Od ponad roku jestem z mamą w konflikcie. Raz jest lepiej, tzn rozmawiamy ze soba normalnie i wszystko gra, a raz jest masakra (niewyjasnione sprzeczki sprawiaja, ze przy byle czym potrafie wybchnac). Sytuacja o ktora toczy sie konflikt jest bez wyjscia (moja mama spotyka sie, "przyjazni" i pracuje z moim bylym (moj byly jest jej szefem), o 20 lat mlodszym facetem, z ktorym ja zerwalam i nie jestesmy w najlepszych stosunkach).
Argumentem na to, ze sie spotykaja jest to, ze to JA zerwalam, a nie on (nie bylo to moje widzimisie, nie ukladalo nam sie i po prostu ja podjelam te decyzje).
Choc przyjelam z trudem, ze musze zaakceptowac fakt, ze sie spotykaja, to postawilam kilka zasad, ktore mialy obowiazywac w naszym domu. Mialam nie widywac mojego bylego (czyli mial nie byc zapraszany do domu podczas mojej nieobecnosci), mial nie zostawiac swoich rzeczy w domu, mialam nie slyszec ich rozmow telefonicznych itp. Wszystkie zakazy zostaly zlamane.
Wiem juz na 1000000% ze moja mama niczego nie zmieni (rozmawialam z nia i twierdzi ze nic zlego nie robi), a mnie boli to, ze on w tym wszystkim uczestniczy - ma pewnie ogromna satyfakcje, ze moja mama jest za nim , a nie za mna i ze mama zali mu sie jaka to zla corka jestem.
Co byscie zrobily na moim miejscu? Moze psycholog? Jestem strzepkiem emocji. Czuje sie zdradzona przez wlasna matke i nie moge pojac jak mozna zachowywac sie w ten sposob wobec wlasnej corki.
PS. moja mama jest po rozwodzie z tata.
PS2. mam chlopaka, ktory jest na biezaco i mnie wspiera, aczkolwiek tez ma tego dosc.
EDIT:
Mam 22 lata, mieszkam w innym miescie, ale przebywam w domu dosc czesto i jestem jeszcze na utrzymaniu rodzicow.
Tu nie chodzi o to zeby sie wypiac i wyprowadzic tylko jak zalagodzic sytuacje z mama. Da sie? Moze ja czegos nie rozumiem a moze ona czegos nie rozumie i da sie to naprawic?
Oni spotykaja sie jako szef + pracownica ale tez jako przyjaciele (moj byly kupuje jej prezenty typu perfumy, bizuteria itp). Jako para raczej nie (moja mama przysiega ze nie) aczkolwiek nie dam sobie reki sciac :(