6 lipca 2012, 23:28
Z K. znamy się od lat, byliśmy przyjaciółmi, od 2 lat jesteśmy razem. W zasadzie od razu razem zamieszkaliśmy, większość czasu spędzaliśmy razem i wtedy obojgu nam to pasowało. W styczniu tego roku się pokomplikowało, bo on dostał pracę w innym mieście, a ja nie mogę tam żadnej znaleźć, więc po 1.5 roku bycia ze sobą nagle zaczęliśmy się widywać co drugi weekend (bo ja miałam studia), ale jak tylko mogłam to jechałam do niego. Teraz mamy możliwość widzenia się od piątkowego do niedzielnego wieczoru.
Ale do sedna: odkąd on jest tam, a ja tu, to jedyna dostępną nam formą kontaktu jest telefon. Nienawidzę rozmawiać przez niego, ale tylko tak mogę się dowiedzieć co u niego, itd. więc zaakceptowałam to. On nie może. Wg niego do każdej rozmowy się zmusza. Jest dla niego NORMALNE, że można nie rozmawiać ze sobą parę dni, a ja sobie tego nie wyobrażam. Po drugie- zupełnie się o mnie nie stara. W tym sensie, że on wie, że ze mną jest i wg niego starać się mógł na początku, a teraz to po co (to pewnie też wina tego, że zbyt łatwo mu wybaczam i on doskonale wie, że cokolwiek by nie zrobił (poza zdradą) to pomarudzę, ale mi przejdzie)? Bardzo mnie to boli, bo coraz częściej czuję się przez niego olana :/ Jak tylko próbuję SPOKOJNIE z nim porozmawiać, że jest to dla mnie problem, to on twierdzi, że to moje wymysły i zaczyna się awantura..Która ostatnio kończyła się tym, że ze mną "zrywał", bo "woli mieć święty spokój". Oczywiście na drugi dzień pokornie przychodził, a ja wybaczałam mu takie traktowanie. Wiem, że gdybym się postawiła i kopnęła go w .. to on natychmiast, by pożałował i chciał wracać, ale duma nie pozwoliłaby mu się przyznać do błędu. A ja zostałabym ze złamanym sercem. Kocham go nad życie, i jak się widzimy to jest super, dobija nas ta rozłąka i jego olewanie związku. Nie wiem co robić. Z jednej strony nie chcę żeby mnie ktokolwiek tak traktował i chcę odejść, z drugiej nie potrafię ;(
Czy któraś z Was też tak miała? Da się coś zrobić żeby się bardziej poświęcał dla związku?
8 lipca 2012, 11:43
Przyjechał. Z wielkim przepraszam i kwiatami (a one zupełnie nie są w jego stylu). Pogadaliśmy od serca, na spokojnie, ustaliliśmy pewne rzeczy, których chcemy się trzymać OBOJE, więc mam nadzieję, że wypali. A od tego momentu jest tak słodki, że aż mnie już to męczy, ale nie narzekam, już wolę to niż ciągłe kłótnie o to samo ;)
Dzięki dziewczyny ;*
- Dołączył: 2011-05-30
- Miasto: Gdańsk
- Liczba postów: 2097
8 lipca 2012, 22:31
powodzenia i oby jak najdluzej bylo tak jak sobie tego upragnęlas :)