Temat: Chłopak a pomoc przyszłych teściów

Cześć!

Bardzo Was proszę o opinie jakie jest wasze zdanie w poniższej sytuacji.
Jestem z chłopakiem 3,5 roku (starszy ode mnie o 6 lat). Początkowo wynajmowaliśmy mieszkanie, po roku moi rodzice kupili nam mieszkanie (całe życie powtarzali, że najważniejsze dla nich to aby nam pomóc w zakupie własnego m) a następnie bardzo pomogli przy wyremontowaniu i umeblowaniu.Dodam, że w tym, czasie jak kupowali to mieszkanie (2 lata temu) nie mieliśmy nawet szans na kredyt.  Zresztą za każdym razem jak ich odwiedzamy starają się pomóc jak mogą - jeździmy do nich ok 1 x na miesiąc i zawsze otrzymujemy domowe jedzenie do zabrania. Rodzice mojego chłopaka za to nie interesują się nami w ogóle, nie mamy z ich strony żadnej pomocy. Ponieważ mamy poważne plany, myślimy o ślubie -podczas jednej z rozmów z chłopakiem zapytałam dlaczego tak jest że jego rodzice w ogóle się nie interesują ani nie oferują żadnej pomocy/zainteresowania. Chłopak odpowiedział mi że on (chłopak) nie chce aby oni pomagali i tak im powiedział. Dodam, że chłopak jest w dobrych relacjach z rodzicami. Ponieważ o nim myślę zaczęłam się zastanawiać, czy to nie jest tak, że gdyby mu zależało na naszym wspólnym dobru, to przyjąłby oferowana pomoc, zwłaszcza w sytuacji, gdy moi rodzice tak bardzo nam pomogli. Dodam, że jego rodzice nie są w jakiejś złej sytuacji materialnej. Razi mnie trochę ta dysproporcja, ponieważ moi rodzice bardzo ciężko pracowali i zawsze mieli na celu pomóc wszystkim sowim dzieciom w zakupie mieszkania, na tyle na ile mogli. Gdy powiedziałam chłopakowi o moich przemyśleniach, powiedział, że możemy oddać mieszkanie, a on z pomocy sowich rodziców  nie będzie korzystał. Nie wiem już co  o tym tym myśleć. Gdyby  nie moi rodzice musielibyśmy wynajmować a potem wziąść kredyt....
Proszę o obiektywne opinie i nie krytykowanie mnie.

szprotkab-poza tym pytanie dotyczyło tylko postawy chłopaka w takiej sytuacji a nie tego czy przyszli teściowe chcą/nie chcą pomagać.
Chodzi mi o postawę chłopaka-czy to nie jest równoznaczne z tym, że nasze dobro nie jest dla niego priorytetem?

''autorki'' dobro polega na tym żeby jak najlepiej sie ustawić bez własnej pracy,,poza tym pracowanie i studiowanie nie jest wybitnym osiągnięciem (wiekszosc studentow pracuje) wiec nie wiem czemu tak sie gloryfikujesz..
bubus2010- skąd wniosek że jestem na garnuszku rodziców? Radze nie doszukiwać się treści, których nie am;-)
Od jakiegoś czasu sama się utrzymuje, dokształcam i oszczędzam. Gratuluje jeśli w wieku 26 lat sama zarobiłaś na własne mieszkanie;-)
Ps:daj znać gdzie są takie dobre zarobki!
laaab-proponuje czytać ze zrozumieniem. Pytanie dotyczyło tylko i wyłącznie stanowiska chłopaka! Widze, że masz problemy ze zrozumieniem, ale nie jestem w stanie jaśniej precyzować myśli...wybacz;-)
wszystkie dziewczyny tak mowia, ze masz super goscia,bo od rodzicow nie chce nic brac,ze niby chce sam do cczegos dojsc. ale nie zapieral sie nogami i rekami, jak dostawal cieple mieszkanko hm ? jak taki dumny,to niech placi Twoim rodzicom za wynajem .  moim zdaniem , rodzice faceta rowniez powinni pomoc ,jesli faktycznie tak wam trudno.

moi rodzice pomagaja mi i mezowi jak moga, tak samo jak i rodzice meza. na miescu rodzicow Twojego partnera, byloby mi troche niezręcznie z wiedzą,że ich syn zyje " na lasce" innych rodzicow. chociaz chlop w tym wieku to juz powinien sam sie ogarnac troche
Pasek wagi
Matyliano-dzięki za uwagi. Jeśli chodzi o chłopaka to nie zabardzo mogę go oskarżać. Rodzice kupili to mieszkanie w czasie gdy chodziliśmy dopiero rok- chłopak nie mógł więc wyrażać zdania w tej kwestii, bo co w zasadzie mógł zrobić? Powiedzieć że nie zgadza się żeby kupowali córce mieszkanie. Mój chłopak pracuje i zarabia na siebie- nie jest nieogarnięty, tyle, że w warszawie, gdzie mieszkamy cena najtańszego mieszkania 50 m to 350 tys. Jakbyśmy się nie starali   nie jesteśmy w stanie szybko zarobić takiej kasy;-(

