Temat: Mąż sknera - jak żyć żeby nie zwariować...

Ostatnimi czasy coraz częściej spotykam się z sytuacją gdy mój małż skrupulatnie zbiera cały tydzień paragoniki i zarzuca mnie nimi abym oddała mu połowę pieniędzy z nich.Trochę to dla mnie dziwna sytuacja - fakt - wszytsko płacimy na pół,mieszkanie,samochód,rachunki ale nikt nie mówił o jogurcie czy butelce wody,która ma też być na pół :/ To chore!Po porstu nie przepuści jednego grosza!Ja kiedy robię zakupy do domu to chwilę później albo paragon wyrzucam albo nawet go nie biorę ze sklepu.On za to każdą złotóweczkę sobie naprzykład notuje.Nie wiem o co mu chodzi,przecież dobrze zarabia,mamy odłożone oszczędności - a on zachowuje się jakby te 5 złotych miało uratować jego budżet.To dla mnie trochę dziwne ponieważ to chyba ja powinnam być taką "sknerą spożywczą" ponieważ to ja co dzień robię obiady i to ja co dzień kupuję składniki na obiad.No jestem w szoku - od tej strony nie znałam mojego mąża O_o No jasny gwint!Czy Wy może spotakłyście się z taką sytuacją,czy może doświadczyłyście jej?Bo ja szczerzę powiedziawszy czuję się co najmniej dziwnie zażenowana i nie mam pojęcia jak zachować się w tej sytuacji???

ponawiam pytanie: czemu się nie sprzeciwisz?

Cheeyenne napisał(a):

Agaszek napisał(a):

A rozmawiałaś z nim o tym, ze to chore i nie do zaakceptowania ? Ze to nie jest sprawiedliwe ? Jakie miał argumenty "za" ?
Oczywiście - jeśli chodzi o dług to stwierdził,że nie mam prawa do pieniądzy które miał na koncie oszczędnościowym a którymi płacił gdy ja nie miałam pracy,ponieważ uzbierał je sobie zanim wzięliśmy ślub i mam mu je oddac bo to jego zabezpieczenie finansowe...A jesli chodzi o 'wszystko na pół' to twierdzi,że to po prostu musi być sprawiedliwe i on nie będzie "robił" na mnie tylko każde z nas ma być niezależne i samodzielne :(...


A jak wygląda z obowiązkami domowymi? Czy on samodzielnie i niezależnie sprząta, pierze, prasuje, gotuje, zajmuje się córką?
Pasek wagi

studentka1986 napisał(a):

Matko kochana! Niech jedzie w te góry sam i spełnia swoje marzenia!

No właśnie kazałam mu w te góry samemu jechać - mówi,że pojedzie,co zrobi - nie interesuje mnie byle bym miała spokój...

JEGO zabezpieczenie? wszystko jest jego...na co on wydaje te uciulane twoim kosztem pieniadze? chowa do skarpety czy dobrze sie bawi podczas gdy ty nie masz na swoje przyjemnosci?
Pasek wagi

Cheeyenne napisał(a):

beatrx napisał(a):

Cheeyenne napisał(a):

Akurat dla mnie sposób na pół za mieszkanie czy rachunki jest bardzo dobry - dlaczego któreś z nas ma płacić mniej lub więcej,w końcu mamy równouprawnienie ;)
bo nie jesteście współlokatorami, ale małżeństwem.
No niestety ja czuję się jak współlokatorka :/ Dokładnie tak samo robiłyśmy z koleżanką na studiach i ta sytuacja całkiem przypomina mi obecną :/ Jest tak,że czasami nie zostaje mi dużo pieniędzy więc muszę oszczędzać - wtedy muszę gotować coś tańszego lub z czegoś rezygnować.Teraz np.nie pojedziemy w góry bo ja nie mam pieniędzy a on jak stwierdził nie będzie mi fundował wypadów bo to kosztuje - i każdy płąci za siebie.Nawet gdy pójdziemy na piwo do knajpy jestem z tego skrupulatnie rozliczana :/ Kiedyś taki nie był - tak stało się mniej więcej od roku,kiedy 3 miesiące pod rząd musiał zapłacić za mieszkanie ponieważ ja nie miałam pracy a i z kasą u mnie było krucho - ale oddałam - a jego głupie nawyki pozostały :/ Czasami boję się z nim iść do kasy w sklepie,ponieważ on juz na tym etapie potrafi czasami rozdzielić zakupy,tak żebym ja tez musiała za coś zapłacić :( Masakra...a później i tak żąda swojej połowy podczas gdy ja paragon wywalam :/ Szok,szok!!

