Temat: Wspólne mieszkanie i rozczarowanie

Dziewczyny nie wiem co mam robić. Jestem ze swoim facetem prawie cztery lata - ja mam 24 on 26. Od października zastanawialiśmy się nad wspólnym mieszkaniem i w końcu podjęliśmy decyzję, że zanim coś kupimy to zamieszkamy w wynajętym dwupokojowym mieszkaniu. Jak dla mnie - spełnienie marzeń. No i tu zaczęły się problemy. Wspólne mieszkanie miało oznaczać więcej czasu razem - on ma swoją firmę i dużo pracuje więc cieszyliśmy się, że będziemy mogli chociaż noce i poranki razem spędzać. Jednak okazało się, że do domu mu nie po drodze - nocuje u brata, z tych trzech tygodni mieszkania we dwójkę spał w domu może z 5-6 razy. Totalnie zaangażował się w firmę - jeszcze mocniej niż kiedyś. W dodatku jest cały czas rozdrażniony i większość czasu który się widzimy spędzamy na sprzeczkach. Czuję się totalnie samotna, wszystko muszę robić w domu sama - od przeprowadzenia się po zakupy, sprzątanie, urządzanie. Zaczynam się zastanawiać czy nie spakować rzeczy i nie wrócić do rodzinnego domu. Tam przynajmniej miałam z kim porozmawiać - tu nawet nie ma głupiego telewizora bo luby uznał, że nie potrzebny nam zjadacz czasu. 
Nie wiem czy taki związek ma sens, podjęłam próby rozmów jednak cały czas słyszę, że nie rozumiem tego co on robi, że praca jest bardzo ważna, że trzeba odnosić sukces. Wychodzi na to, że jestem w związku z pracoholikiem - nie umiem sobie z tym poradzić, czuje się jakbym waliła głową w mur i wpędzam się w jakąś parszywą deprechę.
Macie radę jak wyjść z tej sytuacji? :(
wieszacie psy na tym facecie a spróbujcie się wczuć w jego skórę...

Cześć
jakiś czas temu podjęliśmy decyzję o zamieszkaniu razem. Póki co na wynajmie, ale marzy nam się własny kąt. Do tej pory mieszkaliśmy każde u swoich rodziców - wiadomo więc, ze teraz koszty są większe. A koszty to kasa, a by była kasa muszę pracować.
Zapierniczam więc jak szalony by urzeczywistnić marzenia swojej dziewczyny i co dostaję w zamian?
Od progu pretensje że ona sama sie wszytkim zajmuje.... Ona... sama...
Faktycznie, sama nie zrobi zakupów.... Bo za co już zrobić te zakupy to po co sie zastanawiać
Do tej pory widywaliśmy się niezbyt często. Teraz widzimy się częściej, ale przez te jej ciągłe pretensje nie mam ochoty wracać do domu.
Zero docenienia wkładu w nasze wspólne życie. Ciągle narzekanie.
Ostatnio to juz wole spać u brata, bo tam przynajmniej nikt się na mnie nie foszy.
powiedzcie mi, tak to juz będzie wyglądać?
Bo jak wspólne życie ma się opierać na jej ciągłych fochach i narzekaniach, to ja piernicze to mieszkanie i wracam do rodzinnego domu.
Poradźcie , co zrobić. jak jej wytłumaczyć, że bez kasy nie spełnimy naszych marzeń? Jak jej wytłumaczyć, że gdy wracam do domu, to chciałbym spokojnie odpocząć i odreagować a nie wiecznie słuchać jej narzekań...
No nie fajnie to wygląda.. facet ewidentnie ma Cię gdzieś, bo to firmę traktuje jako priorytet :/.
- Jak już dziewczyny doradzały - ja też bym się wyniosła z powrotem do domu, powiedziała mu, że albo coś zmienia,
albo to koniec. Skoro rozmowy nic nie dają, bo jak go ciągle w domu nie ma :/.
 Nie ma sensu się męczyć w związku na siłę, chyba, że faktycznie przejrzy na oczy - czego Ci życzę :*
teraz mam podobnie - mój chłopak zaczął angażującą i stresującą pracę w korporacji i wraca do domu mocno zestresowany - wówczas jest marudny, łatwo traci cierpliwość i niechętnie rozmawia. Trzeba mu okazać uwagę, ale nie zarzucać informacjami od progu - zrobić herbatę, podgrzać obiad itp. 
daruj sobie litanie typu "kupiłam keczup, posprzątałam w łazience i umyłam okna" (zostaw to na późnej;)) po chwili zaczyna mówić - wygada się, ponarzeka, odsapnie i możemy pielęgnować uczucie;) Ważne, by mężczyzna czuł, że go wspierasz i powrót do domu był dla niego ulgą.
pewnego wieczora, gdy oboje będziecie spokojni koniecznie z nim porozmawiaj - normalnie, bez pretensji i wyrzutów powiedz mu, co czujesz, nie osądzaj, nie wyrokuj - powiedz, jak rozumiesz jego zachowanie.
(Dbaj o formę - nie: "Zaniedbujesz mnie!!!", tylko: Czuję się zaniedbywana i samotna)
...
on: Dlaczego? Jestem zaskoczony!
ty: Tęsknię za tobą i mi ciebie brakuje. Miałam nadzieję, że mieszkając razem będziemy spędzać więcej czasu razem, a jest wprost przeciwnie. Widzę, że bardzo angażujesz się w prowadzenie firmy i doceniam to, ale czuję, że dzieje się to kosztem naszego związku. Chciałbym, żebyśmy więcej czasu spędzali razem. Chciałabym też, byś w miarę możliwości nocował jednak w domu, bo lubię wspólne poranki z tobą, chętnie przygotuję ci śniadanie kochanie;)
(Może umówicie się czasem na "randkę" w kinie albo restauracji? to naprawdę odświeża)
on: <jeśli zacznię cię zarzucać wymówkami i wypominać, to raczej nie ma nadziei na sensowną rozmowę>
on2: Zrozum, że robię to dla naszego dobra.
ty: <uświadamiasz mu, że nie tego pragniesz- chcesz żyć dostatnio, ale nie takim kosztem>

