- Pomoc
- Regulamin
- Polityka prywatności
- O nas
- Kontakt
- Newsletter
- Program Partnerski
- Reklama
- Poleć nasze usługi
-
© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.
16 listopada 2009, 22:59
Sama nie wiem od czego zacząć. Żeby łatwiej było ocenić czy temat jest godny zwrócenia uwagi dodam, że chodzi o skomplikowane sprawy sercowo-rodzinne. Z poruszeniem tematu, który mnie dręczy zwlekam już od jakiegoś czasu, jednak wydarzenia ostatnich dni sprawiły, że potrzebuję wylać to co od dawna we mnie tkwi. A więc od początku:
Z moim obecnym chłopakiem chodzę od kilku miesięcy, początkowo wszystko było w najlepszym porządku, rodzice Go zaakceptowali. Wszystko byłoby dobrze, ale... niestety w całej historii pojawia się ale. Z X (tak będę określać chłopaka) dużo rozmawialiśmy, jednak nigdy nie mówił nic o przeszłości. Uważałam, że nie ma w tym nic dziwnego, znamy się niedługo więc kiedyś zapewne dowiem się czegoś. Jednak Ktoś chciał, żebym dowiedziała się wcześniej. Po ok 1.5-2 miesiącach znajomości, na NK w odwiedzających mój profil zaczęła się nototrycznie pokazywać jakaś kobieta. Początkowo nie zwracałam na to uwagi, bo nie widziałam nic złego w tym, że ktoś ogląda mój profil, który i tak ma wszystko zablokowane. Jednak po kilku dniach zaczęłam się denerwować tym faktem i dokładnie przejrzałam konto tej osoby. Okazało się, że jest to jakaś znajoma X i to całkiem dobra znajoma(sądząc po komentarzach jakie zostawiał pod fotkami i w profilu). Może i w tym nie ma nic dziwnego, gdyby pominąć to, że takobieta jest starsza od X o 14 lat...Któregoś dnia zapytałam wprost kim jest ta osoba, skąd on ją zna i czemu tak bardzo sobie ulubiła mój profil. Pewnym siebie głosem, X odpowiedział, że jest to zwykła koleżanka z pracy, z którą nic go nie łączy i nie łączyło. Zakochana uwierzyłam w bzdury, które mi powiedział. Tylko moja mama, która wiedziała o wszystkim, powtarzała mi, że coś jest w tym wszystkim nietak i że to nie jest "zwykła" znajoma. Sprawa przycichła jednak zaczęłam otrzymywać wiadomości od kont fikcyjnych o różnej treści. Jedna brzmiała: "Widzę, że mamy wspólnego chłopaka". Chciałam zerwać jednak X błagał, żeby tego nie robiła, bo to co się dzieje to są zwykłe żarty kogoś z naszego otoczenia. Zakochana Marina oczywiście uwierzyła X-owi, nie słuchając rodziców, którzy radzili skończyć związek. Sprawa przycichła na jakiś czas. Któregoś dnia X zabrał mnie do siebie, sam wyszedł z pokoju a ja siedząc przed jego kompem pomyślałam, że zobaczę co mój luby chowa na komputerze. Sama nie wiem jak to się stało, że znalazłam, gdzieś tam zakopany dokładnie folder z jakimiś zdjęciami. I ten moment zaważył na wszystkim...Zdjęcia, które znalazłam na długo zapadły mi w pamięci. Mój X był na nich z kobietą z NK;( w dodatku w jednym z folderów były zdjęcia z wspólnie spędzonych wakacji nad morzem...zamurowało mnie, tak samo jak X kiedy zobaczył co widnieje na pulpicie... tłumaczył, przepraszał, zapewniał...i po kilku dniach przekonał... Co najgorsze pozostał brak zaufania. Od tamtego czasu rodzice przestali akceptować nasz związek, mówią że nie zasługuję na takiego chłopaka, tzn mężczyznę( jest starszy o 5 lat). W między czasi na jaw wyszło jeszcze parę innych szczegółów, których nie będę poruszać, jednak dzięki przekonującym tłumaczeniom jestem z nim aż do dnia dzisiejszego. Któregoś dnia ta kobieta przysłała mi wiadomość, X się z nią spotyka i twierdzi, że ja jestem tylko żartem... i znów zadziałały dobre tłumaczenia X, bo ...uwierzyłam. Choć gdy nie ma go obok mnie i gdy moja mama zaczyna mi tłumaczyć i przypominać przeszłość...sama nie wiem co mam zrobić...pozatym nie wiem już czy to jest moja obsesja, czy może tylko zbiegi okoliczności ale często zdarza się, że ta kobieta i X w podobnej chwili wchodzą na gg, ona ustawia opisy, które oczywiście pasują mi do X...i sama nie wiem, co zrobić z tym wszystkim. Moi rodzice powiedzieli mi ostatnio, że nie chcą mieć X za zięcia, a jeżeli ja zdecyduję inaczej, to nie będę robić nic wbrew mojej woli, jednak kontakty już zaczynają ulegać pogorszeniu
Mogłabym pisać i pisać bo mam jeszcze wiele kwestii, o których chciałabym porozmawiać, ale nie będę ich chwilowo rozwijać na forum. Teraz moje pytanie do Was: co Wy zrobiłybyście na moim miejscu? Zostawiłybyści X mimo tego, że kochacie i mimo tego co się wydarzyło czy zaryzykowałybyście relacje w rodzinie, które po jakimś czasie mogą ulec poprawie?