o OMG....jak dałaś się w to wpakować? współczuję szczerze i wiem ze sama nie mogłabym być w takim związku....

beatrx napisał(a):

ponawiam pytanie: czemu się nie sprzeciwisz?

dokładnie, zobaczysz co wtedy zrobi

Pasek wagi
Cheeyenne, przeczytałam wszystko i jestem w szoku. Nigdy nie spotkałam się z czymś takim! Znam ludzi, o których myślę, że są sknerami, ale przy nim, to są ludzie wręcz rozrzutni!
Nie rozumiem jednego, dlaczego nie możesz mu się postawić? Stanowczo powiedzieć, że to, co on robi nie jest normalne i Ty się na to nie zgadzasz?
Jak on Cię w ogóle traktuje! Jak można mieć u WŁASNEGO męża 8 tysięcy długu?! W głowie mi się to nie mieści! I że jak Ty jesteś w potrzebie, to zamiast rzucić wszystko i przyjść Ci z pomocą (choroba), to on jeszcze ma pretensje!?
Nawiasem mówiąc, jak tak marzył o tej wycieczce w góry, to czemu sam nie pojedzie?
Moim zdaniem najpierw powinnaś mu zakomunikować, że się na to nie zgadzasz, bo traktuje Cię jak obcą osobę, a jak się nie zgodzi, to się z nim pożegnać.
Pasek wagi
Małgorzatka niby tak, powinna zostać, ale jej spokoju nie da! Będzie się dobijał, przyjdzie z policją zmienią zamki i znów będą razem mieszkać. A jakby się wyprowadziła to ani jej nachodzić nie będzie, bo po prostu nie będzie wiedział gdzie. Święty spokój!

mmMalgorzatka napisał(a):

Cheeyenne napisał(a):

Agaszek napisał(a):

A rozmawiałaś z nim o tym, ze to chore i nie do zaakceptowania ? Ze to nie jest sprawiedliwe ? Jakie miał argumenty "za" ?
Oczywiście - jeśli chodzi o dług to stwierdził,że nie mam prawa do pieniądzy które miał na koncie oszczędnościowym a którymi płacił gdy ja nie miałam pracy,ponieważ uzbierał je sobie zanim wzięliśmy ślub i mam mu je oddac bo to jego zabezpieczenie finansowe...A jesli chodzi o 'wszystko na pół' to twierdzi,że to po prostu musi być sprawiedliwe i on nie będzie "robił" na mnie tylko każde z nas ma być niezależne i samodzielne :(...
A jak wygląda z obowiązkami domowymi? Czy on samodzielnie i niezależnie sprząta, pierze, prasuje, gotuje, zajmuje się córką?

Sprząta jak się na niego wydrę albo jak mu się zachce cudownym sposobem w weekend,piorę ja wszystko razem,gotuje jak ja nie mam pieniędzy i nie mam za co ugotować - wtedy mówię np,że mi się nie chce i żeby on ugotował obiad - no i gotuję 50/50 :( córką zajmuję się ja bo ona nie przepada za nim :/ woli ze mną spędzać czas a jego traktuje czasami jak wujka,który przyszedł do mamy - masakra...

Cheeyenne napisał(a):

Agaszek napisał(a):

A rozmawiałaś z nim o tym, ze to chore i nie do zaakceptowania ? Ze to nie jest sprawiedliwe ? Jakie miał argumenty "za" ?
Oczywiście - jeśli chodzi o dług to stwierdził,że nie mam prawa do pieniądzy które miał na koncie oszczędnościowym a którymi płacił gdy ja nie miałam pracy,ponieważ uzbierał je sobie zanim wzięliśmy ślub i mam mu je oddac bo to jego zabezpieczenie finansowe...A jesli chodzi o 'wszystko na pół' to twierdzi,że to po prostu musi być sprawiedliwe i on nie będzie "robił" na mnie tylko każde z nas ma być niezależne i samodzielne :(...


Ja na Twoim miejscu (jeżeli faktycznie tak boisz się wyprowadzki i rozwodu) postawiła mu ultimatum.
I opcja - Wszystko na pół. Nie tylko jeśli chodzi o zakupy, czy rachunki. Budżet córki zaplanujcie na początku miesiąca (żeby nie było, że Twoja wina, że wydajesz na nią tak dużo). I na pół też pranie (2 osobne kosze, rzeczy dziecka po połowie do każdego z nich), na pół sprzątanie, gotuj też tylko dla siebie i dziecka, a jak on zechce obiadku, to niech Ci płaci, chociażby symbolicznych kilka złotych. Wszystkie obowiązki, jakie tylko macie.
II opcja - wspólny budżet i już.

Zobaczymy, przy której opcji wytrzyma dłuzej.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.