Temat: Problem z Pasierbem,prosze o rade!!!

Witam serdecznie mile Panie.W wielkim skrocie opisze moj problem,moze znajdzie sie jakas osoba,ktora bedzie umiala mi madrze doradzic.Moze jest ktos kto ma podobny problem i juz go rozwiazal?

Mam 34 lata ,od 13-stu lat jestem z moim mezem,jednak dopiero w grudniu minie rok od naszego slubu.Moj maz ma dwoch synow z pierwszego zwiazku.Starszy syn meza mieszka z nami od czterech lat(teraz ma 15 lat).Nie chcial mieszkac z mama,argumentow z jego strony bylo wiele,wiec pewnego dnia moj maz przywiozl syna i oswiadczyl,ze od dzisiaj zamieszka z nami.Byl to dla nas wszystkich ciezki okres.Dla chlopca-nowa rodzina i obca kobieta w roli"mamy".Dla naszych corek(wspolnie mamy dwie corki 12 i 8 lat),nowy brat.Jedynie maz dawal sobie z tym wszystkim rade,obarczajac mnie wszystkimi zadaniami zwiazynymi z wychowaniem trojki dzieci.Chlopiec mial ogromne problemy z akceptacja nowej sytuacji a szczegolnie mnie i dziewczynek.Robil wszystko aby zwrocic na siebie uwage a przy okazji prowokowal sytuacje do klotni mojej i meza.My oczywiscie klocilismy sie a On sie cieszyl.Do tego wszystkiego doszly klamstwa-typu,ze ja go pobilam,ze nie piore mu ubran,itp.Kilkakrotnie namawialam meza aby isc z Nim do psychologa lecz on twierdzi,ze wszystkie niepowodzenia to moja wina,ze to ja robie jakies glupie problemy i wszystko wyolbrzymiam.W domu powstaly dwa obozy walczace-ja z corkami i maz z synem.Maz w kazdej sprawie zwraca sie do syna,wtajemnicza go we wszystkie tematy,nawet przy kupnie dzialki pierwszego o zdanie zapytal syna.Chlopiec w stosunku do mnie staje sie coraz bardziej niemily,odnosi sie do mnie bez szacunku,ciagle skarzy na dziewczynki a ojciec oczywiscie bezgranicznie mu wierzy.Do tego ma problemy w szkole,rok temu mial nie zdac do nastepnej klasy ,wiec maz przeniosl Go do innej szkoly,teraz tez przeszedl warunkowo a maz w nagrode kupil mu komputer za 600€ (zaznacze,ze w domu sa juz trzy komputery).Tak to wyglada w bardzo wielkim skrocie.Nie bede opisywala calej sytuacji,bo z mojego zycia mozna byloby nakrecic swietny film.Mile Panie co powinnam robic?Odejsc z dziewczynkami ?Dodam,ze wszystkie podjete proby rozmowy koncza sie niepowodzeniem,klotnia i trzaskaniem drzwiami.Wiem,ze jestem u kresu wytrzymalosci psychicznej i boje sie,ze dojdzie tu do jakiejs tragedii bo ktos nie wytrzyma.Za wszelkie madre slowa z gory dziekuje.Monika

Myślę, że najpierw sama pójdź do psychologa.Skonsultuj się. Ewentualnie poproś męża, byście poszli we dwoje. Myślę, że i on mimo wszystko cierpi z powodu Waszych konfliktów, a jeśli oświadczysz mu, że mu na Tobie zależy i chcesz spróbować ostatniej deski ratunku, nie powinien odmówić. Być może z czasem da się w to wciągnąć wszystkich. Dużo Was łączy, mimo tego wielkiego kryzysu, może szkoda byłoby wszystko skończyć, ot tak? To nie jest już młodzieńczy niezobowiązujący związek, gdzie największą odpowiedzialnością jest wspólne robienie zakupów czy sprzątanie lub składka na czynsz. W takiej sytuacji mogłabyś trzasnąć drzwiami (lub wykopać jego) i odetchnąć z ulgą. Ale Was łączy już znacznie więcej. Spróbuj jeszcze. Nawet jeśli Ci się wydaje, że już nie kochasz męża, to może być tylko chwilowe. (Kochasz go?). Póki nie spróbujesz wszystkiego, nie dawaj za wygraną. Serdecznie trzymam za Ciebie kciuki.