Matyliano napisał(a):

wszystkie dziewczyny tak mowia, ze masz super goscia,bo od rodzicow nie chce nic brac,ze niby chce sam do cczegos dojsc. ale nie zapieral sie nogami i rekami, jak dostawal cieple mieszkanko hm ? jak taki dumny,to niech placi Twoim rodzicom za wynajem .  moim zdaniem , rodzice faceta rowniez powinni pomoc ,jesli faktycznie tak wam trudno. moi rodzice pomagaja mi i mezowi jak moga, tak samo jak i rodzice meza. na miescu rodzicow Twojego partnera, byloby mi troche niezręcznie z wiedzą,że ich syn zyje " na lasce" innych rodzicow. chociaz chlop w tym wieku to juz powinien sam sie ogarnac troche


Otóż to! Taki dumny - chce do wszystkiego dojść sam, ale od innych rodziców nie przeszkadza mu 'brać'...
I nie chodzi mi o to, że rodzice muszą pomagać, bo jasne że nie muszą, ale ja na miejscu tego faceta czułabym się strasznie głupio i nie dziwię się autorce.

Ja nie wiem gdzie Wy tu materializm dostrzegacie...

mikaterka napisał(a):

bubus2010- skąd wniosek że jestem na garnuszku rodziców? Radze nie doszukiwać się treści, których nie am;-)Od jakiegoś czasu sama się utrzymuje, dokształcam i oszczędzam. Gratuluje jeśli w wieku 26 lat sama zarobiłaś na własne mieszkanie;-)Ps:daj znać gdzie są takie dobre zarobki!

No problem! Mój narzeczony w wieku 20 lat wprowadził się do własnego DOMU, na który zapracował tylko i wyłącznie z mamą. A budowa domu (łącznie z kupnem działki) jest przynajmniej 2 razy kosztowniejsza niż kupno mieszkania (w tym przypadku śmiem twierdzić że z 4 razy większa, bo dom jest ogromny). Więc jak by nie patrzeć mój facet mając 20 lat mógł kupić 2 takie mieszkanka (odliczając to co zarobiła mama). Dla chcącego nic trudnego ;) 

Generalnie uważam że jesteś trochę bezczelna. Dostałaś od rodziców mieszkanie, i jeszcze potrafisz wybrzydzać że mieszkanie nie jest mieszkaniem Twoich marzeń, bo Ci sąsiad o drzwi zahaczył ;/ A myślisz że jak będzie gdzie indziej?? Mieszkanie w bloku to jest mieszkanie w bloku. Z  Twoim podejściem zawsze ci coś będzie przeszkadzać, bo jak nie sąsiad, to winda się tłucze, jak nie winda to dużo samochodów. Jak tak Ci źle i mało kasy to wyjedź za granicę, i zarabiaj, wrócisz za parę lat to cię będzie stać na więcej, a nie wymagaj żeby jeszcze rodzice Twojego do tego dokładali.

Ps. wcale się nie dziwię że Twój nie chce brać kasy od rodziców. Faceci tak mają, mój nie potrzebuje wsparcia nikogo, ale nawet ode mnie nie chce brać kasy za to że u niego mieszkam, nie płacę za nic, bo nie pracuję. Generalnie uważa że to że je obiady u mnie w domu (mój dom rodzinny jest od nas 3 km dalej, a jak on idzie do pracy to ja jadę do domu, bo sama się nudzę) wystarczy. I nawet jak mu podrzucam do portfela jakąś kasę, to na drugi dzień znajduję jakiś prezent za tą kasę :|

mikaterka napisał(a):

szprotkab- skąd wniosek że ja nie pracuje na siebie? Owszem pracuje, co więcej uczę się i mam bardzo ambitny i wymagający zawód. Niestety ja nie ustalam wysokości wynagrodzeń- w dzisiejszych czasach aby zarobić na mieszkanie trzeba pracować całe życie....A mieszkać gdzieś trzeba....


Ja nigdzie nie zasugerowalam, ze nie pracujesz... wiem, ze dzisiaj trudno o dobre zarobki. Moze czas dostosowac potrzeby do zarobkow...
Moim zdaniem brak ambicji i honoru... A zeby tylko jedna strona dawala a druga nic to chyba cos nie fair??? W takim razie nie bralabym nic od rodzicow, aha i po slubie staralabym sie oddac rodzicom pieniadze za to mieszkanie, pozdrawiam

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.