Temat: Wybaczyć? POMOCY! :( ps.długa historia

Witam, mam problem, może któraś z Was mogłaby mi pomóc. Nie mam praktycznie nikogo, z kim mogłabym o tym porozmawiać, więc chwytam się jak tonący brzytwy tego forum. 
Rok temu poznałam chłopaka. Podobał mi się, ale nie było to jak grom z jasnego nieba. Zabiegał o mnie tygodniami. W końcu po jakimś czasie spotykania się, zgodziłam się, zostaliśmy parą. Było nam cudownie. Był czuły, troskliwy, zabiegał o mnie, twierdził, że nigdy wcześniej nie zaznał takiego uczucia jak teraz. Nasz pierwszy pocałunek pamiętamy jak dziś, był z rowerem, nieśmiało musnął mój policzek mówiąc, że tego buziaka sobie ukradł. A ja już nie mogłam wytrzymać - pocałowałam go. Aż upuścił rower i oddał się tej chwili. Byłam najszczęśliwsza pod słońcem. Nie mieliśmy łatwo. Moi rodzice i reszta dalszej rodziny nie do końca go akceptowała. Padały argumenty, że nie jest wykształcony, a ja na studiach, że z wielodzietnej rodziny (ma 8 rodzeństwa, różni ojcowie), że przyczepił się do mnie, bo będzie miał cudowne życie z panią doktor (studiuję medycynę). Przykłady można mnożyć. Ale moje uczucie coraz bardziej rosło, coraz bardziej się angażowałam. Jednak przyszedł moment, że zaczęliśmy się sprzeczać. Parę razy o błahostki, czasami o poważniejsze rzeczy. Rodzice tak mi nagadali, że ustanowiłam tydzień przerwy w związku. Pojechałam wtedy do kuzyna na weekend. Płakałam równie 7 dni. Z jednej strony myślałam, że rodzice swoje przeżyli i może mają rację, z drugiej nie chciałam go zostawiać. Nie jadłam, nie spałam, ciągle ryczałam. Wtedy kuzynka postanowiła, że wyciągnie mnie na imprezę do znajomych, których ja też znam. Tam był też chłopak, który mi się kiedyś podobał. Po alkoholu (wiem, że to żadne wyjaśnienie, ale jednak moim zdaniem warte wspomnienia), pocałowaliśmy się. I na tym się skończyło. Już wtedy zreflektowałam się, że to nie było dobre. Pech chciał, że po powrocie do domu mój chłopak zobaczył zdjęcia z tej posiadówki. Zaniepokoiło go to, że jak twierdzi "wcale nie wyglądałam na smutną". To wzbudziło jego podejrzenia. Podczas mojej nieobecności przeczytał moje wiadomości, nie było tam jednak czarno na białym, że się z tym gościem pocałowałam. Jednak ziarno niepewności zostało zasiane. Nawet sama nie wiem, czemu to zrobiłam. Chłopak podjął temat, powiedziałam mu, że to zrobiłam, mówił, że tak mnie kocha, że wybacza. A ja plułam sobie w brodę, że coś takiego zrobiłam. Ale żyliśmy dalej. Wszystko się ułożyło, on twierdził, że kocha mnie jak nikogo, że chciałby się ze mną zestarzeć. Kłótnie jednak były ciągle. Choć pół godziny później godziliśmy się. Na moje urodziny sprezentował mi sznur pereł, które są w jego rodzinie od pokoleń. Byłam go pewna, wiedziałam, że jestem dla niego najpiękniejsza i najcudowniejsza. Sama też się starałam jak najlepiej umiałam. Miesiąc temu, pojechałam jednak do domu, do Polski (mieszkam w Niemczech), na miesiąc, gdyż zwykle nie miałam tyle wolnego, by pojechać do domu. Kończyło się zwykle na wizytach w czasie Świąt. Pojechałam i dostałam maila (przeczytałam go 2 miesiące później od wysłania, pech chciał, że akurat wtedy nie było mnie przy nim w Niemczech) od jego ex. Pytała, czy już ze mną zerwał, bo jej siostra twierdzi, że zostawiłby mnie dla niej. Zadzwoniłam do chłopaka. Zapierał się rękoma i nogami, że nie ma z nimi już od dawna kontaktu. Można powiedzieć, że po wylaniu litrów łez przez niego i mnie uwierzyłam mu. Przyjechałam z powrotem do Niemiec, zrobił mi niespodziankę, ułożył serca ze świeczek, napisał list - szmery bajery. Powiedział, że kocha mnie nad życie, a te "zołzy", jak to ujął, nie staną nam na drodze. Że zawsze były skore do rozwalania związków i że kłamią. Uwierzyłam, było sielankowo. Aż przedwczoraj coś mnie tknęło i sprawdziłam jego wiadomości na facebooku. Nie przeczytałam całości. Przyjechał po południu, wylaliśmy może łez, przeprosił, że mnie okłamał, że wiedział, że nie będzie mi się podobać to, że nadal ma jakikolwiek z nimi kontakt. Poprosił o szansę. Na moich oczach pokasował