Temat: Mąż = problem co robić?

 Witam muszę się was poradzić bo może miał ktoś podobnie i może mi jakoś pomóc. Jesteśmy ponad 7 lat po ślubie i od tego czasu jesteśmy prawie nie rozłączni. I tu zaczyna się problem. Ja bardzo kocham swojego męża, ale czasami potrzebuję od niego odetchnąć a on ciągle ze mną. Na zakupy, na spacer, do przedszkola, do kina, do restauracji dosłownie zawsze jesteśmy razem (teraz jest trochę inaczej bo jestem za granicą). Tak jest od zawsze i nieraz mu mówię, żeby poszedł ze znajomymi do papu czy gdzieś gdziekolwiek to w odpowiedzi zawsze jest tak samo- oki jak pójdziemy razem. Jak idę do koleżanki do dzwoni i się pyta kiedy wrócę i czy może po mnie nie wyjechać. Czuję się taka trochę osaczona przez niego, gdzie się nie odwrócę tam On. Tak więc zawsze wszystko robimy w trójkę, bo mamy jeszcze wspaniałego synka. Więc jak idziemy z małym to oki ja to rozumiem, choć czasem też bym chciała tylko z małym sobie samemu pójść. Jak mu o tym mówię to on się obraża i w ogóle robi mi wyrzuty, że nie chcę z nim iść i dlaczego nie możemy pójść razem. 
Rozmawiałam z nim już nie raz mówiłam mu, że musimy czasami od siebie odetchnąć i to nie oznacza, ze się nie kochamy czy coś w tym stylu. Tylko tak zwyczajnie. To on twierdzi, że On ode mnie odetchnąć nie musi i jest mu tak dobrze jak jest bo lubi spędzać ze mną czas. Tylko czy musimy ciągle wszystko robić razem?

Koleżanki mi mówią jaki ten twój mąż super ciągle razem spacerujecie i zawsze jesteście razem. Tylko mnie to ciągłe bycie razem już męczy. Niedługo wracam już na stałe do domku i wiem, że dalej tak będzie. Bo od ślubu nic się nie zmieniło?
Co mam robić?

silvie1971 napisał(a):

maz mojej kuzynki, o ktorym pisalam wczesniej, nawet do ginekologa z nia chodzi. I nie siedzi w poczekalni, tylko idzie razem z nia do gabinetu

o fak :P

pani ginekolog pewnie nieźle sobie myśli o takim pajacu.

silvie1971 napisał(a):

maz mojej kuzynki, o ktorym pisalam wczesniej, nawet do ginekologa z nia chodzi. I nie siedzi w poczekalni, tylko idzie razem z nia do gabinetu

Też mi się zdarzało, jak w ciąży byłam. Co w tym dziwnego?

A ostatnio synka zabrałam do ginkologa, bo nie miałam go z kim zostawić i też go do gabinetu zabrałam... 
kurcze ja bym nei wytrzymała chyba czegoś takiego

tienna napisał(a):

silvie1971 napisał(a):

maz mojej kuzynki, o ktorym pisalam wczesniej, nawet do ginekologa z nia chodzi. I nie siedzi w poczekalni, tylko idzie razem z nia do gabinetu
Też mi się zdarzało, jak w ciąży byłam. Co w tym dziwnego?A ostatnio synka zabrałam do ginkologa, bo nie miałam go z kim zostawić i też go do gabinetu zabrałam... 
to zupełnie co innego.
on chodzi z nia na kazda wizyte ginekologiczna od poczatku, czyli od 20 lat, dla mnie normalne to nie jest. Co innego ciaza, czy tak jak ty, dziecka nie mialas gdzie zostawic
Pasek wagi

silvie1971 napisał(a):

maz mojej kuzynki, o ktorym pisalam wczesniej, nawet do ginekologa z nia chodzi. I nie siedzi w poczekalni, tylko idzie razem z nia do gabinetu
O kurna nie mogę właśnie mi się przypomniało jak ostatnio byłam u ginekologa i oczywiście mój mąż jak zwykle ze mną. Mówię mu no nie przesadzaj poczekaj chociaż na dole i do gabinetu nie właź bo cię uduszę hehe. I wychodzę z gabinetu a tu siedzi mój rodzynek z 3 paniami w różnym wieku i gada, gada stoję jak wryta i tak patrzę ten mnie widzi i mówi a to moja żona właśnie. Puściłam buraka jak nie wiem co bo nie wiem o czym on tam z nimi gadał i masakra. Te Panie mi dzień dobry i pozdrowienia dla synka.

Nie chodzi ze mną jedynie do onkologa (bo mam pewne problemy)bo się tam boi, ale ja się też zawsze boję i akurat tam bym wolała iść z nim. A i na porodówce go nie było bo się bał, że zemdleje za to przez cały poród dzwonił mi telefon bo nie wyłączyłam aż pielęgniarka odebrała i się wydarła Ludzie kobieta tu rodzi a wy wydzwaniacie. Hehe

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.