Temat: Czy da się to jeszcze naprawić?

Mam 17 lat. Z mojego pierwszego w życiu sylwestra mieli mnie odebrać rodzice (mieszkam poza miastem, tłumaczyłam, że naprawdę nie muszą mnie zawozić, ale i tak to zrobili). Miałam być o 1:30. Wiedziałam, że muszę być punktualnie, ponieważ kilka razy zdarzyło mi się już spóźnić - maksymalnie 10 minut - i rodzice byli na mnie wściekli, więc tym razem naprawdę chcialam tego uniknąć. Zaczęłam się zbierać o 1:15. I tak jakoś wyszlo, że przyjaciele mnie zatrzymali dłużej (mówilam im z milion razy, że naprawdę muszę lecieć, ale po prostu nie dało się wyjść). Byłam o 1:50, ojczym zaczął drzeć ryja, że g*wno go obchodzi to, że nie mam 2 lat, że nikt mnie nie przywiązał do krzesła. Że skoro go nie szanuję, to już nigdy mnie nigdzie nie odwiezie. Mimo tego, że go przepraszałam, mówiłam, że zaczęłam się zbierać 15 min. wcześniej, nie zmienił zdania.

Matka zachowała się tak samo. Obiecała, że już nigdy mnie nie puści, że dopóki tu mieszkam, będę robić tylko to, co mi każe, że skoro nie potrafię powiedzieć ,,nie", to znaczy, że nie nadaję się do tego, żeby spotykać się z innymi ludźmi. Dodała jeszcze: ,,Ale to nie jest tak, że sama będziesz sobie jeździć, dokąd ci się zachce, nie pozwole ci juz ani razu nigdzie wyjść, dopoki tu mieszkasz."

Wczoraj matka mówiła to samo, że się na mnie zawiodła, że zepsułam cały dzień, że sama do tego doprowadziłam. Zapytałam, co mam jeszcze zrobić, żeby mi wybaczyli, skoro nie przyjmują moich przeprosin i wyjaśnień. Powiedziała, że nie wie. Zapytałam też, dlaczego traktuje mnie tak, jakbym to ja sama chciała przyjść 20 min. za późno, a dobrze wie, że tak nie było, ze chciałam być punktualnie i zrobiłam, co mogłam. Dalej gadała, że to wyłacznie moja wina itd.

Wczoraj powiedziała ,,ale nie ma co robić afery, możesz się normalnie odzywać, po prostu juz nie będziemy cię wozić". Nie skorzystałam z tej propozycji: nie zamierzam udawać, że wszystko jest w porządku, skoro zabroniła mi tego mimo, że nie była to tylko moja wina, choć dobrze wie, że spotkania znaczą dla mnie więcej niż dla innych osób w moim wieku - przez parę lat nie miałam przyjaciół, nigdzie nie wychodziłam. Jak może mi to wszystko teraz zabrać?

Tak, wiem, jestem niepełnoletnia, a matka ma nade mną pełnię władzy i może ze mną robić, co tylko chce, zabronić wszystkiego. Ma do tego prawo, ale gdyby mnie kochała, nie traktowałaby mnie w ten sposób.Jak mam dalej ją szanować i mieć do niej zaufanie?

Czy mogę coś zrobić, żeby w końcu mnie posłuchali i cofnęli swoj zakaz?

 

Wiem, że mój problem jest śmieszny i dziecinny, ale musiałam to z siebie wyrzucic. Sytuacja w domu jest coraz gorsza, mam wrażenie, że jeszcze chwila i nie wytrzymam.

czarnadot napisał(a):

Big.Challenge napisał(a):

Myśl co chcesz, ale twoi rodzice mają rację. Wiesz co to asertywność? Przecież cię tam nie zatrzymali na siłę. Mówisz, że musisz iść i idziesz. Tak się buduje zaufanie.I tak- TO JEST TWOJA WINA. Zachowujesz się jak kompletny dzieciak, skoro tego nie rozumiesz i zwalasz winę na znajomych, że cię zatrzymali...
jestem matka ale tez pracuje z  nastolatkami i naprawde nusisz popracowac nad swoja asertywnoscia. sytuacja ma dwa aspekty jeden ze nie dotrzymalas slowa i zawiodlas rodzicow ( mysle ze rozpaczliwie chca ci ufac zeby miec poczucie ze jestes bezpieczna ) a drugi to ze spoznilas sie tylko 20 min. co nie jest jeszcze wielkim spoznieniem. twoje tlumaczenia mnie jako rodzica tez by nie przekonaly bo nie widzisz w sytuacji swojej winy, wiec niczego sie nie nauczysz z tej sytacji. jeszcze jedno, jesli nie potrafilas wyjsc chociaz chcialas to co bedzie jesli nie bedziesz potrafila odmowic czegos bardziej niepokojacego?? to prawdziwe zmarwienie rodzicow...


zgadzam sie z wypowiedzią
Pasek wagi

Big.Challenge napisał(a):

Myśl co chcesz, ale twoi rodzice mają rację. Wiesz co to asertywność? Przecież cię tam nie zatrzymali na siłę. Mówisz, że musisz iść i idziesz. Tak się buduje zaufanie.I tak- TO JEST TWOJA WINA. Zachowujesz się jak kompletny dzieciak, skoro tego nie rozumiesz i zwalasz winę na znajomych, że cię zatrzymali...


