Temat: 28 lat- czas na stabilizację?

Witam dziewczyny wieczorową porą :)

 nie będę zakładać nowego konta,żeby opisać swój problem. Napiszę w skrócie :) mam 28 lat,mieszkam z rodzicami,mam stałąpracę. Jestem obecnie w związku z dwuletnim stażem ( jak na spowiedzi ;) ). Ostatnio rozmawiam z moim M o stabilizacji- kupno działki i kredyt na budowę domu. Co się z tym wiąże pewnie w niedalekiej przyszłości M. mi się oświadczy. Umówiłam się z nim że w sobotę poważnie porozmawiamy. I można spytać- w czym problem??

Problem w tym,że mam wątpliwości...czy on jest dla mnie tą jedną jedyną osobą na całe życie? Kocham Go, ale nie jestem na 100% pewna. Nie wiem czy moje wątpliwości spowodowane są tym że za bardzo analizuję jego wady, zachowania, wszystko analizuję czy jest to spowodowane moim poprzednim związkiem- który trwał ponad 5 lat (i byłam 100% pewna że to ten jedyny ) i wszystko się posypało, nie będę opisywać, ale zakończenie tamtego związku kosztowało mnie wiele nerwów i pewnie odbiło się na moim światopoglądzie ws związków. Chociaż wiem i każdy to przyzna że druga miłość jest inna niż ta pierwsza.

I nie wiem co mam robić..M oczekuje ode mnie jakiś decyzji, ja też marzę aby być na swoim, ale nie jestem pewna czy jesteśmy sobie pisani. I mam już prawie 28 lat- marzę o domu,dzieciach...może ktoś ma jakieś doświadczenia w podejmowaniu takich decyzji?

pozdrawiam

to że nachodzą takie myśli to normalka... ale my kobiety często wyolbrzymiamy niektore rzeczy czepiając sie nawet najmniejszych wad swoich facetów... spójrz na jego zalety, na to jaki jest w stosunku do Ciebie, jakie ma plany na przyszlość, czy chce mieć dzieci i czy nadaje się na ojca. i przede wszystkim czy zawsze możesz na niego liczyć i czy go kochasz...
jak sobie przeanalizujesz wszystkie za i przeciw to powinno Ci być łatwiej... choć osobiście sądzę, że czasem faktycznie wymagamy nie wiadomo czego i czekamy na księcia na białym rumaku, na ideał... a ideałów nie ma. przeanalizuj sobie wasze wszystkie chwile spędzone razem-te dobre i te złe i jak go w nich oceniasz, no Ty go znasz najlepiej, taka prawda:)
dokladnie :) a z wiekiem księcia coraz trudniej znależć, i zdaję sobie sprawę też z palety moich wad ;) dzięki raz jeszcze,dobrej nocki
Jezeli masz watpliwosci i nie jestes na 100% pewna... sama sobie odpowiedzialas. Nie mowie, ze masz rezygnowac z marzen. Przede wszystkim to nie czas na pakowanie sie w kredyt i wspolna budowe domu. O slubie, dzieciach i zyciu rodzinnym to bedzie czas myslec jak bedziesz miala zwiazek o solidnych podstawach. Wszystkiego od razu nie da sie miec, jak bedziesz chciala to przyspieszyc to skonczysz jako rozwodka z dziecmi i kredytem, a tego nikomu nie zycze.

Maggie1985.0 napisał(a):

GreenlyEye- no właśnie, a jak obawy nigdy nie znikną? nie chcę mieszkać z rodzicami do 40 :/ i dziecko bym chciała mieć kolo 30-ki ;)


Przeciez nie musisz mieszkac z rodzicami do 40tki :) Mozesz rownie dobrze zamieszkac sama. jak tu ktoras z dziewczyn madrze napisala, lepiej poczekac z decyzja rok niz o jeden dzien za szybko wziac slub..choc z drugiej strony nie przesadzajmy; sa rozwody. A rozwod to nie dramat.
Jesli obawiasz sie malzenstwa, to byc moze mialas zle przyklady wsrod znajomych (rodzicow?), ale moge Ci powiedziec, ze jesli ludziom dobrze ze soba przed slubem, to po slubie nic sie nie zmienia (zakladajac ze zadne nie gralo komedii, oraz ze ze soba mieszkali - bo wspolne zycie mocno weryfikuje wyobrazenia o zyciu razem).
Masz racje nie jest latwo znalezc fajnego, wolnego faceta kolo 30tki, ale zapewniam Cie ze jest troche fajnych ok. 40-tki ;) (takich ktorzy NIE mieszkaja z rodzicami i nie maja zadnych defektow :) )

Trudno oprzec sie wrazeniu, ze nie do konca jestes zadowolona ze swojego zwiazku, a malzenstwo mialoby byc sposobem na wyrwanie sie z domu rodzicow i wprowadzenie zmiany w zyciu. Ale tylko po to zeby miec jakiegokolwiek meza, nie jest warto brac slubu.

