- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 33
3 października 2012, 21:54
Hej. w skrócie to tak: jesteśmy ze sobą 7 i pół roku. ja mam 23 on 25. pierwsze 3 lata zero kłótni, potem jakieś bzdety, ostatnie 2 - 3 lata ciągła huśtawka. Raz źle, potem lepiej z tym że więcej raczej źle. Oddaliliśmy się od siebie, żadne z nas się nie stara. Co najgorsze teraz ciągle chodzi o to że on chce ślubu a ja nie i jest rozczarowany tym że po ponad 7 latach ja nie wiem czego chce. coraz częściej mówimy o rozstaniu. Tzn. on mówi, bo nie chce już takiej niepewności. Ja w sumie też raczej nie wyobrażam sobie nas razem w przyszłości, ale z drugiej strony jak pomyśle o rozstaniu serce mi pęka:(
Jak wygląda życie po rozstaniu??? Byliście tak długo z kimś a potem się rozstaliście?? Czy to możliwe, żeby kogoś pokochać i nie kochać tej osoby z którą sie teraz jest? Czy utrzymywaliście kontakt z byłym? Napiszcie jak to jest?
Ja go kocham on mnie też ale oboje jesteśmy strasznie zawzięci i już chyba trochę wykończeni, zrezygnowani... i jeszcze teraz ten ślub. Nawet zaręczeni nigdy nie byliśmy... Teraz jest źle a on mówi że przez te 7 lat poznał mnie na tyle, że chociaż jest źle to i tak chce byc ze mną....
- Dołączył: 2012-05-23
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 4551
3 października 2012, 21:58
hmmm... u nas bylo podobnie... po 5 latach albo woz albo przewoz bo tez zaczelo robic sie niebezpiecznie. Ja nie potrafiam wtedy odejsc( wiec milosc zwyciezyla mysle ;) ) wiec zdecydowalam sie na slub, ktorego chcialam. Mialam 22 lata. Dzis mam 10 letni staz malzenski , dzieci i..nie zaluje tamtej decyzji ;)
- Dołączył: 2012-07-25
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 33
3 października 2012, 22:01
co to znaczy zaczęło się robic niebezpiecznie?
- Dołączył: 2012-02-20
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 824
3 października 2012, 22:02
Może kochasz, a może się przyzwyczaiłaś. Ja też miałam sytuacje ,że miałam już dość, ale jak pomysłałam o rozstaniu to serce mi rozrywało . Może warto usiąć i na spokojnie pogadać, przemyśleć czemu tak się dzieje w w waszym zaiązku. 7 lat to kupa czasu więc już znacie się, ale jeśli ma to być związek na siłe to też nie ma sensu tego ciągnąć i potem żałowactym bardziej, że nie wyobrażasz sobie was razem w przyszłości. Wiem co czujesz, ale takie decyzje są jedne z ważniejszych bo prziecież u boku tej osoby masz spędzić " reszte zycia"
Edytowany przez na.odwyku 3 października 2012, 22:03
- Dołączył: 2012-05-23
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 4551
3 października 2012, 22:04
no wlasnie nieporozumienia, klotnie w czestotliwosci wiekszej niz normalna, ciche dni.. zmeczenie materialu.. My nie mieszkalismy razem przed slubem wiec to wszystko nas meczylo, dojazdy, weekendowe spotkania itp. zaczelo sie rozwalac..
- Dołączył: 2012-02-06
- Miasto: Chełm
- Liczba postów: 9990
3 października 2012, 22:06
Jeśli nie jesteś pewna, że chcesz z nim być to ja bym się w to nie pakowała. Wprawdzie nie byłam nigdy w tak długim związku, ale ostatnio przeżywałam to samo. Mój były chciał ślubu, dzieci, a ja nie. Byliśmy ze sobą 2 lata i zdecydowałam, ze to nie jest to. Rozumiem, że to Twój pierwszy i jedyny mężczyzna do tej pory. Nie jesteś ciekawa jak by było z innym? Jesteś młoda, masz czas na poważne decyzje. A jakie jest życie po rozstaniu? Na pewno inne, na początku jest smutno, źle, ale to z czasem mija. Ja miałam kilku chłopaków i z niektórymi utrzymuje kontakt, zwykle zdawkowy, z innymi nie. Z tym ostatnim eksem raczej nie bede miala kontaktu. Mało kto umie nagle ze związku przeskoczyć na przyjaźń. A w tej sytuacji ja tego nawet nie chcę, nie wyobrażam sobie/ I odpowiadajac na kolejne pytanie - mysle ze możliwe jest to, ze miłość się kończy. Tak bywa.
- Dołączył: 2012-05-23
- Miasto: Malediwy
- Liczba postów: 4551
3 października 2012, 22:17
aaaa... opowiedzialam ci moja historie, bo mi przypomnialas jak to bylo ;) nie sugeruje zebys poszla w moje slady i wziela slub ;)
- Dołączył: 2012-08-24
- Miasto: Zbylitowska Góra
- Liczba postów: 1694
3 października 2012, 22:19
małzenstwo to niestety kompromisy....i albo jedno idzie na kompromis albo drugie albo oboje.....decyzja nalezy do Ciebie co z tym zrobisz ...musisz sie dobrze zastanowic...ale to ze kiedys poznasz kogos i zawsze bedzie super jest naprawde mało prawdopodobne...moze robicie z igły widły czasem? moze nie warto....jestes młoda dobrze to przemysl zrób bilans i poprostu pogadajcie....zorganizuj niewiem kolacje ? jakas niespodzianke ......twoja inwencja twórcza i wypytaj o wszystko co budzi twoje watpliwości...zycze podjecia dobrej decyzji...Powodzenia