Temat: Studia

Hej, pisze tutaj bo kompletnie nie wiem co robić a nie mam z kim o tym pogadać...
Za miesiąc mam obronę (licencjat). Bardzo, ale to bardzo bym chciała iść na magisterkę.
Ktoś by mógł powiedzieć, skoro chcesz to idź, w czym problem. Problem w tym, że się boję. Mawiają, że kto nie ryzykuje ten nie pije szampana... ale od początku.
Gdy skończyłam Technikum złożyłam papiery na studia, mój chłopak też. Tyle że ja z chęci studiowania a on ze względu na wojsko. Nie szło nam za dobrze finansowo (mieszkaliśmy już razem) a nikogo nie chciałam prosić o pomoc (taka Zosia samosia). Poświęciłam się dla niego, zrezygnowałam ze swoich studiów, żeby on się mógł uczyć i nie iść do wojska. Bolało... Jak znieśli wojsko on odrazu ze studiów zrezygnował. Stwierdził, że to nie dla niego. Przy najbliższej okazji ja zapisałam się jeszcze raz i od października byłam znowu studentką. Było kiepsko z finansami ale dałam radę. W międzyczasie zmieniłam pracę i dostałam dwa razy większe wynagrodzenie. Ale... zawsze jest jakieś ale. Mój facet, ten sam, a obecnie już mąż, założył firmę. Okazało się to niewypałem, w efekcie nie płacił ZUSu ani skarbówki. W międzyczasie wziął kredyt i zapomniał mi o tym powiedzieć. Generalnie ma trochę długów. 
I ja nie wiem teraz co mam robić. Marze o studiach magisterskich, pnę się zawodowo w górę, widzę efekty mojej pracy. 
W marcu kończy mi się umowa o pracę i powinnam dostać już na stałe. Mój pracodawca nie lubi dawać umów na stałe, tym bardziej kobiecie, która jest młoda i może przecież zajść w ciążę. Zapisując się na studia od października może się okazać że od kwietnia nie będę miała ich z czego spłacić. Ale nie jest to też takie pewne, jakiś czas temu na integracji szef mówił, że ta ekipa, która jest teraz to idealne połączenie i nie chciałby już nic zmieniać. Ale czy to jest takie jego głupie gadanie, czy naprawdę tak myśli? Ktoś mógłby mi poradzić, żebym poszła się go zapytać czy mi przedłuży i by było po sprawie. Niestety to nie takie proste. Jak rok temu kończyła się umowa jednej koleżance, to cały czas jej mówił, że umowa będzie. A w ostatni dzień jej podziękował. Następnego dnia na miejscu koleżanki był szefa siostra. Także "szczera rozmowa z szefem" nie ma tutaj sensu. Mężuś ciągle marudzi, chce iść na kurs spawacza. Chce mieć kwalifikacje, jakieś papiery...
A więc tak, mam do wyboru dwa warianty. Wypowiedzcie się proszę, który uważacie za lepszy:

Wariant 1:  
*   zrobić rok przerwy od studiów,
*   pójść na prawo jazdy,
*   żeby nie wypaść z rytmu szkoła językowa i może jakiś certyfikat angielskiego,
*   mężuś idzie na kurs spawacza

Wariant 2:
*   iść na studia mimo wszystko,
*   mężuś nie zadowolony,
*   prawo jazdy poczeka

Przyjaciółka namawia mnie, żebym poszła na studia od razu, że jak zrobię przerwę to już nie wrócę. Tyle tylko, że ja już miałam dwa lata przerwy i wróciłam na uczelnie. Mówi, że nie wyobraża sobie studiowania beze mnie. Ale czy to jest argument? 
Poradźcie coś, proszę
Powiedz do koleżanki z pracy tak, żeby szef usłyszał, że nie planujesz mieć dziecka przez najbliższe 5 lat, bo liczy się dla Ciebie praca, na pewno mu to utkwi w pamięci :)
A mąż... on sam się sobą nie potrafi zająć? musisz Ty się dla niego poświęcać? Niech kombinuje!
Pasek wagi
Trudna sprawa, ale przecież istnieją też zimowe rekrutacje, chyba w lutym. Nie mogłabyś wtedy iść? Od października zaoszczędziłabyś sporo kaski i wgl. 
Pasek wagi
Trudna sprawa, ale przecież istnieją też zimowe rekrutacje, chyba w lutym. Nie mogłabyś wtedy iść? Od października zaoszczędziłabyś sporo kaski i wgl. 
Pasek wagi
A kierunek studiów jest związany z obecną pracą? Jeśli tak, to przedstaw to szefowi w ten sposób, powinien docenić Twoje starania i może się jeszcze dołoży do tego?
Studia to bardzo dobra inwestycja, mając tytuł magistra możesz starać się o wyższe wynagrodzenie lub poszukać innej, lepiej płatnej pracy. Po drugie, skoro chcesz iść na studia magisterskie to Twój szef zobaczy, że przez najbliższe 2 lata nie będziesz raczej chciała zajść w ciążę.
Kierunek studiów jest związany z pracą. Tyle tylko że szef wychodzi z innego założenia.
Mówi tak: zobacz, to co mam zawdzięczam swojej pracy. Nie mam studiów, nigdy o nich nie marzyłem. Ten papierek co wywalasz na niego tyle kasy, możesz sobie  d... wytrzeć. Tylko ciężka praca się liczy. Wszystko czego potrzebujesz nauczysz się tutaj.

Wiem, że to co mówi jest chamskie. Możecie powiedzieć, że jestem materialistką ale pracuje tam tylko ze względu na zarobki. Facet naprawdę dobrze płaci. Doświadczenie oczywiście też jest ważne, dużo się nauczyłam.
Ten Twój mąż jest jakby to powiedzieć...nieodpowiedzialny i samolubny! Mysl o sobie dziewczyno bo zostaniesz z niczym a jak skończysz studia to i o prace będzie ławtiej, nie możesz liczyc na to,że mąz utrzyma rodzine. Jemu ciągle cos nie wypala, studia,firma, a kredyt bez twojej wiedzy to już przegięcie. Jak zaczniesz studiowac to kasa będzie musiała sie znaleźć a takie odkładanie do niczego nie prowadzi, zreszta jak ten szef Ci nie da umowy to poszukasz czegoś innego choćby mniej płatnego byle na szkołe zarobić. Jeszcze raz powtarzam"Myśl o sobie dziewczyno"!
I co chcesz się z znowu dla niego poświęcać? Dziewczyno myśl o sobie..
Wiem,że masz niezły dylemat...Ja na Twoim miejscu poszłabym na studia... Mimo wszystko... Uwierz, że z wiekiem trudno będzie Ci zacząć studia...

© Fitatu 2005-25. Wszelkie prawa zastrzeżone.
Serwis stosuje zalecenia i normy Instytutu Żywności i Żywienia.