wszystkie numery telefonów, połowę kontaktów na fb, WhatsApp... Czyli wszystkie możliwości kontaktu z jego przeszłością. Powiedział, że chce zacząć od nowa, że przeprasza, że od teraz odpowie mi szczerze na każde jedno zadane pytanie. Kocham go, dałam mu szansę. Wczoraj rano jednak, gdy wyszedł do pracy dokończyłam czytanie tych wiadomości. Zanim je skasował, skopiowałam je. Nawet nie wiem czemu. Chyba, zeby mieć wszystko czarno na białym i przeczytać w spokoju, a nie z duszą na ramieniu, bojąc sie, że zaraz wejdzie i mnie nakryje. Tym bardziej, że po moim incydencie sprzed prawie roku powiedziałam mu, że cenię sobie moją prywatność i nie życzę sobie, by czytać moją korespondencję. Że oczekuję tego od innych, więc sama też nie będę tego robić. Ale stało się. Przeczytałam i myślałam, że umarłam. Okazało się, że pisał cały czas z tą siostrą. Ale to nie wszystko. Były tam też niedwuznaczne teksty o tym, że się mają spotkać. Było to pół roku temu, czyli też po pół roku związku. Spakowałam jego rzeczy i wystawiłam za drzwi. Zadzwoniłam do niego do pracy i powiedziałam, że może się już się z nią legalnie spotykać, że nie będę im stała na drodze. Gdy przyszedł, nie chciałam mu otworzyć. Jednak coś mnie tknęło, zeszłam do niego na klatkę schodową i żądałam wyjaśnień. Powiedział wszystko. Przyznał się, że mnie zdradził. Powiedział jednak, że nawet nie wie, czemu to zrobił. Że żałuje tego bardzo, bo właśnie stracił najcenniejszą rzecz w swoim życiu przez własną głupotę. Kajał się, płakał, mówił, że mnie kocha i rozumie, że go nienawidzę. Że nie oczekuje, że dostanie ode mnie drugą szansę. Wyglądał jak zbity, zbesztany szczeniak. Tak się tym wszystkim przejęłam, że straciłam przytomność i przestałam oddychać. Przyjechało pogotowie. On płakał, łzy leciały mu strumieniami, powiedział, że nie wybaczy sobie nigdy, że tak mnie zranił, że chciałby cofnąć czas, że teraz zrobiłby wszystko, żeby to naprawić, że docenia się wszystko jeszcze bardziej, jak się to coś straci. Że myślał, że umarłam, że nie mam nic sobie zrobić, bo się boi o mnie. I mam dylemat, co w tym momencie zrobić. Serce mówi mi, żeby spróbować, że może zrozumiał, że może będzie już tylko lepiej, że bez niego nie mogę żyć i jest moją miłością. Kocham go. Z drugiej jednak strony mój rozum podpowiada, że ludzie się nie zmieniają. Że może będzie myślał, że jak raz przebaczyłam, to zrobię to kolejny raz, a on to wykorzysta... Już nie wiem, co mam robić, dlatego proszę Was o rady. Jest mi ciężko, przez 2 dni schudłam 2,5kg... Nie mogę jeść, nie mogę spać. Chciałabym mu przebaczyć, ale czy warto? Niby jestem młoda i może znajdę kogoś innego, ale każdego będę z nim porównywać. Już to wcześniej robiłam i każdy wypadał w moich oczach blado... POMOCY! :( 
Nie wiem jaką Ty jesteś osobą, ale ja mam taki charakter, że nawet jak bym wróciła do swojego ex, to już zawsze bym mu wypominała tą zdradę, przy każdej okazji. A taki związek byłby toksyczny. Ja nie umiałabym wybaczyć i zapomnieć, ale każdy jest inny. Posłuchaj swojego serca. Jeśli mu na Tobie zależy to poczeka, aż sobie wszystko poukładasz... Ale dobrze się zastanów, czy na pewno chcesz to przechodzić kiedyś drugi raz, bo gwarancji 100% nie masz, że to się nie powtórzy, tym bardziej,że ludzie się tak łatwo nie zmieniają... Trzymam za Ciebie kciuki:)
sama go zdradziłaś, (pocałunek) czy to znaczy, że zawsze bedziesz go zdradzac bo Ci wybaczył? zastanów się nad tym... ja twierdzę, że nie. Jesteśmy tylko ludzmi.
Nie wydaje Ci się, że on jest fałszywy? Kłócicie się, on płacze i zapewnia o swojej miłości, kiedy w rzeczywistości na boku ma inną. Te łzy, czułe słówka, to tylko jego gra... Masz dobre widoki na przyszłość, widocznie coś w tym jest, że Twoja rodzina go nie akceptuje, może widzą więcej niż Ty? Daj sobie z nim spokój. Jesteście ze sobą tylko pół roku, a on Cię okłamuje i zdradza. Na początku związku powinno być sielankowo i pięknie, Wy zaś macie problemy jakbyście byli ze sobą z 10 lat... Kłótnie, pocałunki z ex, seks z byłymi... Odpuść sobie.

