- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
13 grudnia 2012, 10:17
Mam wspaniałego faceta. Przystojny, dobry, zrobi dla mnie wszystko. Typ jak z komedii romantycznej. Znamy się 6 lat. Razem jesteśmy 2 i pół. Od 4 miesięcy zastanawiam się czy powinniśmy się rozstać.
On niemal ideał. Cierpliwy, kochający, akceptujący wszystkie moje wady. Ja choleryczka, szukająca miliona zajęć na minutę. Szybko się złoszczę ale i szybko mi przechodzi.
Para niemal perfekcyjnie dobrana na zasadzie przeciwieństw. Ale obecnie nie wyobrażam sobie jak miałby wyglądać nasz związek za kilka lat. Nie wiem czy to nadal miłość czy już tylko przyjaźń i przyzwyczajenie.
Wiem, że on akceptuje mnie taką jaką jestem, ale nie wiem czy ja potrafię zaakceptować to, że mamy inne podejście do życia- ja biorę byka za rogi, on raczej nie wierzy we własne siły. Ja skończyłam studia, robię podyplomówkę, mam tymczasowa prace, zaczynam wymarzony staż. On po raz kolejny powtarza rok, bezskutecznie szuka pracy, nie może skończyć kursu który rozpoczął na początku maja. Mimo że spędzamy ze sobą dużo czasu, niby rozumiemy się bez słów, nie mamy żadnej wspólnej pasji. Mamy nieco inne poglądy dotyczące religii. Ja nie trawię jego znajomych.
Próbowałam z nim rozmawiać na temat naszego związku i obecnej sytuacji życiowej, motywować go, podsyłać szkolenia o samorozwoju, ale on jest introwertykiem, nie potrafi się uzewnętrzniać i rozmawiać o problemach. Wspieram go finansowo i wiem że nie mogę w takiej sytuacji zostawić. Boję się, że jeśli się rozstaniemy on będzie jeszcze bardziej niedowartościowany. Z drugiej strony nie mogę być zawsze motywatorem w związku. A z trzeciej boję się że nie spotkam już tak dobrego faceta a wszystko to jakieś moje widzimisię.
Wiem tez, że nie umiem zrezygnować z rozwijania siebie, choć przez czas trwania związku mocno to zaniedbałam.
Czy warto jeszcze próbować tez związek? Jeśli tak to w jaki sposób?
13 grudnia 2012, 17:52
13 grudnia 2012, 18:16
13 grudnia 2012, 18:21
13 grudnia 2012, 18:46
13 grudnia 2012, 18:48
Może się mylę, ale mam wrażenie, że na siłę szukasz jakiś argumentów żeby ten związek zakończyć. Nie zrozum mnie źle, ale te różne podejścia do życia, wcale nie warunkują powodzenia związku. Fakt, może Cię niepokoić jego podejście i zahamowania w szukaniu pracy, to rozumiem. Ale cała reszta to już są jakieś argumenty "na siłę". Nie trawisz jego znajomych? To są jego znajomi, nie masz obowiązku ich lubić ani się z nimi spotykać. Kwestie religii? Mogłaś skonkretyzować, bo może tu chodzić o zwykłe dyskusyjne potyczki, albo o sprawy poważniejsze - typu wychowanie ewentualnych przyszłych potomków ;) No i czy jego postawa w jakikolwiek sposób przeszkadza Ci w samorealizacji?
13 grudnia 2012, 19:01
Dokladnie!Może się mylę, ale mam wrażenie, że na siłę szukasz jakiś argumentów żeby ten związek zakończyć. Nie zrozum mnie źle, ale te różne podejścia do życia, wcale nie warunkują powodzenia związku. Fakt, może Cię niepokoić jego podejście i zahamowania w szukaniu pracy, to rozumiem. Ale cała reszta to już są jakieś argumenty "na siłę". Nie trawisz jego znajomych? To są jego znajomi, nie masz obowiązku ich lubić ani się z nimi spotykać. Kwestie religii? Mogłaś skonkretyzować, bo może tu chodzić o zwykłe dyskusyjne potyczki, albo o sprawy poważniejsze - typu wychowanie ewentualnych przyszłych potomków ;) No i czy jego postawa w jakikolwiek sposób przeszkadza Ci w samorealizacji?
13 grudnia 2012, 19:09
Nie, Twój facet to po prostu odrębny egzemplarz, które wyższe wnioski nie interesują. Masz introweryka, a tacy zazwyczaj nie przyzwyczajeni do mówienia gorzej uczą się języków obcych i nie lubią zwyklw przysiąść przy stole i pogadać o czymś sensownym.Ja lubię sobie pogadać filozoficznie o wszystkim ( w miare rosądku) ale mam wrażenia ze on sie w ogole nad takimi sprawami nie zastanawia. Nie wiem czy to wynika z tego ze jest facetem czy dlatego ze jest taki jaki jest.
13 grudnia 2012, 19:43
13 grudnia 2012, 19:50
Tu akurat sę nie zgodzę, myślę żę wyjaśniłam to odpowiadając na inne komentarze, ale powtórzę, nie chcę go zostawiać. Ale nie wiem też, czy to co jest między nami jest tym czego szukałam. A 'czynniki zewnętrzne' są jakby dokładką do tych wątpliwości.Dokladnie!Może się mylę, ale mam wrażenie, że na siłę szukasz jakiś argumentów żeby ten związek zakończyć. Nie zrozum mnie źle, ale te różne podejścia do życia, wcale nie warunkują powodzenia związku. Fakt, może Cię niepokoić jego podejście i zahamowania w szukaniu pracy, to rozumiem. Ale cała reszta to już są jakieś argumenty "na siłę". Nie trawisz jego znajomych? To są jego znajomi, nie masz obowiązku ich lubić ani się z nimi spotykać. Kwestie religii? Mogłaś skonkretyzować, bo może tu chodzić o zwykłe dyskusyjne potyczki, albo o sprawy poważniejsze - typu wychowanie ewentualnych przyszłych potomków ;) No i czy jego postawa w jakikolwiek sposób przeszkadza Ci w samorealizacji?
Edytowany przez Czarnamania 13 grudnia 2012, 19:55
13 grudnia 2012, 19:59
Miłość-sryłość. W d*** się poprzewracało. Za dużo filmów co niektóre oglądają. Związek to nie jest nieustannie paląca się miłością. Partner powinien być przyjacielem, towarzyszem oraz wzbudzać w nas pożądanie- nie mylić z miłością.Masz faceta, jak sama piszesz, idealnego. A jeśli Ci czegoś brakuje, zostaw go i szukaj księcia na białym rumaku. Na pewno jego przyszła partnerka będzie Ci za to wdzięczna.