Nie wiem co Ci poradzić, ale może opowiem jak było u mnie. 17stka strzeliła (urodziny w styczniu), liczyłam, że mama zacznie mnie puszczać bo moi znajomi od 2 lat non stop gdzieś jeżdżą, przez pierwsze pół roku - nic, największy klub w okolicy, gdzie jeździ najwięcej moich znajomych - zakaz, bo moje rodzeństwo zrobiło mu niefajną opinię.
Także w czerwcu wybłagałam dosłownie ten klub, po ok. 10 razach namowy, później znowu ok. 10 namów i w sierpniu mnie puściła, ale zaczął się rok szkolny i zero, koniec, ale widzę, że trochę teraz zaczyna się uginać, w końcu za 3,5 tyg będę miała 18lat. 
Mówi żebym wracała w miarę wcześnie, ale przed 2-3 nie wracam, na ogół śpi, więc już jej bez różnicy o której. Z sylwestra wróciłam od koleżanki o 5:30, żadnych problemów.
Sama mówi mi, że 18 lat wcale nie oznacza dorosłości, ale wie, że to nie fair trzymać mnie cały czas pod kluczem. Myślę, że w końcu i Twoja się ugnie, długo Ci zostało do 18stki?
Twoja wina, że nie dotrzymałaś słowa- zgadzam się ze wszystkimi, którzy tak napisali- a s e r t y w n o ś ć, rodzice muszą być konsekwentni, bo inaczej dzieci włażą im na głowę;

w tych czasach wcale im się nie dziwię, boją się o Ciebie, jak będziesz rodzicem, to przekonasz się, co to znaczy "puścić" nastolatkę na imprezę...


Ja w twoim wieku pojechałam na sylwestra 3 dniowego do znajomej do domu z chłopakiem i przyjaciółką. Wiem, że rodzice są często absurdalni i nic na to nie poradzisz najlepiej przemilczeć i  z czasem się to zmieni ;) Jak to się mówi "czas leczy rany"
Nie przepraszaj bo to nic nie da już , a to że się spóźniłaś to faktycznie lipa i z tym zaje......

sylwka128 napisał(a):

Długo Ci zostało do 18stki?

około roku.

Grian napisał(a):

w tych czasach wcale im się nie dziwię, boją się o Ciebie, jak będziesz rodzicem, to przekonasz się, co to znaczy "puścić" nastolatkę na imprezę...

Nie było czego. Nie było alkoholu, narkotykow, papierosów, niczego. To bardzo spokojni ludzie, rodzice ich znają i dobrze o tym wiedzieli.

A Ty jestes moze jedynaczką??
20 min. to jest jeszcze granica przyzwoitości zważając na fakt, że wiedzieli gdzie jesteś, z kim i że prawdopodobnie miałaś przy sobie telefon, więc zawsze mogli do Ciebie zadzwonić, czy wszystko w porządku czy coś, poza tym 17 lat to już prawie próg pełnoletności.
Nie wiem co Ci napisać dla mnie to trochę niepojęte, żeby nie odzywać się 2 tygodnie do córki tylko dlatego, ze spóźniła się 10 min.
Pasek wagi

słcuhaj powiem ci tak: po pierwsze odzywaj sie normalnie bo nie robiac tego pogarszasz sytuacje. po drugie przestan mowic, ze to nie twoja wina, bo jednak byla twoja. po trzceie rodzicom na pewno przejdzie za jakis czas, etraz poki akcja jest swieza to sa tacy źle, potem im przejdzie, ale o ile sie bedziesz zachowywala normalnie. I moze i nie beda cie wozic ale wypuszczac z domu tak. 

Dla mnie choree jest zeby robic taka afere po 15 minutach, ale no dobra, sa jacy sa, nic nie poardzisz. a jesli by kiedys cie zawieźli jednak gdzies to bądź przed czasem.

Pasek wagi
Z jednej strony to tylko 20 min, ale myślę, że tu nie chodzi o to, czy spóźniłaś się te 20 min czy 2h. Twoim rodzicom chodzi o to, że obiecałaś im, że się nie spóźnisz, bo to nie była pierwsza taka sytuacja, a mimo to nie potrafiłaś dotrzymać danego słowa. I to jest tylko i wyłącznie Twoja wina- po prostu nie potrafiłaś odmówić, a to zależało wyłącznie od Ciebie. Nie było żadnego wypadku, pożaru czy innej nagłej sytuacji. Po prostu- postanowiłaś olać swoich rodziców i zostać ze znajomymi. Jeśli masz problemy z asertywnością to popracuj nad tym, bo w dorosłym życiu będziesz stać przed trudniejszymi wyborami, poza tym zastanów się co było ważniejsze- słowo dane rodzicom(którzy pewnie się martwili) czy znajomi.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.