EDIT. Teraz widzę, że prawie wszystkie piszecie, że są kwita. Proszę Was, on się całowała, a nie poszła z innym do łóżka. Zresztą co to za miłość, co to za przebaczenie kiedy ona popełnia błąd, a on naumyślnie ją rani. Zresztą, dziewczyna się przyznała, mimo, że mogła "ściemniać", bo dowodów jako takich nie było. A on kłamał jej w żywe oczy! Kłamał i jeszcze igrał z jej uczuciami wylewając morze łez! Rzuć go! Kobieto! Obowiązkiem faceta jest traktować Cię jak księżniczkę, masować gdy boli i brać na spacery, takie zachowanie powinnaś uznawać za coś normalnego, a nie wyjątkowego!
zaufaj rozumowi, serce płata figle..

be.alluring napisał(a):

Nie doczytalam do konca, ale jestescie sobie warci....NIE CZYTA SIE CUDZEJ KORESPONDENCJI!!!

ale pieprzy***.... owszem nie czyta się jeżeli nic nikt nikomu nie ma do zarzucenia! a tutaj jedno i drugie lekko podsycało się nawzajem i tracili zaufanie... najlepiej udawać ze się nic nie stało nie przeczytać tego... i udawać ze dalej jest ok, a on niech mnie w ciula ładuje jak trzeba.... 

to tak jak zdradza zona widzi ze cos jest nie tak w mazenstwie i nie sprawdzi meza.. bo nie wolno czytac korespondencji ?! zastanow sie dziewczyno... 

po za tym, tez nie lubię czytania korespondencji, ani czyjesc ani zeby ktos czytal moja... ale skoro dalam powody do tego zeby moj chlopak stracil do mnie zaufanie, to wedlug mnie ma prawo mnie skontrolowac... bo widzi ze cos jest nie tak... nie wiem sypie, sie mailu sobie z kims smsuje wychodze na jakies psotkania... predzej czy pozniej kazdy sprawdzi...

