- Dołączył: 2012-06-20
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 3836
5 stycznia 2013, 13:12
Zainspirowana jakimś pobocznym wątkiem na forum, chciałabym Was zapytać:
Jaki wpływ miały Wasze matki na samoakceptację? Co za tym idzie, na Wasze kompleksy?
Moja mama za czasów nastolatkowych zawsze mi mówiła, że trzeba być szczupłą, żeby znaleźć chłopaka, żeby być lubianą w szkole, żeby odnosić sukcesy w życiu. A grubi ludzie są nieszczęśliwi, nieakceptowani i gorsi. Chciała dla mnie dobrze, jestem w stanie ją zrozumieć, ale jest jednym z głównych powodów moich kompleksów. Tyle schudłam, a mam wrażenie, że nigdy nie zaakceptuje mojego wyglądu. Boję się, że jeśli kiedyś będę w ciąży, to nawet wtedy będzie komentowała mój wygląd. Kto czyta mój pamiętnik, zna pełny ogląd sytuacji.
Ja sama boję się, że przekażę moim dzieciom jakieś złe wzorce. Nie chcę tego najbardziej na świecie, ale mam chory stosunek do jedzenia i sama nie wiem, czy będę w stanie dać im taki zdrowy stosunek.
Jak to jest u Was? Czy Wasze relacje z matkami są zaburzone przez Waszą wagę, Wasze kompleksy?
5 stycznia 2013, 13:14
moja matka sama jest otyła i roztyła mnie i moją siostrę jak świnie, gdy byłyśmy dziećmi. nawet nie jak prosiaki tylko jak świnie. i do tej pory chodzi i gada głupoty, że grube dziewczyny też się podobają i są seksowne, bo sama za siebie wziąć się nie ma siły.
Edytowany przez KtoPytaNieBladzi 5 stycznia 2013, 13:14
- Dołączył: 2012-11-09
- Miasto: Nowy Sącz
- Liczba postów: 912
5 stycznia 2013, 13:18
Moja mama z jednej strony zawsze mi powtarzała, że muszę uważać bo mam tendencję do tycia, jak byłam starsza to otwarcie mi mówiła, że powinnam schudnąć, ale z drugiej strony, kiedy zaczynałam się odchudzać, śmiała się i pytała po co mi to odchudzanie...
Edytowany przez ikksu 5 stycznia 2013, 13:40
- Dołączył: 2011-03-08
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 7666
5 stycznia 2013, 13:18
Moja mama także nie należy do szczupłych, ale nigdy nic mi o tym nie mówiła.
Starała się mnie wspierać w odchudzaniu - wszystkie kobiety w naszej rodzinie są otyłe, a ja mogę temu jeszcze zapobiec.
- Dołączył: 2011-05-26
- Miasto: Kraków
- Liczba postów: 1185
5 stycznia 2013, 13:20
moja mama zawsze mi powtarzała, że wygląd nie ma znaczenia (chociaż jako nastolatka należałam do tych baaaardzo szczupłych - 170cm wzrostu i 48kg wagi). zdobyć świat można tylko mocnym charakterem, dobrymi kontaktami z ludźmi i pomocną dłonią. a to czy masz nadwagę, czy jesteś chuda nie ma żadnego znaczenia.
- Dołączył: 2013-01-02
- Miasto: Glasgow
- Liczba postów: 8064
5 stycznia 2013, 13:21
Moja mama nigdy w sumie o moją figurę jakoś specjalnie nie dbała, nadal często kupuje słodycze.
Twierdzi, że moja nadwaga, z której niedawno wyszłam to tylko "krągłości", z czym oczywiście się nie zgadzam.
Wzięłam się za siebie, to mówi mi, że jestem już chuda, a nadal mam trochę tłuszczu.
Edytowany przez CrunchyP0rn 5 stycznia 2013, 13:21
- Dołączył: 2007-08-28
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12398
5 stycznia 2013, 13:29
Moja zawsze mi powtarzala i walkowala , ze jestem szczupla i sliczna dla niej i w ogole dla wszystkich. Tak jest do dzisiaj. W ogole mam super mame, zawsze stoi za mnie murem, wszystko co robi robi z mysla o mnie. Nie moge zlego slowa powiedziec. Duzo mi pomogla.
- Dołączył: 2012-06-20
- Miasto: Miasteczko
- Liczba postów: 3836
5 stycznia 2013, 13:31
Mandaryneczka napisał(a):
Moja zawsze mi powtarzala i walkowala , ze jestem szczupla i sliczna dla niej i w ogole dla wszystkich. Tak jest do dzisiaj. W ogole mam super mame, zawsze stoi za mnie murem, wszystko co robi robi z mysla o mnie. Nie moge zlego slowa powiedziec. Duzo mi pomogla.
Nie masz pojęcia, jak Ci zazdroszczę! Ja też kocham swoją mamę, ale...
No właśnie, ale.
5 stycznia 2013, 13:34
Moja mama i babcia zawsze dobrze wyglądały, nawet teraz, kiedy lata mijają, trzymają się świetnie i tylko pozazdrościć. Ja zawsze byłam inna niż reszta rodziny - przede wszystkim o wiele wyższa i, co za tym idzie, cięższa. Nigdy nie czułam się przy nich wystarczająco kobieco i delikatnie. Moja rodzina jest specyficzna, każdy z nas jest silną indywidualnością i cholerykiem
Jeśli chodzi o jakieś "teksty", to kładziono u mnie presję wyłącznie na naukę, jednak gdy przez przyśpieszony okres dojrzewania bardzo przytyłam, zaczęłam też słyszeć przytyki. Schudłam 26 kg, miałam już niedowagę i zaczęło się w drugą stronę - pilnowanie przy jedzeniu, grożenie psychiatrą itp.. 5 lat zmagam się z epizodami bulimii i chudnięciem, i tyciem na zmianę. Obecnie słyszę, że wyglądam dobrze, ale sama nie mogę się znieść przez poczucie bycia nie dość dobrą.
Nie mogłabym szczerze powiedzieć, że, pomijając przytyki (głównie ze strony starszego rodzeństwa), ktokolwiek z rodziny był dla mnie bardzo ostry w kwestii wyglądu, to przez bycie inną zawsze czuję się przy nich jak "godzilla", a to już mocno odbija się na mojej psychice
5 stycznia 2013, 13:35
moja matka była całe życie dzielną zaradna kobietą. To,co się z nią stało po przeprowadzce za granicę to przerasta ludzkie pojęcie.Normalnie niebo a ziemia.
Edytowany przez Hebe34 5 stycznia 2013, 13:35