A czym mierzyć prawdziwość uczucia? Czasem trwania? Intensywnością doznań? Tym jak trudno byłoby poradzić sobie z jej stratą?
Wierzę że prawdziwość jest niewyznaczalna. Kazda więź uczuciowa jest inna, zmieniamy się takze i my sami. Inaczej kocha się w wieku nastoletnim, inaczej będąc zgrzybiałą staruszką. Ja jednak nie powiedziałabym, ze specyfika związków uczuciowych na którymkolwiek etapie, jest gorsza od pozostałych. Kazda jest prawdziwa. Jeśli czułaś ze kochasz, to kochałaś. Niezaleznie od tego, ze nie czujesz juz tego w tym momencie.
Ja w tej chwili mam do czynienia z wyjątkową osobą, co do której nieśmiało myślę, że chciałabym i potrafiłabym spędzić z Nim życie.
Jest po prostu podobnym do mnie na poziomie światopoglądu człowiekiem, a dotąd trudno było mi spotkać takowego, pomimo ze jestem dość kochliwa.To jedyna osoba, którą tak rozumiem.
Niestety, nie jesteśmy razem, istnieją pewne przeszkody by to miało szanse zrealizować się. Dawniej, odsunęłabym się zeby ograniczyć sobie ból. W tej chwili jednak postanowiłam zostać, cieszyć się znajomością, nie liczyć na więcej - pomimo ze przypłacam to pod wieczór płaczem. Ale wierzę i wiem, ze nie raz jeszcze pokocham. I nie będzie to gorsze, czy mniej znaczące przez to, ze będzie po prostu inne.
Co do Ciebie zaś, rozumiem. Na to nie ma rad, czasem daje się znaleźć spokój,zapomnieć - przez znalezienie innej osoby.
Czasem jest to niemozliwe.Mozesz spróbować się odciąć i rzucić w wir randkowania, niemniej nikt nie da Ci gwarancji, bo idealna recepta na zawód miłosny nie istnieje.
życzę Ci szczęścia, przy czyimkolwiek boku byś je nie znalazła.