, ze nie idę. Na co D., że w sumie beze mnie mu się nie chce. Posiedzi w domu i obejrzy w TV razem z ojcem. Bałam się, ze robi to z grzeczności albo z obawy, że zostanę sam na sam z jego matką więc mówię mu, żeby szedł. Ja sobie przecież poradzę. Na co on, że pewnie będą wszyscy z dziewczynami. No to ja krzywię się trochę i mówię, że pójdę z nim na ten mecz ale jak się będzie spijał z kolegami to ja wyjdę, bo mi się nie będzie chciało siedzieć z żoną T. i rozmawiać o nowym pokładzie firmy Loreal który tak jej zniszczył cerę… Żałosne. No to D. mówi, że kulturalnie obejrzą meczyk, napijemy się oboje, potem wrócimy. Mama D. cały czas słyszała naszą rozmowę. D. wstaje z łózka w salonie i idzie w stronę drzwi od pokoju. To się go pytam „Gdzie idziesz? Weź telefon. Na co ona wypaliła z tym tekstem. Mój kochany D. tylko westchnął, bo już chyba zwątpił w mądrość swojej matki.

Najlepsze było przed tym jak mieliśmy jechać na wakacje i miała tam być siostra  żony starszego brata Dawida. Na ślubie D. i tamta siostra byli starszymi. Oboje byli wolni, to było 4 lata temu no i oczywiście starszy ze starszą musiał się pocałować. No i się pocałowali. Mama D. opowiedziała mi o tym z milion razy przed tym wyjazdem, potem opowiadała mi jak próbowała ich swatać ale niestety jej syn nie chciał. A widząc, ze mało mnie interesuje przyniosła DVD ze ślubu i mi to na żywe oczy pokazała.

Wyszłam, bo byłam tak poirytowana jej zachowaniem, ze nie mogłam już wytrzymać. D. na nią nawrzeszczał.

Nigdy nie zrozumiem tej kobiety. Przeważnie jest dla mnie miła i w ogóle. Specjalnie jak jesteśmy kupuje chleb graham lub razowy, bo wie, ze ja innego nie jadam. Specjalnie mi odlewa zupę zanim doda do niej śmietany. Pamięta o moich nawykach żywieniowych bardziej niż moja matka. Zawsze mnie wypytuje czy wszystko u mnie w porządku. Jak byłam chora to latała koło mnie jak koło małego dziecka. Dodam, że moja matka nigdy specjalnie nie zawracała sobie głowy moimi chorobami. Być może dlatego, że pracowała na OIOMIE ==’ No i jesli chodzi o mnie i o D. to tez czasem powie coś od czego mi się miło robi. Np. jak mnie chwali, że każe mu nosić czapkę i że wypruwam sobie flaki żeby choć trochę przytył (187 wzrostu, 62 kg). No i widzi, ze D. nigdy nie był taki szczęśliwy przecież a jednak....

Z drugiej strony jednak wiele razy robiła ze mnie leniwą kwokę. Bywa bardzo złośliwa i mega zazdrosna o swojego syna. Po za tym nigdy nie docenia moich starań, zawsze wszystko zwala na mnie i katuje mnie. Nie lubi jak Dawid traktuje mnie dobrze, nie lubi jak mnie przytula albo w ogóle pokaże jakąś oznakę zaangażowania. W dodatku kraczę. I ma prawdziwy dar!

Z jednej strony ją bardzo szanuje i bardzo lubię. Zawsze pamiętam o tym by zorganizować składkę na farby dla niej (jest artystką jak syn ale tylko maluje), zawsze mam czas żeby wysłuchać tysięczny raz tą samą historię o tym jak prawie została dyrektorem firmy budowlanej ale jej głupi brat stchórzył. Nikt już tego nie słucha. A JA ZA KAŻDYM RAZEM. Ona jest chora na serce, podobno jakiś lekarz powiedział jej że max 14 lat jeszcze przeżyje. Zawsze ją wspieram, opowiadam co się dzieje w szpitalu u mamy bo ona tak kocha się dowiadywać o nowych chorobach i przypadkach medycznych. No i opowiadam jej o odżywianiu czego się nowego dowiedziałam, bo ona mega jest zainteresowana tym tematem też bo jest nadopiekuńcza matką.

No i właśnie. A mimo wszystko to ciągle mam wrażenie, że ona twierdzi, że psuje i wykorzystuje jej syna.

Powiedzcie mi, czego to wina? Jej nadopiekuńczości?

Czy mam rozdwojenie jaźni?

Albo może ona ma?


Teraz razem z D. jedziemy za granicę. 5 lutego to już pewnik. na samą myśl o spotkaniu z jego mamą mi się robi nie dobrze. Z drugiej strony nie chcę jej unikać bo wiem, że jej i na mnie zależy i na naszym związku a jednak... No własnie. Widzicie!

skrzydlata napisał(a):

wrzuc na luz, bywaja gorsze zgredy, masz to szczescie ze facet jest po twojej stronie bo wcale az tak czesto to sie nie zdarza

serio?

akcja ze slubem mnie rozbawila.

wiesz musisz to jakos znosić, ciesz sie ze masz D. po swojej stronie bo czesto kobiety tak sobie synow wychowuja ze nie potrafia sie oni sprzeciwic a Twoj staje zawsze po Twojej stronie. Razem dacie rade :)

Pamietaj ze kiedys pojdziecie mieszkac razem i nie bedziesz jej czesto ogladac a wtedy bycie milym raz na jakis czas nie bedzie az takie uciazliwe :)

Zala21 napisał(a):

Przykre jest to, że niektóre matki nie potrafią przeciąć pępowiny.W porządku masz tego chłopa, a mamusię znosić musisz.


dokladnie 

rynkaa napisał(a):

akcja ze slubem mnie rozbawila.wiesz musisz to jakos znosić, ciesz sie ze masz D. po swojej stronie bo czesto kobiety tak sobie synow wychowuja ze nie potrafia sie oni sprzeciwic a Twoj staje zawsze po Twojej stronie. Razem dacie rade :)Pamietaj ze kiedys pojdziecie mieszkac razem i nie bedziesz jej czesto ogladac a wtedy bycie milym raz na jakis czas nie bedzie az takie uciazliwe :)

no w sumie juz razem mieszkamy. nie jest tak zle. tylko mnie stres wzial przed jutrzeszym spotkaniem zwlaszca ze będą "big news"

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.