17 listopada 2009, 11:56
17 listopada 2009, 12:03
17 listopada 2009, 12:04
Ehh... powiem tak, spotkanie było zorganizowane, to pani się zbulwersowała, że nie będzie z nami rozmawiać. Na dobrą sprawę X też nic wtedy nie wyjaśnił, jedyne co powiedział to: "Po co się wp**** w nasze życie". Więcej razy spotykać się już nie mam zamiaru, bo nie będę się już więcej poniżać. W weekendy wszystko układa się jak powinno, jest miło i sympatycznie, ale potem nadchodzą kolejne dni i sama nie wiem co mam o tym myśleć. Chciałam zerwać, już dałam mu taką informację, że ma nie dzwonić itd. to przyjechał do mnie i stał pod domem w deszczu przez 3 godz( nie chciałam otwierać). Oczywiście po tym fakcie znów uległam... Poprosiłam więc o zmianę pracy, bo jeżeli mu zależy to niech zrobi jakieś poświęcenie...no i cóż od 2 miesięcy mówi, że szuka...a pracuje nadal tam gdzie do tej pory pracował.
Co do rodziny X wiedzieli wszystko albo prawie wszystko o tych znajomościach bo sama mama X powiedziała mi, że nie widziała nic złego w tym, że jakaś koleżanka z pracy przyjeżdża do syna w końcu ja też przyjeżdżam:D ...Ta informacja wywołała u mnie śmiech bo jak do jasnej cholery mam się ja( jego dziewczyna) do kobiety ileśtam lat starszą, która jest "niby" koleżanką!!!) ale ludzie mają różne podejście do życia.
17 listopada 2009, 12:14
17 listopada 2009, 13:54
17 listopada 2009, 16:28
Stał 3 godziny w deszczu... Dobry, stary numer, chwile sie pomeczy, a potem znowu bedzie mial wygodnie. Po prostu mu sie opyla rżnąć głupa. Wybacz ze znów wywale z grubej rury, ale taka jest prawda, on to robi dla siebie, nie dla Ciebie :(((. Jemu jest dobrze w takim podwójnym życiu, a tak naprawde to Ty cierpisz. NB, to że Ty ulegasz niestety daje mu przewage, bo wie ze moze Cie krzywdzic a potem przepraszac i Ty mu wybaczysz. Nie daj sie tak traktować, nie zasłużyłaś :((((((((.
Jakotaka, dzięki za wsparcie. Pozdrawiam :)
17 listopada 2009, 16:56
17 listopada 2009, 17:55
Edytowany przez TeQueL 17 listopada 2009, 17:58
17 listopada 2009, 20:31
Napisałam na formu, aby zobaczyć jak na całą sytuację reagują osoby z zewnątrz, które mnie nie znają. Znam już opinie moich bliskich, jednak ciężko czasem(może same o tym wiecie) uwierzyć w 100% rodzicom i ich przypuszczeniom. Wasze opinie w żadnym stopniu mnie nie uraziły bo w sumie sama do tego dążyłam, do maksymalnej szczerości z Waszej strony. I muszę przyznać, że o to właśnie mi chodziło
Muszę sobie jeszcze sama to ostatecznie przemyśleć i podjąć jakąś decyzję jednak wiem, że to co pisałyście wpłynie na poważne przemyślenie rozstania czyli opcji, której do tej pory starałam się unikać.
17 listopada 2009, 21:15