Temat: Mąż sknera - jak żyć żeby nie zwariować...

Ostatnimi czasy coraz częściej spotykam się z sytuacją gdy mój małż skrupulatnie zbiera cały tydzień paragoniki i zarzuca mnie nimi abym oddała mu połowę pieniędzy z nich.Trochę to dla mnie dziwna sytuacja - fakt - wszytsko płacimy na pół,mieszkanie,samochód,rachunki ale nikt nie mówił o jogurcie czy butelce wody,która ma też być na pół :/ To chore!Po porstu nie przepuści jednego grosza!Ja kiedy robię zakupy do domu to chwilę później albo paragon wyrzucam albo nawet go nie biorę ze sklepu.On za to każdą złotóweczkę sobie naprzykład notuje.Nie wiem o co mu chodzi,przecież dobrze zarabia,mamy odłożone oszczędności - a on zachowuje się jakby te 5 złotych miało uratować jego budżet.To dla mnie trochę dziwne ponieważ to chyba ja powinnam być taką "sknerą spożywczą" ponieważ to ja co dzień robię obiady i to ja co dzień kupuję składniki na obiad.No jestem w szoku - od tej strony nie znałam mojego mąża O_o No jasny gwint!Czy Wy może spotakłyście się z taką sytuacją,czy może doświadczyłyście jej?Bo ja szczerzę powiedziawszy czuję się co najmniej dziwnie zażenowana i nie mam pojęcia jak zachować się w tej sytuacji???

aska2791 napisał(a):

Nie wiedziałaś że on przed ślubem był taki "psychiczny" ?

A skąd...wiedziałam,że jest oszczędny i w narzeczeństwie mówiłam temu układowi 'ok' ponieważ jak wiadomo - różnie to bywa w życiu, ale była przekonana i wszyscy mówili,że po ślubie wszystko się zmieni,że wspólny budżet,więc nie widziałam w tym problemu...a teraz... :(

Ja nie wierzę, że takie rzeczy mogą się dziać w małżeństwie i przeszło mi przez głowę, że troll, brak znajomych na vitalii, brak wpisów...
Powiedziałam,że nie zgadzam się na to - że,nie umiem tak żyć,że odejdę,że go zostawię - powiedział "ok,tylko najpierw oddaj mi moje pieniądze..." ;(
to odejdz i powiedz zeby cie w d pocalowal bo mu kasy nie oddasz bo jakbys miala go podliczyc ile on za twoje sie najadl, ile waszej corce ty kupilas, ile pracy wkladasz w dom to by ci sie do konca zycia nie wyplacil. i niech sie cieszy ze nic od niego nie chcesz bo moglabys nawet o alimenty na siebie wystapic a tak niech tylko na dziecko daje bo to WASZE dziecko i ty mu juz wyliczysz ile takie utrzymanie kosztuje i zeby sie nie zdziwil. a jak chce isc do sadu to niech idzie i sie osmieszy. to byloby nawet satysfakcjonujace jakby chcial wylozyc "swoje" racje przed sadem bo mysle ze ludzie by patrzyli na niego jak na kosmite
Pasek wagi
Zawsze byłam niezależna finansowo - od nikogo,utrata pracy była dla mnie tragedią,nie sądziłam,że on potraktuje swoją pomoc jako pożyczkę :(

Cheeyenne napisał(a):

zorza1982 napisał(a):

beatrx napisał(a):

ponawiam pytanie: czemu się nie sprzeciwisz?
dokładnie, zobaczysz co wtedy zrobi
Powiedziałam,że nie zgadzam się na to - że,nie umiem tak żyć,że odejdę,że go zostawię - powiedział "ok,tylko najpierw oddaj mi moje pieniądze..." ;(



:O:O. Zostaw Go czym prędzej, niedługo papier toaletowy zacznie Ci wydzielać :(

Współczuje Ci :/ mój mąż nieco też robił takie zapędy ale skończyło to się wspólnym kontem, wspólnymi długami. Owszem czasem mnie rozlicza że za dużo wydaje bo pieniędzy nam brakuje ale to już nie jest to co kiedyś :/

Nie oddawałabym mu żadnych pieniędzy. Płacił dobrowolnie, intercyzy nie macie więc budżet jest wspólny a jak chce niech idzie do sądu o swoją kasę gdzie zapewne jej nie dostanie.

Na bank bym się wyprowadziła i swoją psychikę doprowadziła do porządku:)

Powodzenia

Prayka napisał(a):

Ja nie wierzę, że takie rzeczy mogą się dziać w małżeństwie i przeszło mi przez głowę, że troll, brak znajomych na vitalii, brak wpisów...

Głupoty piszesz...Nie mam z kim pogadać powodowana wstydem i bezradnością a Ty zarzucasz mnie swoim brakiem wiary...dzięki...

yyy...
ale jak to nie znałaś męża od tej strony? a wcześniej nie było podobnych sytuacji?
mój narzeczony nigdy nie chce ode mnie pieniędzy. no chyba, że kupuję sobie jakieś pierdółki, kolczyki, podpaski, czy inne takie. ale za jedzenie zawsze płaci on, bo pracuje.
Jak i ja będę pracować, wynajmiemy kawalerkę i jakoś się będziemy dzielić ale nie wierzę, że krzyczałby mi po powrocie do domu, ze wydał 24 zł i mam mu 12 oddać :d
przecież to śmieszne w ogóle.
mówisz, że Ty Go nie rozliczasz, a niby czemu ??? A niby czemu na dziecko się nie dokłada?????? Sama je sobie zrobiłaś ????
 Widzę, że u Was sprawiedliwie to jest tylko "sprawiedliwie dla męża".
Po za tym  "córka Go nie lubi"  CO ????????? Pierwsze co mi przyszło na myśl, to to,  że On waszej córce robi jakąś krzywdę, o której Ty nie wiesz...... Pierwszy raz się spotykam, że małe dziecko nie lubi taty....
Przykro mi, że tkwisz w takim chorym związku.
Jeśli by mnie coś takiego spotkało, to  czym prędzej porozmawiałabym z JEGO rodzicami - prawdopodobnie przemówili by mu do rozumu, a jak nie - to na pewno sami by sie dokładali do wnuczki, bo by im wstyd było za syna.

I odłóż tą cholerną dumę na bok!!!!!!!!!! Poproś teściów o pomoc!!!!!!!!! 
Zostając z tym sama Zajedziesz się na śmierć

co do niezależności finansowej to bywa różnie. Też straciłam pracę i siedziałam z synkiem i było ok problemy się zaczęły jak wróciłam do pracy ale szybko się skończyło :) dodam że postawiłam ultimatum rozwodu, spędziliśmy osobno 3tyg. I dotarło

Co do dzieci zawsze lepiej by nie cierpiały i nie widziały takiej szopki. A córka nie ma kontaktu z ojcem to i tak reaguje na niego jakby go nie było

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.