Temat: Problem z facetem (przyszlosc)

Nie wiem co mam myslec o moim zwiazku, szczegolnie o przyszlosci mojej i moego faceta.

Wczoraj poechalismy naa zakupy aby kupic jedzenie na nastepne dni. Przed tym ustalilismy co bedziemy jedli. Wrocilismy zaczelam robic ciasteczka, moj facet stokl lampe i pojechalismy znowu na zakupy. Wrocilismy  do domu stierdzilismy, ze czegos zapomnielismy, ale nikomu z nas nie chcialo sie przejsc pare krokow do Rossmanna. Poszlismy razem, facet czekal przed, a ja jeszcze kupilam sobie pare kosmetykow. Wyszlam - okazalo sie ze juz poszedl do domu. Przyszlam, chcialam sie napic. Widze jak on wlancza telewizor, bierze piwo i oglada. Do mnie mowi czy nie chce wyjac zakupy (z tych wczesniejczych zakupow)z mojej torby i czy nie chce zaczac robic cos do jedzenia.

Wkurzylam sie i mu powiedzialam, ze moglby to samzrobic a nie mi mowic, bo chcialam wczesnie wyjac zakupy, ale on chcial szybko isc do Rossmanna. Byl jeszcze pare minut wczesnie niz ja i przeciez sam moglby wyjac a nie mi mowic, juz nawet nie mowiac o zrobieniu kolacjii.

On powiedzial, ze pomysl na kolacje byl moj i a powinnam to zrobic. Na dodatek mowil, ze co to za problem zrobic to (o mnie)-akurat to nie bylo nic pracochlonnego, ale problem jest taki, ze on w okresie 5lat kiedy jestemy razem nigdy nic nie zrobil tak od siebie zawsze tylko czeka na mnie. Ja powiedzialam, ze ak to jest takie proste to niech sam zrobi, bo jeszcze nigdy nic nie zrobil. On na to, ze co ma przyjsc z pracy i jeszcze robic dla mnie obiad !?!?! (nie wspomne ze wczoraj byla sobota)

No sry, ale rece mi opadaja. To jak ja bede pracowala (teraz studjuje) to tez mam przyjsc z pracy i powiedziec, ze nie robie nic do jedzenia bo bylam w pracy ?!?! Na dodatek on powiedzial, ze nie musze gotowac i jakby wiedzial, ze nie chce co by sobie kupil cos np. pizze.

Drugi problem to taki, ze on duzo kasy wydaje wlasnie tak KFC, Mc Donald i takie rzeczy. Wczoraj bylismy w KFC - wydalismy ok. 20 euro, niecaly tydzien temu tez gdzies. Moim zdaniem szoda kasy na takie cos (sama mu powiedzialam, ze za to moglibysmy zrobic zakupy na caly tydzien) i zdrowia przeciez tez. On zawsze placi, ale wiadomo, ze jak kiedys bedziemy razem meiszkali i razem zarabiali to jednak chcemy pozniej cos kupic np. dom i to sie tak mowi ale jak sie co tydzien tyle wydaje to to sie sumuje.

Ogolnie nie wiem co robic. Chodzi o to, ze wkurza mnie, ze moj facet pracuje tak dlugo od 9-19 (w tym nadgodziny ktore nie sa platne). Mam wrazenie, ze on potrzebuje jakas kobiete ktora bedzie za nim chodzila sprzatala, gotowala itp, bo jak powiedzial nie jest jego ambicja gotowanie, do sprzatania tez sie nie krzata (no chyba, ze ja sprzatam razem z nim, ale sam nic nie zrobi jak mnie nie ma), w domu tez nic nie umie..Wiadomo ja tez nie jestem jakas idealna, szczerze mowiac nie lubie sprzatac, ale wydaje mi sie ze mozna pojsc ze mna na kompromisy. Na dodatek fajnie by bylo gdyby cos zrobil od siebie w przeciagu tych 5 lat - ugotowal czy posprzatal, a nie tylko razem, razem czy tylko ja. Czasami przeicez moge ja jednego dnia posprzatac a drugiego on czy cos. Nie mowie juz o kwiatkach czy innych prezentach, bo tego tez nigdy nie bylo :/

Niby mowi, ze on zarabia i pracuje dlugo i rozumiem to, ale ja tez studiuje (dojezdzam jeszcze w sumie 3 godziny dziennie) i w te studia musze naprawde wlozyc duzo pracy. On nawet ostatnio stiwerdzil, ze powinnam wszystko sama sprzatac, bo on pracuje, ale ze ja zrobilam awanture i sie nie zgodzilam to, wiec ustalislismy ze bedziemy razem sprzatac.

 

Widze jak on wlancza telewizor, bierze - wrrr  WŁĄCZA ! NIE MASZ CHYBA W DOMU WŁANCZNIKÓW TYLKO WŁĄCZNIKI ....  A co do faceta to chyba nie liczysz ze ci powiemy co masz robic ?
Podaj, przynieś, pozamiataj...nigdy w życiu nie pakowałabym się w taki związek. Potem dzieci, dom, praca a książę będzie piweczko popijał. Dla mnie to toksyczny związek, albo teraz się obudzi albo nigdy.  
Napisałaś tak, że na prawdę musiałam sporo wysiłku włożyć w to, żeby cokolwiek zrozumieć, to po pierwsze.
Po drugie, zacznij z nim rozmawiać. Jesteście razem 5 lat, a mam wrażenie, że konwersacja leży. Jedno tylko się wytrząsa nad drugim, przynajmniej z tego co piszesz. Nie ustalacie nic a później są nieporozumienia.
Usiądźcie i na spokojnie porozmawiajcie, czego każde oczekuje od związku, skoro po 5 latach jeszcze się nie rozgryźliście.

