- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
2 stycznia 2013, 14:36
Mam 17 lat. Z mojego pierwszego w życiu sylwestra mieli mnie odebrać rodzice (mieszkam poza miastem, tłumaczyłam, że naprawdę nie muszą mnie zawozić, ale i tak to zrobili). Miałam być o 1:30. Wiedziałam, że muszę być punktualnie, ponieważ kilka razy zdarzyło mi się już spóźnić - maksymalnie 10 minut - i rodzice byli na mnie wściekli, więc tym razem naprawdę chcialam tego uniknąć. Zaczęłam się zbierać o 1:15. I tak jakoś wyszlo, że przyjaciele mnie zatrzymali dłużej (mówilam im z milion razy, że naprawdę muszę lecieć, ale po prostu nie dało się wyjść). Byłam o 1:50, ojczym zaczął drzeć ryja, że g*wno go obchodzi to, że nie mam 2 lat, że nikt mnie nie przywiązał do krzesła. Że skoro go nie szanuję, to już nigdy mnie nigdzie nie odwiezie. Mimo tego, że go przepraszałam, mówiłam, że zaczęłam się zbierać 15 min. wcześniej, nie zmienił zdania.
Matka zachowała się tak samo. Obiecała, że już nigdy mnie nie puści, że dopóki tu mieszkam, będę robić tylko to, co mi każe, że skoro nie potrafię powiedzieć ,,nie", to znaczy, że nie nadaję się do tego, żeby spotykać się z innymi ludźmi. Dodała jeszcze: ,,Ale to nie jest tak, że sama będziesz sobie jeździć, dokąd ci się zachce, nie pozwole ci juz ani razu nigdzie wyjść, dopoki tu mieszkasz."
Wczoraj matka mówiła to samo, że się na mnie zawiodła, że zepsułam cały dzień, że sama do tego doprowadziłam. Zapytałam, co mam jeszcze zrobić, żeby mi wybaczyli, skoro nie przyjmują moich przeprosin i wyjaśnień. Powiedziała, że nie wie. Zapytałam też, dlaczego traktuje mnie tak, jakbym to ja sama chciała przyjść 20 min. za późno, a dobrze wie, że tak nie było, ze chciałam być punktualnie i zrobiłam, co mogłam. Dalej gadała, że to wyłacznie moja wina itd.
Wczoraj powiedziała ,,ale nie ma co robić afery, możesz się normalnie odzywać, po prostu juz nie będziemy cię wozić". Nie skorzystałam z tej propozycji: nie zamierzam udawać, że wszystko jest w porządku, skoro zabroniła mi tego mimo, że nie była to tylko moja wina, choć dobrze wie, że spotkania znaczą dla mnie więcej niż dla innych osób w moim wieku - przez parę lat nie miałam przyjaciół, nigdzie nie wychodziłam. Jak może mi to wszystko teraz zabrać?
Tak, wiem, jestem niepełnoletnia, a matka ma nade mną pełnię władzy i może ze mną robić, co tylko chce, zabronić wszystkiego. Ma do tego prawo, ale gdyby mnie kochała, nie traktowałaby mnie w ten sposób.Jak mam dalej ją szanować i mieć do niej zaufanie?
Czy mogę coś zrobić, żeby w końcu mnie posłuchali i cofnęli swoj zakaz?
Wiem, że mój problem jest śmieszny i dziecinny, ale musiałam to z siebie wyrzucic. Sytuacja w domu jest coraz gorsza, mam wrażenie, że jeszcze chwila i nie wytrzymam.
Edytowany przez Julia15 2 stycznia 2013, 14:45
2 stycznia 2013, 14:38
2 stycznia 2013, 14:40
2 stycznia 2013, 14:41
2 stycznia 2013, 14:42
chociaż w sumie to skoro nie masz kary, tylko musisz sama jeździć to nie jest jakiś wielki problem...?
właśnie o to chodzi, że mam. Cytuję matkę: ,,ale to nie jest tak, że sama będziesz sobie jeździć, dokąd ci się zachce, nie pozwole ci juz ani razu, dopoki tu mieszkasz."
PS Ta 1:30 i tak była wybłagana i wyproszona... Wiem, że to brzmi absurdalnie, ale tak było.
2 stycznia 2013, 14:45
2 stycznia 2013, 14:45
2 stycznia 2013, 14:46
2 stycznia 2013, 14:48
wcześniej się już spóźniałaś może gdyby nie dochodziło do takich sytuacji to by darzyli Ciebie większym zaufaniem i pozwalali na więcej .
Spóźniałam się, ale tak jak psałam - nigdy nie więcej niż 10 min. i nie za każdym razem.
2 stycznia 2013, 14:48
aa no to słabo.to znaczy, moim zdaniem też jakbyś chciała, naprawdę to byś wyszła wcześniej, a nie dała się trzymać znajomym. ale z drugiej strony, 20 minut spóźnienia w sylwestra to co to za powód do afery... tym bardziej, że nie jesteś w podstawówce ani (z tego co napisałaś przynajmniej) nie ćpasz, nie sprawiasz jakichś problemów wychowawczych, żeby dostawać taką bure za takie spóźnienie...