Temat: Niesłowny facet (długie)

Mój wybranek serca jest pod wieloma względami fantastyczny, ale ma jedną poważną wadę, mianowicie nie dotrzymuje obietnic, a wygląda to tak:
1. Mieszka za granicą. Nie zdarzyło mu się jeszcze nigdy przyjechać w tym terminie, na który się zapowiadał. Zwykle ma poślizg od kilku dni do miesiąca. Jak się o to złoszczę, mówi, że to nie jego wina, bo miał mieć kasę na przyjazd, a nie ma. 
2. Mieliśmy iść w jedno miejsce. To znaczy zrobiłam mu niespodziankę, kupiłam groupon z 3-miesięcznym terminem ważności. Obiecał, że ze mną pójdzie. Odkładał to ciągle na potem i w ostatniej chwili powiedział, że nie może. Groupon się zmarnował.
3. Już od ponad roku "przeprowadza się" do Warszawy mimo że co jakiś czas obiecuje, że za dwa miesiące na pewno. Za każdym razem jest inny problem - a to ktoś w szpitalu, a to mało kasy, a to ktoś go zrobił w trąbę, a to komuś wynajął swoje mieszkanie w Warszawie, ale tylko na trochę, a potem to "trochę" się przedłuża i tak w kółko.
Mówię, żeby nie obiecywał jak wie, że nie dotrzyma, to się obraża. Jak puszczają mi nerwy i mówię, że mam dosyć czekania, to obraża się w stylu: "wiedziałem, że na mnie nie poczekasz, wiedziałem, że mnie nie kochasz".

Teraz chcemy jechać razem na festiwal filmowy do Wrocławia. Mówi, że na pewno będzie mógł i bardzo się cieszy. Tylko że w ogóle nie jest zainteresowany jakąkolwiek organizacją tego, a ja boję się, że jak zaklepię dwójkę w hostelu, to w ostatniej chwili mnie wystawi. Będę miała do wyboru: płacić jak za dwie osoby albo odwołać rezerwację i szukać miejsca tylko dla siebie w pokoju wieloosobowym, tylko że wtedy już wszystko będzie zajęte, a pojedyncze miejsca zostaną już tylko w Zadupiewie Podwrocławskim, z którego do kina będzie się jechało godzinę.

Mam już dosyć "toniemojejwiny" i "nie użyłem słowa OBIECUJĘ" (za to użył innych słów, które znaczyły to samo, np. "na pewno przyjadę wtedy a wtedy"...) i "mnie w przeciwieństwie do ciebie nikt nie daje pieniędzy, a za mieszkanie muszę płacić sam" (bo na mnie w tej chwili łożą rodzice).

Za każdym razem uważa, że on jest w porządku, za to ja nie, bo jestem okrutną egoistką, która nic nie rozumie i nie uwzględnia jego problemów. Kiedy nazwałam go niesłownym, obraził się tak bardzo, że chciał mnie rzucić. Zastanawiam się jak zmienić jego nastawienie do obietnic? Ciekawe czy to w ogóle możliwe...

A może też uważacie, że obietnica złożona osobie utrzymywanej przez rodziców nie jest obietnicą?

I najbardziej paląca w tej chwili kwestia - co zrobić z Wrocławiem? Jak zabukuję miejsce tylko dla siebie, to się obrazi i będzie mnie rzucał, a jak dla obojga, to z dużym prawdopodobieństwem znowu mnie wystawi...
Pasek wagi
Wierzę, że nie ma nikogo, bo jak gadałby wtedy ze mną w necie non stop? Tylko że jest totalnie oderwany od rzeczywistości i tylko wymyśla kolejne złote biznesy, dzięki którym będziemy bogaczami i wybudujemy willę na Kanarach. Jak tylko coś zarobi, to kupuje jakieś mikrofony, syntezatory czy inne baaardzo niezbędne rzeczy i potem nagle się okazuje, że nie ma na bilet do Polski. Zamiast zajmować się tak przyziemnymi rzeczami jak ogarnianie wyjazdu do Wrocławia za półtora miesiąca, opowiada jaki to wymyślił wspaniały wyjazd do Japonii za rok (oczywiście nic nie jest załatwione, ale biznes, nie wiem który już z kolei, zapowiada się wspaniale). No po prostu nie mam siły do tego człowieka ostatnio. Wrr.
Pasek wagi

fraupilz napisał(a):

Wierzę, że nie ma nikogo, bo jak gadałby wtedy ze mną w necie non stop? Tylko że jest totalnie oderwany od rzeczywistości i tylko wymyśla kolejne złote biznesy, dzięki którym będziemy bogaczami i wybudujemy willę na Kanarach. Jak tylko coś zarobi, to kupuje jakieś mikrofony, syntezatory czy inne baaardzo niezbędne rzeczy i potem nagle się okazuje, że nie ma na bilet do Polski. Zamiast zajmować się tak przyziemnymi rzeczami jak ogarnianie wyjazdu do Wrocławia za półtora miesiąca, opowiada jaki to wymyślił wspaniały wyjazd do Japonii za rok (oczywiście nic nie jest załatwione, ale biznes, nie wiem który już z kolei, zapowiada się wspaniale). No po prostu nie mam siły do tego człowieka ostatnio. Wrr.

hahaha bo gada z tobą  on kleczy przed nim pod biurkiem i robi mu laskę  a on z toba gada w tym czasie. jakiś problem? 
Mój facet też był niesłowny. Skończyło się na kilku wielkich awanturach, parę razy ja mu coś obiecałam i obietnicy nie dotrzymałam i mi się narzeczony trochę "naprawił".
Ja kiedyś napisałam taki dwuwers:

Obiecał

opowiem dzieciom na dobranoc

:P 
a może to jest trochę tak, że to Ty na nim wymuszasz te obietnice? Może on nie chce wrócić do kraju, ale Ty naciskasz, więc mówi tak "dla świętego spokoju"?
Nie jest tak, że musi być po Twojej myśli, a kiedy on chce inaczej, Ty się obrażasz albo robisz awanturę?

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.