Ja przed swoim slubem nie mialam zadnych obaw i do tej pory ze zdziwieniem slucham historii o trudnych kompromisach, ciezkiej pracy nad zwiazkiem , niewdziecznym mezu, praniu jego skarpet i klepaniu schabowego ;)
(Przeczytałam tylko pierwszy post.)

Jest kilka słów które wywołują u mnie drgawki i impulsywny odskok:
małżeństwo,
dzieci,
kredyt,
wspólnota.

Małżeństwo to wymóg społeczny. Nasza kultura jest monogamiczna, więc Ty też "musisz" (w sensie jest to silny wewnętrzny przymus zapewne wpojony we wczesnym dzieciństwie w domu rodzinnym). Istnieje -również wytworzona przez naszą kulturę- norma wymogu "ustatkowania się". Jeśli masz już 28 lat, to znaczy, że "powinnaś" się ustatkować (znów odwewnętrzny przymus, ale także i ten zewnętrzny- bo co ciocie na imieninach powiedzą?!)
Dzieci też "wypada" mieć, no bo jakże tak nie mieć?!
Kredyt... to słówko mówi samo za siebie.
No i wspólnota (z mężem) to kompromisy i wyrzeczenia.

Wg mnie kluczowe są te fragmenty:

"Kocham Go, ale nie jestem na 100% pewna. [...] wszystko analizuję czy jest to spowodowane moim poprzednim związkiem- który trwał ponad 5 lat (i byłam 100% pewna że to ten jedyny ) "

Ja bym NIE brała za męża osoby [miłości do] której nie jestem na 100% pewna.



Zamiast kredytow I budowy domu najpierw lepiej cos wynajac razem na pare miesiecy. Mieszkanie razem to duzy sprawdzian dla zwiazku, znam duzo par ktore niestety nie wytrzymaly ale jest tez kilka (w tym ja z moj narzeczony) ktorzy pokonali wszelakie problemy I sa nadal razem. Moze umowcie sie ze wrocicie do rozmowy o przyszlosci po powiedzmy pol roku mieszkania razem?

popieram! doskonały pomysł!
funnynickname to zazdroszcze takiego związku :) i donna.perfecta może rzeczywiście wynajem to jest rozwiązanie. dziękuje dziewczyny za odpowiedzi!
hmm..a może na poczatek lepszym rozwiązaniem było by zamieszkanie razem,,bez ślubu? wypróbowanie się w życiu codziennym? Moim zdaniem 28lat to wspaniały wiek/ja tez tyle mam:)/..i nie musisz się spieszyć ..do starości jeszcze daleko..
Oprócz tych powodów, które dziewczyny wymieniły jest jeszcze jeden bardzo ważny - nie można być egoistą.
To chyba jeden z najgorszych powódów jaki można mieć by za kogoś wychodzić - 'prawie 30 na karku, nie chcę być z rodzicami do końca życia'. To nie jest realistyczne, praktyczne podejście tylko zwyczajnie egoizm. Czemu masz ranić tego mężczyznę swoją niepewnością? Każdy zasługuje na kogoś kto będzie go kochał tak na 200% a nie tak o, z obawami. Lepiej daj sobie czas bo szkoda marnować życia na 'niepewne' związki. Wiem, że trudno kochać po takim długim związku jak 5 lat ale jest powiedzenie 'kochaj jakbyś nigdy nie był zraniony' i być może potrzebujesz więcej czasu by się czemuś totalnie oddać. 28 lat to dzisiaj jak 18. Nie rób tak jakbyś sama nie chciała żebyś ktoś z Tobą postąpił. Na pewno sama nie chciałabyś pewnego dnia usłyszeć 'wyszedłem za Ciebie bo się starzałem a Ty nie byłaś najgorsza, masz wady ale przecież każdy ma..'... To po prostu niefair.
P.S. czas na stabilizację jest nie dlatego, że ma się taki a taki wiek ale jak jest się właśnie pewnym na 110% że ma się partnera na życie i wie czego w życiu chce. Wtedy jest czas na stabilizację. 28 lat to żaden książkowy wyznacznik. Tutaj taka filozofia jest zwyczajnie sztucznym złym podejściem.
Nie dowiesz sie jak nie sprobujesz, zresztą tylko na łożu śmierci można stwierdzić czy to był ten jedyny czy nie bo zawsze może sie coś nieoczekiwanego w życiu stać

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.