Dziekuje za slowa otuchy,juz sama nie wiem czy bardziej go kocham ,czy nienawidze.Nie mam w nim wsparcia i to bardzo boli. Ze wszystkimi problemami jestem sama.Wiem,ze jesli bede chciala odejsc,to utrudni mi to najbardziej jak bedzie potrafil.Bardzo dziekuje za wypowiedz.

ja ci przedstawie sytuacje z drugiej strony
otoz moj tato zmarl kiedy bylam dzieckiem (14mies) a moj brat mial 2lata
moja mama wyszla za maz ponownie kiedy ja mialam 6lat (brat 7ofc)
po czym zdecydowali sie na kolejne dziecko i chcac nie chcac ono przyslonilo caly swiat, moja mama zawsze nas zapewniala ze kocha nas rownie etc...oczywiscie rozumiem cala sytuacje ale mysle ze oni nie do konca sobie zdawali sprawe jak bardzo nas zaniedbali.
To bylo 1sze dziecko meza mojej mamy no i niestety my zeszlismy na dalszy plan i przyznam szczerze ze tak juz pozostalo.
Ja oraz moj starszy brat do teraz trzymamy dystans do niego oraz jego rodziny (ktora czasem mysle nie do konca zaakceptowala cala ta sytuacje- tzn jego zwiazku z kobieta z 2ka dzieci) i teraz kiedy mam juz ponad 20 lat w ogole mnie to nie doatyka niemniej jednak jako dziecko bylam bardzo niepewna siebie, swojej sytuacji, zycia, zawsze wlasciwie zadana na siebie (prawda bylo ze wolalam wszystko zrobic sama niz w ogole zapytac o pomoc) bylam bardzo zamknieta w sobie, mialam niska samoocene...dlugo by wymieniac...czesto tez robilam to co twoj pasierb- kiedy nie potrafilam sobie poradzic z wlasnymi emocjami robilam wszystko by zwrocic na siebie uwage, czasem nie fair kosztem mojej mamy, klamiac (ta, przyznaje) ale czesto bylo tak ze cokolwiek by sie nie stalo moj mlodszy brat i tak mial z gorki i to zawsze my bylismy "gorsi" etc....
nie mowie ze jestes zla matka, macocha czy cokolwiek
ale mysle ze rodzice czasem nawet nie zdaja sobie sprawy z tego, ze krzywdza wlasne dzieci, moze tez masz takie zachowania z ktorych nawet sobie nie zdajesz sprawy (nie mowie ze masz oczywiscie ale warto sie nad tym zastanowic)...
i na pewno mlody jest tez zazdrosny o wlasnego ojca i chce go miec jedynie dla siebie, to tez warto wziac pod uwage...;)
sama nie wiem jak bym sie zachowala w takiej sytuacji, mowie tylko jak bylo w moim przypadku... mam nadzieje ze jakos to rozwiazesz...mysle ze naa poczatek wizyta u psychologa (wylacznie twoja) powinna cos pomoc ;)

Sama mam przyrodniego brata,mimo roznych sytuacji w domu,mama nigdy nie robila roznic.Tata owszem.Dzisiaj jestesmy dorosli (brat o 3 lata)i mamy dobre kontakty.Naprawde chcialabym dla chlopca jak najlepiej.Nigdy nie stane sie jego mama o co nigdy nie zabiegalam,walczylam jednak o to ,abysmy sie zaprzyjaznili.Spedzalam z nim duzo czasu na rozmowach,zabieralam na wakacje,traktowalam jak wlasne dziecko,nie robilam i nie robie roznic.Mieszka z nami musi miec rowniez obowiazki typu poslanie lozka czy posprzatanie pokoju.Tego rowniez wymagam od dziewczynek.Chlopiec jest zazdrosny na 100%-tak jak napisalas,chcialby miec ojca tylko dla siebie ale ten ma jeszcze dwie corki,ktore rowniez sa jego dziecmi i chcialabym aby wszystkie dzieci byly jednakowo traktowane.Kazde potrzebuje jedzenie ,ksiazki czy ubrania ,roznic nie ma.Pozdrawiam

Idz do psychologa poradz się. Napewno znajdziesz z nim jakieś rozwiązanie. Mi to bardzo pomogło w ciężkim okresie
Kochana ja przechodze to samo co ty popadłam w depresje jakis czas temu ale to wciaz wraca niewiem jak moge pomóc Nie jestem sama pamietaj zawsze mozesz liczyc na kogos pomoc.Spróbuj z nim jeszcze porozmawiac rozmowa duzo daje naprawde
Ja bym poszla do psychologa. Jezeli moj maz nadal uwazalby mnie za wariatke odeszlabym. Masz dwie coreczki, to one musza byc dla ciebie najwazniejsze a 15 letni nastolatek to nie dziecko! 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.