ja rozumiem ze praca jest wazna ale zeby nocowac u brata tyle razy, bardzo to podejrzane. Ja bym spakowała swoje rzeczy, zostawiła kartkę na stole i pojechala do rodziców. bo jesli zadzwonisz i powiesz, że wlasnie sie pakujesz to on pomysli ze go tylko straszysz. rozmawiałas juz z nim na ten temat wiec nie bedzie sie mogl rzucac o to że nie wiedział ze to taki problem dla Ciebie. Przyjdzie do domu zobaczy kartkę na stole i albo zacznie stawac na rzęsach, żeby naprawić tą sytuacje (bo moze faktycznie jest pracoholikiem i nie zdaje sobie z tego sprawy), albo nie zrobi zbyt wiele wtedy przynajmniej bedziesz miała jasną sytuacje i w pora zakończysz ten związek bez przyszłości

butoniarka napisał(a):

ja rozumiem ze praca jest wazna ale zeby nocowac u brata tyle razy, bardzo to podejrzane. Ja bym spakowała swoje rzeczy, zostawiła kartkę na stole i pojechala do rodziców. bo jesli zadzwonisz i powiesz, że wlasnie sie pakujesz to on pomysli ze go tylko straszysz. rozmawiałas juz z nim na ten temat wiec nie bedzie sie mogl rzucac o to że nie wiedział ze to taki problem dla Ciebie. Przyjdzie do domu zobaczy kartkę na stole i albo zacznie stawac na rzęsach, żeby naprawić tą sytuacje (bo moze faktycznie jest pracoholikiem i nie zdaje sobie z tego sprawy), albo nie zrobi zbyt wiele wtedy przynajmniej bedziesz miała jasną sytuacje i w pora zakończysz ten związek bez przyszłości
 
Pasek wagi
Może ma jakieś problemy z tą firmą? I dlatego tyle spędza poza domem + jest rozdrażniony? 
Pasek wagi

agataq napisał(a):

wieszacie psy na tym facecie a spróbujcie się wczuć w jego skórę...Cześćjakiś czas temu podjęliśmy decyzję o zamieszkaniu razem. Póki co na wynajmie, ale marzy nam się własny kąt. Do tej pory mieszkaliśmy każde u swoich rodziców - wiadomo więc, ze teraz koszty są większe. A koszty to kasa, a by była kasa muszę pracować.Zapierniczam więc jak szalony by urzeczywistnić marzenia swojej dziewczyny i co dostaję w zamian?Od progu pretensje że ona sama sie wszytkim zajmuje.... Ona... sama...Faktycznie, sama nie zrobi zakupów.... Bo za co już zrobić te zakupy to po co sie zastanawiaćDo tej pory widywaliśmy się niezbyt często. Teraz widzimy się częściej, ale przez te jej ciągłe pretensje nie mam ochoty wracać do domu.Zero docenienia wkładu w nasze wspólne życie. Ciągle narzekanie.Ostatnio to juz wole spać u brata, bo tam przynajmniej nikt się na mnie nie foszy.powiedzcie mi, tak to juz będzie wyglądać?Bo jak wspólne życie ma się opierać na jej ciągłych fochach i narzekaniach, to ja piernicze to mieszkanie i wracam do rodzinnego domu.Poradźcie , co zrobić. jak jej wytłumaczyć, że bez kasy nie spełnimy naszych marzeń? Jak jej wytłumaczyć, że gdy wracam do domu, to chciałbym spokojnie odpocząć i odreagować a nie wiecznie słuchać jej narzekań...


to samo pomyslałam
...hm...musicie sie "dotrzec" tez tak na poczatku mialam...Zamieszkalam z chlopakiem 3 lata temu...
tez ciagle szukal pretekstu zeby wyjsc z domu...A teraz juz jest ok
To dla niego nowa sytuacja..I zreszta sama wiesz jacy sa faceci..Boja sie utraty wolnosci...
Mysle ze powazna rozmowa bez wyrzutów i pretensji i bedzie ok
porozmawiaj z nim... swoją drogą ja marzę o tym, żeby w końcu zamieszkać razem z moim ukochanym...

I.want.sth.sweet napisał(a):

a czy on zdaje sobie sprawę, że sytuacja jest na tyle poważna, ze rozważasz koniec związku? praca jest dla niego bardzo ważna, ale na ile ważna? jaki ma cel w poświęcaniu firmie swojego życia? chodzi o to, że inaczej biznes padnie, czy o zarabianie jak największej sumy? Twój facet nie widzi chyba, że gdzieś się zagubił w tym wszystkim, może potrzebuje radykalnego uświadomienia? powrót do rodziców to może być dobry pomysł. chyba bym nic nie mówiła, żeby nie wywoływać kolejnego powodu do sprzeczki. wyprowadziłabym się i czekała, aż zauważy, że mnie tam nie ma. wtedy dobitnie powiedziałabym, że co za różnica gdzie mieszkam, skoro on zawsze jest daleko? 

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.