- Dołączył: 2009-07-07
- Miasto: Poznań
- Liczba postów: 322
2 lipca 2012, 22:02
Co byście zrobiły na moim miejscu? Jest taka osoba, która zrobi dla mnie wszystko- co by się nie działo wiem, że zawsze będzie przy mnie... Niestety od początku miałam problem z zaangażowaniem się w tę przyjaźń... Często czuję się jakbym wymuszała na sobie spotkanie się z nią, przebywanie z nią... męczy mnie to jak strasznie narzeka na wszystko dookoła, jak robi ze wszystkiego wielki problem, przeżywa wszystko, ciągle gada... no i to ciągłe narzekanie... dosłownie na wszystko...
ja jestem osobą radosną i po prostu nie potrafię się smucić a przy niej wiele razy rycze z byle powodu bo ona porusza takie tematy, które mnie dołują strasznie... ona i alkohol to już mieszanka wybuchowa... depresja gwarantowana....
nie pasujemy do siebie i męczę się w tej znajomości a jednak z drugiej strony nie wyobrażam sobie bez niej życia trochę...
nie wiem co zrobić, długo się zastanawiałam czy jest w ogóle sens pytać Was o to... :((
2 lipca 2012, 22:04
jak ci przeszkadz, to po co się angażujesz? prędzej, czy później i tak zerwiecie kontakt, bo albo ty się wykończysz, albo ona znajdzie lepsze towarzystwo
- Dołączył: 2009-05-23
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 12386
2 lipca 2012, 22:05
ja wolę być sama niż z kimś kto m nie pasuje i mnie denerwuje.
2 lipca 2012, 22:07
Jeśli nie jesteś przy niej sobą, nie ma po co tego kontynuować. Sama mówisz, że się męczysz, więc zerwij tę przyjaźń. Porozmawiaj z nią i powiedz, co czujesz.
2 lipca 2012, 22:14
mialam taka sama sytuacje, zakonczylam przyjazn. o ile mozna zakonczyc przyjazn. wlasciwie to ktos kiedys poowiedzial, ze przyjazn ktora sie konczy nigdy tak na prawde nie miala miejsca. jezeli sie meczysz napisz jej o tym i same dojdziecie do tego co powinnyscie zrobic.
- Dołączył: 2006-11-04
- Miasto: Warszawa
- Liczba postów: 316
2 lipca 2012, 22:14
Ja kiedyś miałam podobnie, choć bywały dni że obie się nakręcałyśmy pesymizmem, ale z czasem mnie zaczęło to wkurzać. Próbowałam po trochu coś zmienić, ale gucio. W końcu nerwa złapałam i zakończyłam (prawie 10-letnią) znajomość (bo chyba przyjaźń to to nie była). Nie wrzeszczałam na nią, nie robiłam pretensji, po prostu przestałam przychodzić na spotkania, a jak przychodziła do mnie, to wykręcałam się nauką albo pracą. Potem nasze drogi się rozeszły i odczułam nieziemską ulgę, a czułam się jakbym była skazana na nią do końca życia.
Może spróbuj odpocząć od koleżanki - nie wiem na ile możesz sobie pozwolić na odwyk od niej.
- Dołączył: 2010-04-15
- Miasto: Legnica
- Liczba postów: 2247
2 lipca 2012, 22:40
No to skoro się męczysz to po co to ciągniesz ? Nie od razu trzeba być przyjaciółmi , możecie być na stopie koleżeńskiej a potem jeśli minie trochę czasu,zmieni się możecie się zaprzyjaźnić. Ja bym nie przyjaźniła się z osobą , która mnie DOŁUJE samą sobą.
2 lipca 2012, 22:49
Moze to zabrzmi egoistycznie, ale powiem cos czego nauczylo mnie zycie: jesli ktos sprawia ze czujesz sie gorzej niz bez danej osoby- wyeliminuj ta osobe. Ja tez znam taka osobe: baa! my nawet do tej samej klasy chodzimy. Zawsze czulam ze ona zjada mi energie, lecz zawsze tlumaczylam sobie ze trzeba byc dobrym czlowiekiem, ze trzeba szanowac innych itp. Do momentu az w zyciu spadly mi na glowe ogromne problemy. Gdy ja staralam sie posprzatac caly balagan i wziasc sie jakos w garsc i cieszyc sie z byle czego aby jakos dac rade przetrwac to wszystko, ona siedziala z zatkanymi uszami i oplakiwala ze nie zdarzyla sie wyspac i nie przygotowala sie do testu bo byla na spotkaniu z chlopakiem... Dlatego tez musialam ja delikatnie od siebie odetnac. Bo swym negatywnym nastawieniem ciagla mnie w dol, gdy ja juz bylam na dnie. Mniej spotykania sie, mniej smsowania, mniej opowiadania o swych sprawach i niestety czeste wymowki a wszystko sie ulozy. Efektownie, ale i tez delikatnie.
- Dołączył: 2012-07-02
- Miasto:
- Liczba postów: 142
2 lipca 2012, 22:53
Ja nie wyobrażam sobie takiej sytuacji- unikam osób, które gaszą mój entuzjazm i radość...