.Barbie. napisał(a):

Podaj, przynieś, pozamiataj...nigdy w życiu nie pakowałabym się w taki związek. Potem dzieci, dom, praca a książę będzie piweczko popijał. Dla mnie to toksyczny związek, albo teraz się obudzi albo nigdy.  


to zalezy co kto lubi, ja ciągle narzeczonemu powtarzam ze musi awansować bo ja chcę siedzieć w domku sprzątać gotowac piec ciasteczka itd :) Więc nie ma co generalizowac że to złe :) wiele bym dała żeby nie pracowac siedzie w domu i zajmowac się dziećmi i domem ;)
Nigdy nie mogłabym być w związku z osobą, która się tak zachowuje... Skoro jesteście razem, to dzielicie się obowiązkami tak, żebyście byli zadowoleni i nie czuli się nimi zbyt obciążeni. Nie może być tak, że facet przychodzi do domu, otwiera piwo i żąda obiadu, to nie lata 50-te. Jeśli chcesz z nim być, musisz bardzo otwarcie porozmawiać o tym, że takie zachowanie jest niedopuszczalne.

monika20monika napisał(a):

Widze jak on wlancza telewizor, bierze - wrrr  WŁĄCZA ! NIE MASZ CHYBA W DOMU WŁANCZNIKÓW TYLKO WŁĄCZNIKI ....  A co do faceta to chyba nie liczysz ze ci powiemy co masz robic ?

Czyli nie tylko mnie to gryzie w oczy.. 
Dziwi mnie to, ludzie są ze sobą 5 lat i jeszcze takie kwestie są niedociągnięte..
A co, przez te kilka lat wcześniej nie przeszkadzało Ci to autorko, że on się tak zachowuje, czy po prostu nagle coś go olśniło i chce być traktowany jak książę ;)?

monika20monika napisał(a):

.Barbie. napisał(a):

Podaj, przynieś, pozamiataj...nigdy w życiu nie pakowałabym się w taki związek. Potem dzieci, dom, praca a książę będzie piweczko popijał. Dla mnie to toksyczny związek, albo teraz się obudzi albo nigdy.  
to zalezy co kto lubi, ja ciągle narzeczonemu powtarzam ze musi awansować bo ja chcę siedzieć w domku sprzątać gotowac piec ciasteczka itd :) Więc nie ma co generalizowac że to złe :) wiele bym dała żeby nie pracowac siedzie w domu i zajmowac się dziećmi i domem ;)

No i tu się podpinam pod Twoje słowa.
Chyba taka typowa kura domowa ze mnie, bo nic nie daje mi takiego szczęścia jak możliwość dbania o dom, rodzinę, stwarzanie takiej swojskiej, domowej atmosfery.. czyli to, czego w moim rodzinnym domu niestety brakuje ;)

amarsoaador napisał(a):

monika20monika napisał(a):

.Barbie. napisał(a):

Podaj, przynieś, pozamiataj...nigdy w życiu nie pakowałabym się w taki związek. Potem dzieci, dom, praca a książę będzie piweczko popijał. Dla mnie to toksyczny związek, albo teraz się obudzi albo nigdy.  
to zalezy co kto lubi, ja ciągle narzeczonemu powtarzam ze musi awansować bo ja chcę siedzieć w domku sprzątać gotowac piec ciasteczka itd :) Więc nie ma co generalizowac że to złe :) wiele bym dała żeby nie pracowac siedzie w domu i zajmowac się dziećmi i domem ;)
No i tu się podpinam pod Twoje słowa.Chyba taka typowa kura domowa ze mnie, bo nic nie daje mi takiego szczęścia jak możliwość dbania o dom, rodzinę, stwarzanie takiej swojskiej, domowej atmosfery.. czyli to, czego w moim rodzinnym domu niestety brakuje ;)


Dokładnie !! Mi się marzy czekać z ciepłym obiadkiem na męza wracającego z pracy :) Nie była bym zalatana jak pracując i dbając o dom, tylko w czasie dbania o dom był by też czas na szybkie pomalowanie paznokci itd :P. Wstawała bym sobie o 9 poszła na ryneczek poszalała na promocjach jedzeniowych potem obiadek , ciasteczka :) :P  Jak można tego nie chcieć :)

monika20monika napisał(a):

.Barbie. napisał(a):

Podaj, przynieś, pozamiataj...nigdy w życiu nie pakowałabym się w taki związek. Potem dzieci, dom, praca a książę będzie piweczko popijał. Dla mnie to toksyczny związek, albo teraz się obudzi albo nigdy.  
to zalezy co kto lubi, ja ciągle narzeczonemu powtarzam ze musi awansować bo ja chcę siedzieć w domku sprzątać gotowac piec ciasteczka itd :) Więc nie ma co generalizowac że to złe :) wiele bym dała żeby nie pracowac siedzie w domu i zajmowac się dziećmi i domem ;)


Pewnie, może niektóre kobiety lubią być 'kurą domową', choć strasznie tego terminu nie lubię. Odnoszę się do sytuacji założycielki tematu, daje konkretne znaki, że nie chce być kurą domową skoro myśli o pracy itd., więc nie generalizuję. 

Swoją drogą monika20monika czepiasz się sposobu pisowni autorki, a sama nie zważasz na polskie znaki językowe, interpunkcyjne. Wymagając od innych, wymagajmy najpierw od siebie!

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.