zycze Ci zebys nie musiala kiedys czytac korespondecji swojego faceta... ktory laduje Cie w ciul...

co do tematu... po roku czasu i takie przygody ?? jak dla mnie... nie do przejscia, nie wybaczylabym tego. 
Pasek wagi
Sama już nie wiem. Mówił, że od tego czasu gryzły go wyrzuty sumienia, że równocześnie chciał i nie chciał mi powiedzieć od razu. Twierdził, że nie chciał mnie zranić, że miał nadzieję, że sobie to kiedyś wybaczy, że coś takiego mógł mi zrobić, ale uważał, że jeśli mi powie, to już mnie więcej nie zobaczy. Więc żył z nadzieją, że ja nigdy się nie dowiem, a on będzie codziennie sprawiał, że będę szczęśliwa. 

I ja wiem, że może wyglądam, jakbym była nie wiadomo jak głupia i naiwna. Gdybym go nie kochała, to pewnie nawet nie mrugnęłabym powiekami i go zostawiła. W tym sęk, że ja właśnie nadal darzę go uczuciem. I tu jest ten pies pogrzebany... 
niema zaufania miedzy wami wiec nie warto tego ciagnac. wybaczysz ale potem co wieczne klotnie bo ciagle bedziesz go podejrzewac. pomysl co jest lepsze rozstac sie teraz i cierpiec przez chwile czy zostac z nim i zyc w niepewnosci i tez cierpiec, bo ciagle myslenie o tym cie zrojnuje. osobiscie nie wierze ze ludzie sie zmieniaja

truskawchen napisał(a):

Sama już nie wiem. Mówił, że od tego czasu gryzły go wyrzuty sumienia, że równocześnie chciał i nie chciał mi powiedzieć od razu. Twierdził, że nie chciał mnie zranić, że miał nadzieję, że sobie to kiedyś wybaczy, że coś takiego mógł mi zrobić, ale uważał, że jeśli mi powie, to już mnie więcej nie zobaczy. Więc żył z nadzieją, że ja nigdy się nie dowiem, a on będzie codziennie sprawiał, że będę szczęśliwa.


Każdy koleś tak gada (wiem od koleżanek). To już jest Twoja wola alee gdyby faktycznie gryzło go sumienie to by na pierwszym razie z nią zakończył to prawda? szczególnie że wtedy Ty mieszkałaś z nim.. a on co? wrócił do domu po tym jakby nigdy nic i mówił że kocha i całował... przemyśl to
Ja nie potrafiłabym mu wybaczyć, dlatego, że jeśli nawet bym to zrobiła nie potrafiłabym mu zaufać przez baaaaardzo, bardzooooo długo. Z resztą chociażby w łóżku czułabym się strasznie z nim, na pewno myśli zbiegałyby się do tego ze on w taki sam sposób dotykał innąc, bedąc ze mną. Ani Ty, ani On nie jesteście święci. Ale chociażby fakt, że on chciał to zataić skreśla go. Ty też go w pewien sposob zdradzilas, bo pocalowalas sie z jakims kolesiem, ale to był POCALUNEK, jedna sytuacja, jedno spotkanie itd. A u niego jak sama pisałas, to nie było 1 spotkanie i skok w bok. Nie pakowałabym się w to. 
ojejku..nie doczytałam niektórych Twoich wypowiedzi. Zdradził Cie 3 razy z nią?!?! Kopnęłabym go szybciej niż myśli. Ja wierze, że spotkasz jeszcze kogoś , kogo bardzo pokochasz i kto Cie w żaden sposób nie skrzywdzi, a przynajmniej w tak BOLESNY. Życzę mądrej decyzji, ale pamiętaj, że czasami trzeba pokierować się rozumiem. Ja gdybym kierowala sie tylko sercem, już dawno bym została wykorzystana i zostawiona.

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.